PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=32704}

Skrawki

Gummo
7,1 12 066
ocen
7,1 10 1 12066
7,0 16
ocen krytyków
Skrawki
powrót do forum filmu Skrawki

Co za po*ierdolony film.
Przez pewne miasteczko w stanie Ohio przeszlo kiedys tornado. Zabilo wielu ludzi (szkoda ze nie wszystkich, moze film by nie powstal). Ogladamy zycie mieszkancow tego zadupia. Wszyscy bez wyjatku sa zdrowo po*ebani i do tego obrzydliwi. Wygladaja obrzydliwie, robia obrzydliwe rzeczy, nawet ich rozmowy sa... obrzydliwe oczywiscie.
Ja naprawde lubie 'bad taste' (np ubostwiam Watersa) ale to musi czemus sluzyc - artysta musi miec jakis cel w epatowaniu obrzydliwoscia, nawet zeby to bylo zabawne dla widza, wystarczy. A tu nic, nudne monotonne i obrzydliwe zycie tych mieszkancow (wiekszosc to oczywiscie nie zawodowi aktorzy... sa za obrzydliwi i z trudem wypowiadaja poprawnie cale zdania). Ok niech sobie zyja, ale po co krecic o nich poltoragodzinne filmy? Toz to nawet nie jest reportaz o 'Ameryce B' ktory moglby to usprawiedliwiac. Praktycznie brak scenariusza, zero jakiejs sensownej akcji. Mamy 10minutowa scene jak polnadzy mezczyzni pija piwo, siluja sie na reke, a pozniej jeden przegrywa z karlem i zaczyna niszczyc stol i krzeslo. Albo jakas wariatka z lalka pod pacha opowiada jak to kocha swoje dziecko, czysci mieszkanie a potem goli sobie brwi.
Pomijajac serwowane widzowi dosc czesto obrazki martwych kotow (dwoch dzieciakow poluje na koty sprzedajac je pozniej w sklepie dla Chinczyka). Harmony Korine, wspoltworca scenariusza do "Kids" czy "Ken Park" ktore sa naprawde niezlymi filmami tym razem serwuje nam jedynie ochyde i belkot tych istot ktore zgodzily sie w tym czyms wystapic. Kazdy moze sobie wziasc kwasa, ale po co od razu probowac po tym krecic film (to nie Jodorowski, sorry!).
Naprawde w kazdym, nawet malo udanym filmie staram sie wyszukac jakies plusy. Tutaj jest pare niezlych piosenek i nietypowe zdjecia. Ale ogladanie tego filmu absolutnie nie sprawia przyjemnosci. I jesli o to rezyserowi chodzilo, chcial nakrecic cos innego, oryginalnego i zapadajacego w pamieci to niestety mu sie udalo.

-Grail-

Zgadzam się całkowicie. Na film składa się seria połączonych ze sobą obrazów, które niestety nie przekazują żadnej głębszej treści.

ocenił(a) film na 3
-Grail-

Zgadzam się w 100%, niesmak to jedyne co czułem po tym filmie.

ocenił(a) film na 5
-Grail-

Dokładnie ja również się zgadzam z Tobą.
Ja w trakcie ogladania i po czułem niesmak

ocenił(a) film na 10
-Grail-

Mnie film bardzo pozytywnie zaskoczył, dostałem obraz zupełnie unikalny, przytłaczający ciężką atmosferą i ociekający turpizmem, pokazujący tą bardziej mroczną stronę ludzkiego życia, kompletnie inną od tego czym przeważnie karmi ludzi komercyjne hollywood. Nie oglądam filmów wyłącznie dla czystej frajdy, szukam często po prostu nowych doświadczeń i spojrzeń na oklepane tematy. Poza tym ten film momentami był jak dla mnie zabójczo zabawny, np. opowieść Korina o jego mamie, albo scena z albinoską szukającą miłości, ale rozumiem że nie do każdego trafia taki czarny humor.

-Grail-

To jest klasyka.

ocenił(a) film na 1
gallo

Klasyka? A niby czego, pseudoartyzmu? Wiesz co to jest klasyka w ogóle?

kamilagedert

klasyka kina niezależnego, zarówno ten film jak i osoba Korine'a. Jeśli rozejrzysz się w koło dostrzeżesz ilu różnych artystów, muzyków, pisarzy, poetów etc. odnosi się do tego filmu, ale to tylko taka dygresja. Film wzbudza skrajne opinie, zarówno wśród laików jak i znawców tematu, ale jest kultowy i raczej nikt nie powinien mieć wątpliwości, co do tego, że na stałe wpisał się do annałów historii kina niezależnego. A klasyka, droga Pani, to nie tylko filmy Wajdy, czy Bergmana. To tyle z mojej strony, pozdrawiam, dziękuję.

ocenił(a) film na 1
gallo

Kultowy (dla pewnych środowisk, bo na pewno nie dla mnie) może i on jest. Każdy ma prawo uznać za kultowe dla siebie i kumpli, co tam chce. Klasyka natomiast z kinem niezależnym nie ma absolutnie nic wspólnego, te pojęcia się wykluczają. Klasyka, to coś, z czym się nie dyskutuje, to arcydzieła arcymistrzów, to coś co się podziwia i od czego można i trzeba się uczyć. Klasyka, to nie jest coś, do czego ktokolwiek może zaliczyć cokolwiek, a już na pewno nie "Skrawki".
Ps. Nie każdy "artysta", "muzyk", "pisarz", czy "poeta", to człowiek godny uwagi i nie wszystkie ich wypociny to sztuka, więc argument, o tym, że jakiś tam nawiedzony pisarzyna odnosi się w swojej, powiedzmy, "twórczości", do "Skrawków" kompletnie do mnie nie przemówił.

kamilagedert

" Klasyka, to coś, z czym się nie dyskutuje, to arcydzieła arcymistrzów, to coś co się podziwia i od czego można i trzeba się uczyć. Klasyka, to nie jest coś, do czego ktokolwiek może zaliczyć cokolwiek, a już na pewno nie "Skrawki"." Ale nie rozumiesz jednej podstawowej kwestii: nazywając ten film, tak jak i jego twórcę, "klasyką" nie wyssałem sobie tego z palca, ani nie użyłem tego słowa, by wyrazić swój zachwyt, bo gdybym miał wyrazić swoją własną opinię na temat "Gummo" napisałbym, za przeproszeniem, "zajebiste" i tyle. To nie ja, ani nie moi kumple, przypięli temu filmowi metkę "klasyka". Twoja definicja tego słowa, też nie jest w pełni satysfakcjonująca i trochę zbyt okrojona, okey, myślę, że problem leży w rozumieniu słowa "klasyka" i intencji z jaką się go używa, więc po części rozumiem Twoje oburzenie, aczkolwiek tak czy inaczej jest to podyktowane Twoim niezrozumieniem (?) filmu i wielką niechęcią względem niego- tak mi się przynajmniej wydaje, (i wcale nie szydzę)

ocenił(a) film na 1
gallo

"Wkurzają mnie" sytuacje, w których słyszę, że coś tam jest klasyką, albo zapewne stanie się klasyką w przyszłości, w odniesieniu do bardzo wielu dzieł sztuki, nie tylko filmu. Odnoszę wrażenie, że tej "klasyki" mamy coraz więcej. Tymczasem klasyka, to z założenia bardzo sztywny kanon, trudno się do niego dostać, udaje się to nielicznym, a stwierdzić, czy to się udało można po wielu, wielu latach od momentu powstania dzieła, a nie jak imputują niektórzy już w momencie trafienia filmu do kin. Klasyka stała się dla mnie dziś pojęciem zbyt rozciągliwym. Wkurza mnie to niemiłosiernie.
Acz niechęci do "Skrawków" nie zaprzeczam, ale podobną żywię do każdego filmu, który epatuje okrucieństwem bez sensu, bez powodu, kiedy z tych makabrycznych obrazów nic nie wynika. Np. Okrucieństwo w "Tytusie Andronikusie" Szekspira mnie nie razi, wręcz przeciwnie, a w "Skrawkach" tak.

ocenił(a) film na 9
kamilagedert

Ee tam, je*ać nazewnictwo. Klasyka czy nie, mi się bardzo podoba. Jest oryginalny, interesujący. Nie musi mieć "głębokiego przesłania", bo w sumie na cholerę. "Przesłanie" to żaden wymóg. Epatuje okrucieństwem bez sensu? A może powiedz mi, po co żyjesz? Bo jak widzę takie teksty, że coś jest bez sensu, to zastanawiam się co dana osoba ma na myśli? Co jest tym sensem?

kamilagedert

Matko... i na co tacy ludzie jak ty żyją? Chyba tylko po to by psuć powietrze w okół siebie.

ocenił(a) film na 6
kamilagedert

"Klasyka natomiast z kinem niezależnym nie ma absolutnie nic wspólnego, te pojęcia się wykluczają" - tu chyba się trochę zapędziłeś?

ocenił(a) film na 1
gallo

'' Kino niezależne '' hahahahhaha

RafaelD

lol, beka z ciebie straszna, nie chce mi się tłumaczyć, bo Twój komentarz zbytnio nie błyszczy erudycją, więc wątpię czy jest sens, ale masz, poczytaj sobie http://pl.wikipedia.org/wiki/Harmony_Korine

ocenił(a) film na 5
gallo

konkrety poproszę

kamilagedert

Nikt się nie silił na żaden artyzm więc nie wymyślaj pseudoartyzmu w swojej psedoprawdzie

ocenił(a) film na 1
Bodybags

się trochę semantycznie zapętliliśmy chyba...

ocenił(a) film na 5
-Grail-

Ohydny błąd... Fuj!!!!

ocenił(a) film na 1
-Grail-

Jak fajnie, że ktoś potrafi tak trafnie określić czym ten film jest i czym nie jest też. Zgadzam się w 100%. Nic z niego nie wynika, kompletne 0.

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
ocenił(a) film na 1
Bodybags

Ma JEDNEGO fana i w związku z tym coś z tego wynika??? Chyba to, że jest do dupy i dlatego nie ma więcej fanów - Heloł!! W tym momencie sam pieprzey** jak potłuczony.

kamilagedert

Po pierwsze "jak potłuczona" jestem kobietą. Poza tym ogarnij fakt, że ma dobra średnią i sporo dobrych komentarzy więc na pewno ma znacznie więcej niż jednego fana :) 313 osób polubiło na face ;p Wnioskuję zatem, że tylu osobom się na pewno podobał, a na pewno jest ich znacznie więcej. Twój post został zatem obalony. Widzę, że dałaś 1, Tobie się nie podobało, spoko, ale do wielu ludzi trafił, więc to uszanuj :) Z tego faktu dużo wynika.

ocenił(a) film na 1
Bodybags

Trzykrotne użycie wyrażenia "na pewno" w 4 wersowym poście...??? NA PEWNO to Kopernik nie żyje.
313 fanów na fecebooku to ma na mnie jakieś wrażenie zrobić, no niestety nie zrobiło.
Mój post został obalony, no coś takiego, zaraz chyba z tego powodu się rozpłaczę.

kamilagedert

Pretensjonalny i ignorancki, przekonany o wyższości swego gustu, pseudo krytyk pseudointeligent w pełnej krasie. Bravo!

kamilagedert

I nadal i zawsze będę zdania, że choćby jakiś film (ogólnodostępny) jakimś cudem (bo to niestety chyba niemożliwe) miałby jednego fana, to nadal coś z tego wynika. Każda jednostka coś jest warta i coś znaczy, zatem jeśli jej się coś podoba, dla niej samej ma wartość. Nawet jeśli reszta świata by krzyczała, że jest chłamem, to dla tej jednostki będzie inaczej. Gówniany film - obejrzany przez multum ludzi - wszyscy jednogłośnie hejtują - jednak jedna osoba się wyłamuje, widzi w tym filmie coś więcej i na nią mógł mieć nawet ogromny wpływ - COŚ Z TEGO WYNIKA. Może to, że jest bezguściem i się nie zna, albo że to reszta jest ślepa a on własnie obeznany ;p

ocenił(a) film na 10
kamilagedert

czy opinia osoby ktora dala dziesiec gwiazdek pokotowi moze sie liczyc? watpie

-Grail-

chyba "wziąć" kwasa.

ocenił(a) film na 4
-Grail-

Też nie rozumiem w jakim celu film powstał. Fabularyzowany pseudodokument bez fabuły, wystarczy zajrzeć do jednego z mniejszych miasteczek w naszym pięknym kraju,, żeby ciekawsze sceny na żywo obejrzeć, jedyny plus to muzyka, tylko dlatego nie oceniam jako nieporozumienie. Z jedną kwestią nie zgodzę się w wypowiedzi autora postu, kids to taka sama chała, tylko nieco bardziej współczesna dla polskich realiów.

Astrin

Gdybym miała się zastanawiać na każdym filmem, w jakim celu powstał, myślałabym bez przerwy. Gdybym miała otrzymać odpowiedź na to pytanie, na ogół by brzmiało dla kasy, dla rozrywki. Są też filmy, przy których żadnej odpowiedzi bym nie była w stanie wymyślić. Gummo to na pewno prywatne spełnienie się reżysera, do czego ma prawo. To film dla fanów takich obrazów, które pokazują naturalizm i brzydotę. Do tego dla mnie arcydzieło, dlatego, że mnie osobiście wciągnęło. Zaintrygowało. Zapadło w pamięć. Ten film jest zupełnie inny niż 90% pozostałych produkcji. Może się komuś nie podobać, ale trzeba pamiętać, że jest małe grono odbiorców, którzy lubią dziwne kino i którzy są znudzeni schematycznymi banałami. I chyba wypadałoby to szanować.

użytkownik usunięty
-Grail-

Ileż prawdy wyciskasz w swojej wypowiedzi.

Ja bym nawet dodał takie określenie jak "ANTYFILM". Tak, takie coś stawiam niżej niż toaletowe komedie dla młodzieży. Tamte przynajmniej, dają pewną (choć nędzną) rozrywkę, pozwalają na chwilę oderwać się od rzeczywistości (a może zejść zejść poniżej jej poziomu). Tu mamy półtorej godziny poświęconej patologii, mniej lub bardziej obrzydliwych jej rodzajów. I tego właśnie nie rozumiem. Jeśli człowiek chce coś takiego zobaczyć, to wystarczy, że sobie włączy wieczorne wydanie wiadomości. Naprawdę nie wiem co w tym rewolucyjnego, a tym bardziej "kultowego". Mnie nawet za mocno nie zniesmacza ten film, po prostu nie chcę czegoś takiego oglądać - i tak za dużo tego na tym świecie.

ocenił(a) film na 3
-Grail-

Do obejrzenia tego filmu skłoniły mnie właśnie komentarze które tutaj przeczytałem. Skala pocisku wobec filmu, przy wciąż wysokiej ocenie oraz opinie o absurdalności "Skwarek" bardzo mnie zaintrygowała. Tym bardziej że na film się natknąłem jakoś parę lat temu ale wówczas nie było dane mi posiadać napisów. Początek filmu był bardzo udany bym powiedział, para-dokumentalny klimat typowego amerykańskiego "zadupia" gdzieś po środku nigdzie. Jednym słowem wylęgarnia typowej amerykańskiej patologii i głupoty znanej nam dobrze ze wszelakich mediów. Po środku tej beznadziei jest wpisana historia dorastających nastolatków. I wszystko zapowiadało się dobrze ale co następuje dalej? Reżyser bombarduje nas totalnie idiotycznymi scenami które maja obrzydzić widza i nic więcej. Zaszokować go i nic więcej. Podobnie jak "Serbski Film" czyli inny gniot, braki w warsztacie twórczym są rekompensowane jazdą bez trzymanki która ma tylko wyniszczyć psychikę oglądającego. O ile w filmach surrealistycznych taki klimat trzyma się całej kanwy to w przypadku "Gummo" to jest tylko żenujący absurd. Fabuła filmu i forma filmu wzorowanego na dokument dawała reżyserowi wręcz nie ograniczone pole do popisu. Szkoda że jedynym popisem były wszechobecne rozkładające się kocie zwłoki i zwały śmieci rozwalających się domach bohaterów.

Rozumiem że wszyscy oglądający "Skwarki" i uznający ten film za kultowy mają w tej samej liście takie produkcje jak "Serbski film", "Klip" oraz "Ludzka Stonoga". Myślę że pomyliście portale - psychiatryczny na pewno się nie nazywa filmweb.pl :P

ocenił(a) film na 10
Dziuchni91

Jesteś dość niesprawiedliwy (niesprawiedliwa?) w swojej ocenie fanów kina Harmony'ego Korine'a. Chorym psychicznie można nazwać kogoś, kto przeniósłby niektóre zachowania w codzienne życie, natomiast ludzi, którzy zachwycają się podeptaniem wszelkich schematów, pozbyciem się z kina hollywoodzkiego lukru, od którego dostaje się torsji czy ukazaniem tej brudnej, obrzydliwej, organicznej strony ludzkiej "cywilizacji" (choć z ucywilizowaniem nie ma nasza egzystencja wiele wspólnego, co tym filmem udowadnia reżyser), nie wypada obsmarowywać w tak nietaktowny sposób tylko dlatego, że mają inny gust od Ciebie. To dość banalne, podciągnąłbym to pod argumentum ad personam, co w dyskusji o filmie jest nieuczciwym zabiegiem.
Na skrawki radziłbym popatrzeć tak, aby dostrzec zamysł Korine'a, a nie jedynie brud i zwłoki, o których piszesz. One nie są wykorzystane tylko po to, żebyś po obejrzeniu mógł/mogła powiedzieć "fuj, obrzydlistwo", ale dążą do jakiegoś celu. Można oczywiście udawać ślepego na zamysły kina alternatywnego, ale Korine (co robi też w pozostałych pozycjach) skupia się na tych obszarach człowieczeństwa, które uważamy za błahe lub nieraz nie dostrzegamy tego, iż faktycznie występują. Pokazuje, w jak prosty sposób okolica, sposób wychowywania, warunki życia, aprobata otoczenia czy brak reakcji ze strony innych społeczeństw może zrodzić patologię i brak zahamowań w ludzkim postępowaniu. Umieszcza swoich bohaterów w mieście zniszczonym przez kataklizm, aby nadać tej teorii drugi kontekst - błahości człowieka i jego bierności, braku siły wobec tego, co go spotyka. W pozostałych filmach zajmuje się innymi cechami naszego gatunku: w "Mr Lonely" indywidualizmem i brakiem akceptacji dla tzw. odmieńców, w "Trash Humpers" krytykuje wpływ mediów na ludzką znieczulicę (po tak uwłaczających ludzkiej godności programach, jak "Jackass") czy upadek pozornie istotnych wartości moralnych. Niedawno ukazał się jego "Spring breakers", który znowu oglądany powierzchownie możne zostać uznany za tysięczny film o zbuntowanych nastolatkach (na co mogłaby wskazywać obecność S. Gomez czy V. Hudgens), jeśli tylko nie zrozumie się funkcji monologu i dialogu w tym obrazie ani nie zwróci się uwagi na zabiegi, jakie wykorzystał, by wykreować te rzekomo zbuntowane nastolatki, będące przecież pewnym obrazem całego upadłego społeczeństwa.
Po co to wszystko piszę? Bo dążę do wniosku, iż Korine zajmuje się ukazaniem, iż ludzie nie są godni nazywania siebie cywilizowanymi, moralnie dobrymi czy etycznie poprawnymi. "Gummo" to jego debiut przyzwyczajający do pewnej formy, do której Korine odwoła się jeszcze kilka razy. Jeśli ktoś nie spróbuje dostrzec tego, co gość przekazuje i co krytykuje, a widzi tylko najbardziej zewnętrzną warstwę narzędzi, jakimi tę krytykę przekazuje, nie zasługuje na bycie traktowanym poważnie. Jeśli do tego odsyła fanów tego filmu do psychiatryka, powinien wyciągnąć kciuka z buzi i odczepić boczne kółka od swojego rowerka, bo to doprawdy przedszkolne. To, że Korine pokazuje martwe koty, wychudzone, brudne ciała, gnijące zęby, ludzi upośledzonych czy śmieci i dewastację nie oznacza, że w domowym zaciszu zabija zwierzęta czy gwałci, a już na pewno nie ma to związku z podziwem dla tego reżysera.
Dodam jeszcze, że mały hymn na jego cześć napisał geniusz muzyki progresywnej, Steven Wilson, uważany za tego, który progresywę wskrzesił, przejmując pałeczkę po m.in. Pink Floydach. Odsyłam do kawałka o tytule "Harmony Korine", szczególnie w połączeniu z teledyskiem autorstwa Lasse Holie. Jeśli szacunek temu reżyserowi okazują tak znakomici muzycy, to w myśl Twojej teorii musieliby oni między nagrywaniem swoich genialnych kawałków udawać się na sesję do psychoterapeuty lub wracać do swojego pokoju w Toszku czy Lublińcu. A jednak tak nie jest. Apeluję o powściągliwość w wyrażaniu opinii o fanach filmów, których samemu się być może nie pojęło tak, jak powinno, gdyż nawet jeśli opinię taką opatrzy się emotikonem, może ona być naprawdę nie na miejscu.

ocenił(a) film na 10
protectore

Pisząc: "nie ma to związku z podziwem dla tego reżysera" miałem na myśli: same zabiegi, sam brud, obrzydliwość i martwe ciała nie są powodem, dla których fani Korine'a go szanują. To narzędzie, za pomocą którego Korine osiąga wydźwięk, a dla tego wydźwięku fani czują podziw.

ocenił(a) film na 3
protectore

Po pierwsze masz do czynienia z facetem :) A po drugie fajnie że tak kulturalny i elokwentny sposób przedstawiłeś argumenty które mają bronić filmy Korine'a A więc ja w równie kulturalny sposób spróbuje Ci przedstawić swój punkt widzenia. Trochę filmów widziałem i potrafię odróżnić jeżeli reżyser ma talent i w nie konwencjonalny sposób chcę przekazać dany temat a od tych którzy może talent ale swoimi " tanimi sztuczkami" chcą zdobyć rozgłos. Nic one nie wnoszą a postawiają tylko niesmaczne wspomnienia. Idąc Twoim tokiem rozumowania nawet w najbardziej banalnym filmie który jest największą szmirą można się doszukać pseudo egzaltowanego wydźwięku. A wiec nie dziwie się że nie którzy mówią że "Serbski Film" to arcydzieło, "Gummo" to kwintesencja postomdernizu a "Spring Breakers" filmem który na wieki zostanie filmem pokolenia X czy Y. Korine to błazen, bardzo inteligentny ale nadal błazen. I nie chodzi mi to że nie ma warsztatu bo można wymieniać dziesiątki amatorów którzy stali się wybitni lub co najmniej bardzo dobrzy. Tu chodzi o to że facet zna psychologie odbiorcy i wiem jak nim sterować i jak nim szokować. Jego filmy są szmirowate, kiczowate i oparte na taniej sensacji i szokujących scenach. Wiadomo to co kontrowersyjne dobrze się sprzedaje i przy tym o filmie się robi głośno. Problem w tym że obecny człowiek ma tak wypaczoną możliwość samodzielnego myślenia że uznaje sławne, kontrowersyjne na równie z dobrym, twórczym i pełnym artystycznego talentu. Dlatego każdy gościu może wejść do muzeum chlapnąć na ścianie kubeł farby a potem wmówić ciemnej masie że obraz ma głębie, jest genialny i przełamujący obowiązujące kanony. I właśnie o tych wszystkich czynnikach wiedzą ludzie pokroju Korine'a czy twórcy "Serbskiego Filmu". Nie mają oni za gorsz talentu ale są na tyle inteligentni że mogą manipulować widownią która większości zatraciła wyczuwania manipulacji. Tych samych mechanizmów wykorzystują politycy, celebryci oraz inni ludzie którymi media bombardują nas każdego dnia. Ja na bazie własnych życiowych doświadczeń ale też przez fakt że każdego dnia staram się pogłębiać swoją wiedzę wciąż czuje się odporny na różne manipulacje i po obejrzeniu jakiegoś filmu, nawet najbardziej porytego wciąż potrafię wyciągnąć wnioski i odróżnić talent od czystej prowokacji.

Moja wcześniejsza opinia nikogo nie miała obrazić. Skoro czujesz podziw wobec prowokacji błazna który na naszych oczach ośmiesza widzów i kino to proszę bardzo. Ja nie mam Ci prawa tego zabronić ale sądzę że swojego zdania nie zmienisz tak samo jak nie przyjmiesz moich argumentów do siebie.

ocenił(a) film na 10
Dziuchni91

Piszesz: "Jego filmy są szmirowate, kiczowate i oparte na taniej sensacji i szokujących scenach. Wiadomo to co kontrowersyjne dobrze się sprzedaje i przy tym o filmie się robi głośno. Problem w tym że obecny człowiek ma tak wypaczoną możliwość samodzielnego myślenia że uznaje sławne, kontrowersyjne na równie z dobrym, twórczym i pełnym artystycznego talentu." Masz rację, że kontrowersje sprzedają się dobrze, ale nie zrozumiałeś tego, co napsiałem wprost w poprzednim poście - Korine nie tworzy szoku jako tego, co ma być powierzchownie i na pierwszy rzut oka zauważone. Te pojedyncze elementy szokujące sąjedynie narzędziami, chodzi o wydźwięk i podtekst, który jest ewidentny. Poza tym kicz też bywa nierzadko elementem celowym - tak było w "Kill Bill" czy "Beyod the black rainbow", a nawet "Łowcy trolli" (ciekawy persyflaż, polecam). Tutaj jest oczywiście zamierzony, jako że uwydatnione mają być syf, bieda posiłkująca się tanizną i złą jakością (biedni ludzie nowymi Lexusami nie jeżdżą, zastępując nawet średniej klasy samochód pojazdem jak najtańszym, w efekcie - kiczowatym).
Owszem, czuję podziw wobec Korine'a, jednak może i jest błaznem, ale przypomina raczej zbuntowanego nadwornego błazna, który natrząsa się z tematów drażliwych. On chce nam pokazać dobitnie, że nie jesteśmy tak genialnym i moralnie poprawnym gatunkiem, jak sądzimy. Podświetla cechy, których się brzydzimy,a te cechy żyją między nami i wystarczy pretekst - katastrofa przyrodnicza, wpływ środowiska - żeby je odblokować i ignorować. Ale powtarzam się, to wszystko ująłem nieco inaczej w poprzednim poście.
Ergo, Korine nie jest błaznem, ale znakomitym reżyserem, który nie szokuje dla szoku, ale wzbudza skrajne emocje jako takie pojedyncze wskazówki prowadzące do ukazania innej strony społeczeństwa, niż tej, której od filmów oczekujemy. Taki buntownik, który ma dość tego cukru i plastiku w kinie. Polecam obejrzenie "Trash humpers", który jest jeszcze bardziej kontrowersyjny niż "Gummo", podczas prapremier którego część widowni wychodziła z sali, bo miała dość obrazów. Ale to jest chyba także twoja mała wada, że widzisz tylko szok i syf. Wsłuchaj się w dialogi i połącz je z obrazem. Tutaj narrator, młody chłopak, jak taki gminny filozof przedstawia przemyślenia, które zdążył zebrać w tej upodlonej komunie, gdzie ludzie nie mają szacunku do swoich ciał, rodzin, własności. Wszystko jest sensowne. We wspomnianym "Trash humpers" istotne są słowa bohaterów epizodycznych, wymawiane przy oczywiście szokujących sytuacjach. I okej, widz ma odwrócić szok i powiedzieć: Boże, za dużo. Obrzydliwe. Ale to wszystko występuje w naszym gatunku i jest prawdziwe. Nie wyolbrzymione, ale podkreślone, bo brak tam pastelowego różu, miłości, wszechzadowolenia czy czystości. Korine nie jest błaznem, jeśli uwydatnia coś, co ma miejsce. Jeśli ktoś widzi jednak tylko szok, bardzo współczuję, bo to faktycznie przysłania przekaz, który nie jest wymysłem widzów, ale faktem. Odsyłam do wywiadów z Korinem, gdzie gościu naprowadza na przykład (opuszczeniu kina przez widzów, gdy podczas festiwalu w Kopenhadze emitowano premierowo "Trash humpers"), do czego w "Śmieciojebcach" dążył.
Powtórzę na koniec: Korine to nie szok dla szoku. TO wydźwięk. I przykład z obrazem, który podałeś, jest tu zupełnie odwrócony. To jakby uznać, że nie widać lasu, bo przysłaniają go drzewa.

ocenił(a) film na 10
protectore

Ale idealnym przykładem takiego "szoku dla szoku", czy tam jeśli wolisz plamy, z której kreuje się obraz, może być prawie każdy found footage i wtedy teoria ta się sprawdza w 100%.

ocenił(a) film na 10
protectore

W Internecie można też natknąć się na ciekawostki z tego filmu. Okazuje się, że wiele zdjęć zostało faktycznie nagranych w Xenii w Ohio, jak to przedstawia narrator. W kilku domach nie trzeba było nawet zmieniać wystroju - wanny były pobrudzone szlamem, obrazy kryły siedliska robaków, ludzie siedzieli na gratach przed domami, dzieciaki rzucały kamieniami w koty. Film miał być relacją z powrotu Xenii do formy po huraganie (tornadzie?), jednak twórcy spotkali się tam raczej z totalnym upadkiem. Wtedy zmieniono koncepcję filmu. Mógł być dokumentem, a tak uwypukla właśnie ten upadek.

ocenił(a) film na 10
protectore

Lekkie zaplątanie. Nie tworzy szoku jako tego, co ma być głębią filmu, ale tym, co jest zaledwie powierzchowne ;) -> 3. linijka mojego długiego posta.
Dodatkowo piszę, że może i jest błaznem, a później, że nim nie jest - oczywiście chodzi mi o to, że nie jest błaznem w tym znaczeniu, które Ty podałeś, ale raczej satyrykiem - "błaznem", którego przykład podałem ja.

ocenił(a) film na 3
protectore

Powiedziałem Ci już że użycie kiczu w określonych, ilościach, jako zabieg artystyczny powoduje że film nie jest staje się kiczowaty. Filmy które wymieniłeś właśnie takie nie są. Ale gdy mamy do czynienia z przerostem ambicji nad treścią to się zaczyna się karykatura. I właśnie takie są filmy Korine, są abstrakcyjne nie przez to że chcą coś przekazać, podkreślić jakąś myśl reżysera ale mają wywołać sensacje dla sensacji. Jest takie powiedzenia że nie ważne co by o Tobie mówili ważne żeby mówili i to idealnie pasuje do Korine który nie robi swoich filmów pod kątem artystycznym czy aby filmy miały jaką treść lub fabuły. Pomijam już fakt że nic nie wnoszą ale nie każdy film musi. Mówisz o dialogach ale one są równie banalne jak sam obraz. Ale skoro ty się doszukujesz w nich filozoficznego i metafizycznego znaczenia to rzeczywiście Korine jest wybitny i osiągnął swój cel. Osiągnął bo pokazał że ludzi kupią jego inteligentną zabawę, wystawią go na piedestał. Obnarzył ludzką banalność, prostotę i podatność na maniuplacje. Na pewno na długi czas sobie odpuszczę jakikolwiek jego film bo każdy kto ogląda jego filmy nie ważne jaką mam opinie przykłada się do tego że ten człowiek funkcjonuje. A powinien być jak najszybciej zapomniany bo jest kornikiem w filmowym drzewie. Nie sądzę aby Cię przekonał do Swoich argumentów a już na pewno żaden argument który wystawiającego na piedestał Korine mnie nie przekona. Po prostu dawno przejrzałem ludzi takich jak Korine i chodzi mi to ogólnie o portret psychologiczny tego reżysera. Na szczęście stronie od takich ludzi i stronie od takich filmów. I mam nadzieje że na jak najrzadziej będę się gubił w filmowych zakamarkach bo po prostu szkoda straconego czasu który nikt mi ze zwróci.

ocenił(a) film na 10
Dziuchni91

Nie doszukuję się, uchowaj, metafizycznego sensu w plebejskiej filozofii. Mówię jedynie, że wypowiadane kwestie wskazują, jak film odczytywać i dlaczego dane scen zostały wykorzystane. Dodatkowo znowu wałkujesz utarty zwrot sensacji dla sensacji, co pokazuje po raz trzeci, jak bardzo ignorujesz to, co się kryje pod powierzchownym obejrzeniem filmu. Równie dobrze mógłbyś wydać podobną opinię, przewijając film w dziesięciokrotnym przyspieszeniu i widząc tylko obrazy, nie próbując nawet myśleć, do czego dążą. Ale to już nie mój problem, że z góry szufladkujesz reżysera, którego filmy, owszem, zawierają momenty szokujące, ale szok ten to zaledwie ułamek tego, o co w filmie chodzi i do czego film dąży. Nie przekonałeś mnie w ogóle do swoich racji, gdyż cały czas powtarzasz, że w filmach tych dostrzegasz jedynie szok i kontrowersje.
Masz rację, nazywając film Korine'a karykaturą; używasz właściwego słowa - są karykaturą tej strony egzystencji, której się brzydzimy (wiadomo, że karykatura ma zwrócić na coś uwagę, inaczej nie powstałaby, a to już dyskredytuje tezę o braku znaczenia tego filmu). Tym samym tylko potwierdzasz moją tezę o celowym uwydatnianiu pewnych zachowań, a to jest zabieg dążący do celu, o którym wspominałem. Piszesz też, że Korine obnaŻa ludzką banalność. I także masz rację, ale nie obnaża jej dlatego, że niektórzy nie uznali filmu za zlepek szokujących scen, pokazując, jak bardzo niechętni są do pomyślunku, ale obnaża, bo uwydatnia prymitywizm i banał, który rządzi naszym gatunkiem. Pisałem to wyżej - "wzbudza skrajne emocje jako takie pojedyncze wskazówki prowadzące do ukazania innej strony społeczeństwa, niż tej, której od filmów oczekujemy".
Nie jest t,też ak, że wszyscy, którzy dopatrzyli się w tym filmie sensu, są idiotami, którzy złapali się na przynętę, dali się nabrać. Nie jest też tak, że twoja prawda jest jedyną słuszną prawdą, bo, jak twierdzisz, "przejrzałeś takich ludzi, jak Korine". Nie uważam, żeby twoje przejrzenie było słuszne, to jest właśnie teza, którą warto solidnie i rozlegle uzasadnić. Nie dlatego "Skrawki" i Korine dorobili się milionów fanów wśród wymagających miłośników kina, że Korine stworzył ciąg kontrowersyjnych obrazów, ale dlatego, iż korzystając z kontrowersji, wytknął widzom, jak zdegenerowany jest nasz gatunek. Powtórzę - polecam obejrzenie "Trash Humpers", gdzie podejmuje temat, każąc się zastanowić, dlaczego obrzydza nas zachowanie głównych bohaterów, skoro dopingujemy uczestników reality shows jak "Fear Factor" czy "Jackass", którzy przekraczają podobne, równie kontrowersyjne granice. Tamto jest jednak rozrywką, którą społeczeństwo aprobuje, bo ubrane jest w miłe dla oka barwy. U Korine'a to wszystko jest szokująco niechlujne, pełne brudu, szlamu, smrodu, uchwycone ruchomą kamerą i odegrane przez brzydkich ludzi. Dlaczego Korine uchodzi więc m.in. w twojej opinii za wywołującego tani szok reżysera i producenta? Dlaczego uważasz całe jego filmy za tani szok? Jeśli mamy rozmawiać o zamierzeniu Korine'a, to uważam, że twoje opinie są tym, co on chciał osiągnąć - są dokładnie dowodem na to, jak hipokrytyczny jest nasz gatunek, skoro niechlujny szok uważa za sensację dla sensacji, a ładnie upakowany szok - może nie ty sam, ale gatunek ogólnie - za dobrą, sensowną rozrywkę.
Warto wsłuchać się w partie mówione, które w "Gummo", jak i wszędzie u Korine'a, są wyraźnie ironiczne. Tornado w Xenii, a narrator opowiada, jak w czasie apogeum żywioły "jakaś dziewczyna przeleciała mu przed oczami niesiona przez wiatr, a on zajrzał jej pod spódnicę". Mówi też, że jego sąsiada rozerwało na kawałki. Sąsiada, który zawsze jeździł głupim składakiem. Objaw znieczulicy społeczeństwa Xenii, które jest symbolem tej zdegenerowanej części ludzkiej psychiki i ludzkiego postępowania. "Zabijmy tego sk**wiela (o kocie) i chodźmy po naszą forsę. A potem na koktajl z truskawkami. Chociaż jeśli nie będzie truskawkowego, wezmę ananasowy. (...) Czy twoja matka gotuje? - Robi mi grzanki.". Rozmowy nad ciałem kota o jedzeniu, smakach koktajli, grzankach. Objaw znieczulicy. Kot jest dopełnieniem tej czynności, przedmiotem, którego należy uczepić się, żeby to zdegenerowanie, ten syf ukazać. Zabicie kota ma doprowadzić do zaniesienia jego ciała kupcowi, co potwierdzi upadek moralny bohaterów. Jest to szokujące, ale uzasadnione. Jest narzędziem dążącym do celu. Nie jest na pewno sensacją dla sensacji. A to tylko jeden z dziesiątek, ba, setek przykładów.
Nie możesz przekonać mnie, że ten film to próba jedynie wywołania taniego szoku, bo dowody i spokojna analiza która polega na spojrzeniu głębiej niż tylko na same szokujące sceny, które znajdują się na samym wierzchu, na samym czubku wielkiej lodowej góry, mówią co innego. I uważam, że trzeba być naprawdę wielkim leniem, ignorantem lub nieuzasadnionym z założenia krytykiem jednego reżysera, żeby nie próbować nawet spojrzeć pod powłokę. Ale każdy ma do tego prawo, jeśli nie uzurpuje sobie jednocześnie prawa do robienia z fanów niesamowitego reżysera bezmózgów, bo ci dopatrzyli się sensu, którego nie widać na dosłownie pierwszy rzut oka. Zakończę tę bezowocną dyskusję powiedzeniem, którego użyłem powyżej: najwyraźniej nie widać lasu, bo przysłaniają go drzewa.

protectore

Jo, myślę, że nie ma sensu , bo ludzie hejtujący filmy Korine'a i tak ich nie zrozumieją, bo nie chcą ich zrozumieć. W ogóle śmieszy mnie strasznie ocenianie tego filmu w oderwaniu od kontekstu kulturowego i porównanie np do filmu "Klip" który opowiada o innym pokoleniu, mieszkającym w innej części świata i porusza nieco inne kwestie/problemy. Poza tym, mówienie, że Korine ma garstkę fanów jest też mocno śmieszne, bo w Stanach jest on w zasadzie celebrytą (!) I tak samo śmieszne jest mówienie, że ten film ma jedynie wywołać oburzenie i zaszokować widza (tak na marginesie, obejrzałem go i nie zbulwersował mnie w żadnym stopniu; jest to pewien rodzaj poetyki) ludzie, on mógł szokować kilkanaście lat temu, kiedy się ukazał, ale teraz? Państwa posty pokazują jak bardzo jesteśmy jeszcze zacofani i ograniczeni kulturowo, a także obyczajowo jako naród- bo rozumiem, że komuś film się może nie podobać, ale takie bzdury jakie niektórzy wypisują to jest ogólny dramat obraz nędzy i rozpaczy. Pozdro pozdro

protectore

a tu dla fanów i hejterów krótkometrażówka Korine'a, nieopisana na filmwebie jako jego praca, więc podejrzewam, że mało osób widziało: http://www.youtube.com/watch?v=V8F8K27Cr6U

ocenił(a) film na 8
Dziuchni91

"I właśnie takie są filmy Korine, są abstrakcyjne nie przez to że chcą coś przekazać, podkreślić jakąś myśl reżysera ale mają wywołać sensacje dla sensacji." A czy nie takie jest właśnie założenie samej abstrakcji, surrealizmu? Poza ty sam zaraz dodajesz "Pomijam już fakt że nic nie wnoszą ale nie każdy film musi." więc jak jest w końcu?
Nie rozumiem dlaczego tak bardzo pozujesz na snoba, dlaczego prostota, czy nawet banał ma być gorszy od filmów, które reprezentują kulturę wyższą? Ale co do samego Korine'a, to nie jest tak jak mówisz - tzn. owszem, filmy ma proste, przekazu też w nich jak na lekarstwo, ale są też inne atrybuty, którymi się broni "Gummo". Przede wszystkim celna obserwacja rzeczywistości oraz bujna wyobraźnia reżysera są aspektami obok których nie sposób przejść obojętnie. Wszystkie natręctwa, troski, strapienia zostały bardzo celnie ocenione i przedstawione z dużą dawką humoru. Nawet tak niepozornie wyglądające zachowania jak rozmowa głuchych, czy obiad podczas kąpieli zapadły w pamięci - wszak są to problemy nad którymi się nie zastanawiamy na co dzień, a w niejednej rodzinie/towarzystwie/społeczeństwie się zdarzają.

P.S. Mówiłeś coś o niekonwencjonalności, a np. "Czarny Kot, Biały Kot" oceniłeś na 10. Przecież Kusturicy od lat właściwie tworzy w tym samym stylu i jego filmy zamykają się podobnych wątkach (oczywiście nie deprecjonuję jego wartości, bardzo go cenię, a wymieniony wcześniej film sam mam oceniony wysoko)

ocenił(a) film na 9
Dziuchni91

Nie. Nie mamy wysoko ocenianych tych pozostałych 3 produkcji. Tylko Gummo.

ocenił(a) film na 9
-Grail-

posluchaj film tak jak ksiazka czy muzyka jest przedewszystkim dzielem sztuki, czy ma przekaz czy nie. Liczy sie zawsze forma, klimat oryginalnosc tak jak siazki Lovecrafta, tresc to drugoplanowa sprawa..

ocenił(a) film na 5
-Grail-

No trudno się tu nie zgodzić. Tzn. tu był pomysł na dobry film, ale on sam się gubi w pewnym momencie. Tak jak gdyby na początku doskonale wiedział co chce przekazać, ale przez natłok wątków i postaci całkowicie o tym zapomina. Większość z nich pojawia się tylko po to, by od razu zniknąć i nigdy nie powrócić, a cały film koncentruje się na Solomonie i Tummlerze, którzy sami w sobie nie są zbyt ciekawi. Wiele scen prowadzi tu donikąd, ten cały "Króliczek" pokazuje się gdzie może, ale reżyser zapomniał mu dać jakiejś istotnej roli,a całość jest niechlujnie zmontowana, przez co w ogóle zapomina się o czym ten film ma być. Ogólnie nie było to może złe, ale na pewno chaotyczne i poplątane i nie wydaje mi się, żeby taki był zamysł reżysera.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones