Drugą część oglądało mi się przyzwoicie, mimo tego że znacznie mniej w niej tajemnicy. W jedynce już wyjaśniono na czym polega działanie złowrogiej siły, dlatego zrezygnowano tutaj z budowania fabuły podług podobnego schematu co w poprzedniej części i zdecydowano się inaczej stopniować napięcie. Tutaj widz od samego początku jest świadomy apogeum jakie pod koniec filmu siłą rzeczy będzie musiało się rozpętać, więc pytanie nie brzmi już: "czy?" lecz "kiedy i w jaki sposób?". Rodzinę głównych bohaterów (matkę i dwójkę dzieci) przedstawiono w korzystnym świetle i widz wiąże się emocjonalnie z nimi szczerze im współczując nie tylko problemów natury rozwodowej, ale przede wszystkim tego, że grozi im śmiertelne niebezpieczeństwo przed którym nikt dotąd nie zdołał się obronić. Należy więc pochwalić kierunek scenariuszowy jaki obrano przy kontynuacji "Sinistera" i że nie jest to bezpieczna kalka części pierwszej, ale że podjęto tutaj próbę zbudowania napięcia na własny sposób. Niestety "Sinister 2" mimo tego że jest generalnie przyzwoitym filmem, prawdopodobnie nie doczeka się statusu kultowego jak jego poprzednik. Jedynka straciła dużo na scenach z dziećmi, które pojawiły się w drugiej połowie filmu, z kolei w dwójce ten sam motyw powraca regularnie przez cały seans, co może zniechęcić pewną część widowni. Zabrakło tutaj scen tego samego formatu jak ta z kosiarką i o większości z nich widz pewnie szybko zapomni. Nie ma tu też wielu tak charakterystycznych motywów muzycznych budujących klimat jak druga połowa "BBQ '79", choć muszę powiedzieć, że bardzo spodobał mi się powrót utworu pt: "Gyroscope" i skrojona pod niego scena udała się reżyserowi. Warto wspomnieć też że ograniczono niepotrzebne piłowanie ryja przy straszakach, więc odwrotnie do jedynki dwójka pod względem samego dźwięku nie wpada już tak często w oklepane klisze opartego na jumpscare'ach horroru i lżej się ją ogląda.
Jeśli polubiliście się z pierwszym "Sinisterem" to nie oznacza że od razu polubicie się z sequelem, bo oba te filmy inaczej stopniują napięcie i ogląda się je z różną intensywnością. Ale chociaż niektóre pomysły scenariuszowe mogą budzić wątpliwości, to nie jest zły film i warto dać mu szansę podczas któregoś wolnego wieczoru.