Fabuła jedynki została nieco przekształcona przez nowego reżysera; zamiast dziewczynki spalonej z powodu nieślubnego urodzenia przez lokalny kult, znikąd zdobywającej nadprzyrodzone moce, mamy wyjątkową dziewczynkę obdarzoną niezwykłymi zdolnościami, i z tego powodu poświęconą poprzez ogień w celu inkubacji boga kultu na ziemię (tak, straszliwie podobne do gry :)) Jak obejrzy się jedynkę, historia Alessy z dwójki kłóci się z tą z jedynki. A najbardziej zabawny jest fakt, iż oglądając Silent Hill nie widzę żadnych dosłownie kontrastujących faktów z życia Alessy które mogłyby zaprzeczyć historii z Revelation. Można ją zaakceptować, lecz wychodzi na to, że żeby zrozumieć dobrze jedynkę trzeba zobaczyć Silent Hill: Revelation, co jest być może celowym zabiegiem reżysera? :) Co sądzicie?
Tak off-topic - Moją absolutnie ulubioną sceną w filmie jest scena scalenia Sharon z Dark Alessą, jest zrobiona świetnie. Również uwielbiam sceny opowiadające przeszłość Alessy (spotkanie z Dahlią, podróż do Silent Hill).
Scena przy lustrze, z Rose i Christopherem. Scena pożegnania Christophera z Heather. Napisy końcowe.
Najlepsza to zjednoczenie heather z alessą, a ta z lustrem faktycznie jest chyba najgorsza ;/ ale co do napisów koncowych, to ta wstawka wizualna naprawde fajna. i faktycznie, powrot Seana Beana do silent hill to też mega kiczowate było, jak ta mgła znikała
Tak, ale jest to jedna z nielicznych scen, w których nie ma młodych bohaterów. Dodatkowo mam sentyment do bohaterki z pierwszej części, więc taki epizod był dla mnie przyjemnością.
Wierz mi, tez mam ogromny sentyment do Rose, bardzo ja polubilem w pierwszej czesci i sie zzylem z nia. Ale to nie zmienia faktu ze ta scena byla przekiczowata, z idiotycznymi dialogami i pelna niedomowien. Skad ona wiedziala o tym Metatronie i jakim cudem wyciagnela Sharon z Silent Hilla? Mam nadzieje ze Bassett chociaz wiedzial co robi i zostawil to jako tajemnice do wyjasnienia w ewentualnej kontynuacji.