Oczywiście wyciąłbym postać skrzata lub zmienił kolor kryształu z fioletowego na zielony i wtedy skrzat byłby personifikacją gracza-boga, który ratuje z opresji swoje "simy".
Dobra, koniec żartów. "Skrzat" to rewelacyjne, bardzo oryginalne i pomysłowe kino w kwestiach technicznych. Treść jest zaś nieco słabsza ze względu na powielanie schematów (rodzina klasy średniej z problemami, zdrada małżeńska, nastoletnia miłość etc.), ale jeżeli rzeczywiście jest to, jak ktoś tu napisał, parodia czeskich filmów (raczej niewiele obrazów produkcji naszych południowych sąsiadów oglądam, więc zdaję się na opinię innych) to na fabułę można spojrzeć z przymrużeniem oczu i delektować się stroną wizualną filmu.
Mimo że wrażliwszego widza mogą uderzyć sceny w rzeźni, gdzie pracuje jeden z głównych bohaterów, to pomijając je mogę określić "Skrzata" jako bardzo ciepły film i dlatego polecam go każdemu widzowi, który szuka odskoczni od amerykańskiego i polskiego mainstreamu. Rewelacja!