To jest moim zdaniem najlepszy film Johna Hustona, oczywiście spośród tych, które widziałam. Najlepsza jest ta gra nerwów, psychologiczna walka trójki bohaterów, stopniowe osiąganie szczytu emocji, poczucia osaczenia i wreszcie nastawienie wrogie przeciw drugiemu człowiekowi, którego ma się za czyhającego na nasze złoto. Kapitalny film psychologiczny, a takie lubię najbardziej. Oscar należał się nie tylko Hustonowi, ale też Bogartowi - to on powinien wygrać za 1948 rok, a nie patetyczny i nudny szekspirowsko Olivier.