Gra aktorów w pierwszych minutach fatalna, zagrane zbyt sztucznie. Mimo pozytywnych odczuć do
Wilka i Bilona, za grosz nie pasują mi do tego filmu. Pomysł na scenariusz nienajgorszy, częste
przechodzenie do retrospekcji. Na plus na pewno ścieżka dźwiękowa, archiwalne materiały - takie
nawiązanie do Czasu Honoru.
Trafne spostrzeźenie reźysera, jeśli chodzi o to, że potomkowie konfidentów wypierają wnukom
polskość. (Scena, gdzie dziadzia, syn dozorcy-kapusia, wstępuje do sklepu z zabawkami, by kupić
wnukowi prezent. Ekspedientka proponująca grę planszową o powstaniu spotyka się z odmową.)
Kolejny plus to pokazanie, gdzie dzisiaj zasiadają potomkowie osób, którzy wydawali ludność
wrogowi.
proszę wybaczyć za fatalną gramatykę (przynajmniej ja odnoszę takie wrażenie, że fatalnie się
czyta).
Czekam na komentarze MONDRYCH, typu " to że ktoś był potomkiem konfidenta, komunisty etc, o
niczym nie świadczy, nie świadczy o bycie dalszych pokoleń."
Mam pytanie skąd masz wniosek, że "dzidzia" był synem czy innym z rodziny z "dozorcą-kapusiem"? Film widziałem już jakiś czas temu, ale tego nie wyłapałem. A nie wrócę do niego, bo ledwo wytrzymałem pierwszym razem.
Co do reszty filmu dla mnie pomysł by nawet dobry, ale realizacja to czysta amatorszczyzna. Jakby podejście zróbmy film o Powstaniu obojętnie jak, a i tak się sprzeda.
Witaj, wyłapałem to, bo jeden aktor grał dwie postacie. Chodzi tutaj o Pana Aleksandra Mikołajczyka, który wcielił się w postać dozorcy, podczas II WŚ, a następnie w postać inwestora, już w teraźniejszości.
Myślę, że podobieństwo nie jest przypadkowe, zwłaszcza, że jako inwestor zupełnie nie przejmuje się szczątkami, które odkryli robotnicy. Drugi argument za tym, że to krewni, to tak jak w pierwszy komentarzu napisałem, w sklepie z zabawkami kasjerka proponuje grę o powstaniu, on jednak woli wnukowi kupić coś z kosmitami.
To takie wymazanie z pamięci wojny i wszystkiego co z nią związane.