Po całej historii poznając ją od podszewki chciałabym zakończenia, które w normalnym świecie
jako osobie oceniającej z boku mogłoby się wydawać co najmniej niemoralne, oczywiście to
moje subiektywne odczucia. Dla mnie ten film to lekcja pokory, dla ludzi, którzy nie potrafią
zinterpretować filmu po zobaczeniu zakończenia może wydawać się dobry jako film, ale nadal bez
przesłania, smutne. Ogólnie Film piękny w swojej prostocie, ludzki. Gra aktorów - wyśmienita.
Napisałam powyżej, ale rozumiem, że może być to niejasne, bo ciężko mi to wytłumaczyć, ale spróbuję. W normalnym świecie gdyby o uszy obiła mi się taka historia współczułabym Iris i oceniłabym Hannah. Byłoby to w moich wyobrażeniach dużo gorsze niż w rzeczywistości byłoby dla nich (co zresztą widać na filmie). Poznając tą historię moje zdanie ulega całkowitej zmianie - życzyłabym im aby to dziecko się urodziło, gdyż paradoksalnie byłoby to uzdrowieniem całej sytuacji. Jest to dla mnie swego rodzaju ewenement, że to właśnie takiego zakończenia bym chciała. Z tego właśnie powodu dla mnie to właśnie zakończenie jest sceną najbardziej wymowną i pełną przekazu w całym filmie. Jak pisałam powyżej - lekcja pokory. No, ale jak już zaznaczałam są to moje subiektywne odczucia i moja własna interpretacja.