Jedno z arcydzieł kina niemego - dziś już trochę zramociałe, ale finałowa sekwencja nadal imponuje!
Więcej o filmie - http://czipsydwa.wordpress.com/2013/04/17/wszystkie-smaki-kina-28-skarb-rodu-arn e-1919/
Teraz przeczytałem to, co jest pod linkiem
"Skarb rodu Arne kończy jedna z najpiękniejszych i najsłynniejszych zarazem scen kina niemego – oto niekończący się kondukt żałobny złożony z ubranych na czarno kobiet maszeruje po zamarzniętym morzu za marami Elsalill, niesionymi przez sześciu młodzieńców odzianych w białe szaty. Sznur żałobników towarzyszy głównej bohaterce tej tragicznej przypowieści o przeznaczeniu w jej ostatniej podróży, niosą ją bowiem do statku, którym wraz ze swym ukochanym miała odpłynąć do upragnionej wolności."
Ktoś tu nie oglądał filmu.
Ok, zobaczyłem raz jeszcze końcówkę i zwracam honor, jakoś trochę inaczej to zapamiętałem. Pisałem to parę miesięcy temu, film widziałem jeszcze dawniej, dzięki więc za zwrócenie uwagi. Ale film widziałem :).
Scena z konduktem jest jak dla mnie taka sobie. Dużo fajniej wygląda za zdjęciu :-) No ale pewnie piszą o niej standardowo w historii kina, bo coś trzeba napisać. I nie jest to ostatnia scena. Na samym końcu jest falujące ciemne morze. Czyli lody zeszły, co symbolizuje sprawiedliwe ukaranie zła i zarazem zapowiada jakiś nowy początek.
Tak to często bywa, że pewne sceny z niemych filmów szczególnie dobrze prezentują się na zdjęciach :).
Faktycznie, po sekwencji z konduktem jest jeszcze ujęcie na morze, powinienem był doprecyzować. Inna sprawa, że po czasie jak tak myślę o filmie, nie broni się już tak dobrze, niestety.
Z jakiego rejestru? Kino nieme? Czy bez znaczenia, byle był "bardzo dobry, oryginalny i prawie nieznany"? :)
Bez znaczenia. Gatunek i rok produkcji również. Film, który uważasz za w swoim rodzaju wybitny (magiczny, oryginalny, zapadający w pamięć), a którego nie można znaleźć w różnych zestawieniach filmów naj- a jeśli nawet jest, to gdzieś tam na marginesie, na szarym końcu.
Hm, z takich mniej znanych (choć to pojęcie bardzo względne), na gorąco przychodzą mi do głowy "Zmęczona śmierć", "Młody Sherlock Holmes" i "Ostatni rozkaz" jeśli chodzi o kino nieme, "U progu tajemnicy", "Gabinet figur woskowych" z moim ukochanym Vincentem, "Noc myśliwego", "Noc demona" i "Profondo rosso" z rejestrów kina grozy i okolic. To tak na szybko.
Dzięki. "Zmęczoną śmierć" znam. Który "U progu tajemnicy"? Spróbuję chyba ten "Gabinet" i "Ostatni rozkaz".
Niestety nie i raczej trudno będzie je zdobyć, ja zdałem się na swój angielski, wystarczyło :)
No nieźle. A ja pamiętam, że jak go rok temu oglądałem, to za nic znaleźć nie mogłem...