To opowieść o dorastaniu w cieniu przemocy, alkoholizmu i małomiasteczkowej beznadziei. Brzmi znajomo? I właśnie tu zaczyna się problem. Film próbuje tchnąć świeżość w znany schemat: młody chłopak z problematycznego środowiska mierzy się z brutalną rzeczywistością, walcząc o lepszą przyszłość. Niestety, mimo szczerych chęci i kilku solidnych momentów, całość wypada przeciętnie.
Beau Knapp w roli głównej stara się, jak może, by dodać postaci autentyczności, i miejscami naprawdę się to udaje. Jednak fabuła rozwija się przewidywalnie, a kolejne wydarzenia, śmierć, przemoc, zemsta wydają się bardziej odhaczaniem punktów z checklisty niż prawdziwym dramatem.
Reżyser Nico Sabenorio stawia na surowy realizm, ale efekt jest raczej chłodny niż poruszający. Niektóre wątki zostają poruszone tylko powierzchownie, jakby zabrakło odwagi lub czasu, by rozwinąć je w pełni. Zamiast emocjonalnej głębi dostajemy serię smutnych wydarzeń, które nie mają siły naprawdę poruszyć.
„Juveniles” nie jest filmem złym, ma swoje momenty, dobrą grę aktorską i odpowiednio ciężki klimat. Ale brakuje mu świeżego spojrzenia, odwagi i siły, by wybić się ponad dziesiątki podobnych historii. poprawny, ale łatwy do zapomnienia dramat o straconym dzieciństwie 5/10.