Właśnie wróciłam z kina... To jest jakaś kpina w porównaniu do pierwszej części. A szkoda, bo
jestem ogromną fanką serii gier. Nie pozostała już nawet odrobina z klimatu z 2006 roku. Bękart
wykreował postać niewyraźną, która wzięła się za przeproszeniem - z dupy. Z resztą postać była i
tak słabo napisana przez scenarzystów. A jak pomyślę, o momencie w motelu, kiedy walnął tym
biczem prawdy o sobie, to już mnie krew zalewa. Daję 4 tylko z sentymentu do pierwszej części, za
sceny z mym uwielbionym Piramidogłowym, pielęgniareczkami i za Seana Beana, który nie zginął,
jak w większości swoich filmów. ;D