Ja rozumiem cały psychologiczny przekaz tych więzi i relacji, ale film zrobiony tak niewiarygodnie, że okropnie męcząco.
-lekarz na emeryturze bez oszczędności, musi pożyczyć od kolegi
-jeździ zabytkowym, kilkudziesiącioletnim volvo, choć mieszka w jakiejś willi a’la Konstancin
-student medycyny wyjeżdżał na 2 tygodnie do Niemiec żeby zarobić, jakbyśmy żyli w latach 90… bo miał wielkie długi. Na czym, na netflixie?
-Tadeusz czeka na czerwonym świetle na pasie do skrętu w lewo. Kiedy zapala się zielone światło, odbija się w szybie, widzimy to, on rusza. Był więc na skrzyżowaniu z sygnalizacją. Na jego twarzy nie widzimy zaskoczenia, że z przeciwka ktokolwiek jedzie, raczej odnosimy wrażenie, że to ktoś uderzył w niego z impetem od tyłu. Stał na czerwonym, ruszył jak miał zielone i nie widział ewentualnie że ktoś jedzie z naprzeciwka? W filmie dowiadujemy się, że to chłopak miał pierwszeństwo. No nie klei się całkiem
-młodzi, którzy rzekomo chcą zamieszkać na piętrze u dziadków, a dziadkowie dowiadują się o tym przed ślubem w ogóle jakoś przypadkiem
-przy spotkaniu zaręczynowym rodzina zwraca się do świeżo upieczonego narzeczonego dalej na pan, przecież na pewno widzą się pierwszy raz w życiu kiedy młodzi oznajmiają, że chcą się pobrać xd
-wdowa po motocykliście który ewidentnie spowodował wypadek nie chce rekompensat finansowych , chce tylko „przyznania się” i „przepraszam”. Za co? Za to że jej narzeczony urządził sobie rajd i uderzył w innego kierowcę? I na pewno ta wdowa będąc w tej trudnej sytuacji finansowej bardzo chętnie ponosi wszystkie te koszty procesowe, apelacje, adwokata itd, wiadomo, do samego końca
Do tego ta sztywność dialogów, muzyki jak na lekarstwo i w co drugiej scenie pytania syna do ojca odbijają się o ścianę.
Myślałam, że to będzie jakiś pierwszy, współczesny bardziej głęboki polski film, niestety, jest tak sztuczny i toporny, taki na siłę i niewiarygodny, że pozostawił wielkie rozczarowanie.
Kiedy była scena z pożyczaniem pieniędzy? Długi mógł mieć jak wziął kredyt na mieszkanie, ale tu nie ma sensu kupować motor jak masz długi i ponoć czasu, bo w czasie wolnego od szkoły zpierdzielasz w Niemczech.
Ten motor był pewnie użyty żeby prawdopodobieństwo przeżycia po uderzniu było mniejsze i wykorzystać to powiedzenie "dawca organów"
Koniec końców klisza na kliszy
Tadeusz dzwoni w swoim pokoju do kolegi czy "nie poratowałby go groszem". Po tym, kiedy już raz był w duszpasterstwie i wpłacił pieniądze na zbiórkę.
To, że młodzi chcą zamieszkać z dziadkami po ślubie, jest argumentem specjalnie podanym przez syna, żeby Tadeusz nie sprzedawał domu. Tadeusz w to wierzy. Na weselu okazuje się, że nigdy nie było takiego planu, syn ma już swoje pomysły na sprzedaż i wyburzenie domu, młodzi dostają od rodziców mieszkanie (klucze w cukiernicy), a na słowa Tadeusza „czyli jednak nie będą mieszkać z nami” żona odpowiada „no a jak to sobie wyobrażałeś”? To był blef i syna, i żony przed Tadeuszem.
wyjątkowa ckliwa historia XD i te pogodzenie się matki z ojcem na ślubie dzieciaków haha absuradalny scenariusz już od tego wypadku :) ustalono ze chlop zapierdalał koło 100km/h :D a to miejsce na 50-60 :D
Większość nieścisłości łatwo obalić bez wielkich wygibasów, bo to zwykłe życie. Wezmę na tapet kilka pierwszych:
- brak pieniędzy można wytłumaczyć milionem sytuacji, choćby choroba kogoś bliskiego na co potrzeba miliony monet, zajrzyj na siepomaga, to zobaczysz
- też mam zabytkowy samochód i lubię nim jeździć, a żadnego innego nie potrzebuję, choć mnie stać
- długi chociażby z hazardu, złej inwestycji w bitcoiny, znów milion sytuacji
- miał zielone, ale to nie był sygnalizator kierunkowy, więc motocykl też mógł mieć zielone
Jak szukasz na siłę luk scenariuszowych, to na pewno znajdziesz i możesz je wytłumaczyć na swoją korzyść, nie neguję. Mnie żadna sytuacja nie raziła tak, by zepsuła odbiór filmu. Najwidoczniej u ciebie było inaczej, a czy słusznie, to już każdy we własnym sumieniu rozsądzi. Dlatego w polemiki wdawać się nie będę. Pozdro!
Miał zielone i skręcał w lewo, więc powinien ustąpić pierwszeństwa, bo skrzyżowanie nie było bezkolizyjne. Nie widział, bo motocykl był daleko i jechał bardzo szybko, a on już w tym momencie był ustawiony bokiem. Zresztą jechał zamyślony. Niektórzy w takich sytuacjach są skazywani, nawet jeżeli ktoś przekroczył prędkość, np. przy zmianie pasa ruchu, kiedy jadąc z prawidłową prędkością zajedzie się drogę komuś kto prędkość przekroczył. Wiele zależy od sytuacji, czy osoba przekraczająca prędkość poprzez ten fakt nie odebrała możliwości dostrzeżenia jej pojazdu. Czy można się było spodziewać pojazdu, np. ktoś wyjechał zza wzniesienia i zakrętu, w związku z powyższym nie byłoby możliwe jego zauważenie. Wina może być współdzielona, więc takie sprawy należy rozpatrywać indywidualnie, bo jednym faktem jest przekroczenie prędkości, a drugim nieustąpienie pierwszeństwa. Jakby ktoś w podobnej sytuacji jechał 60 km/h, to też by dozwoloną prędkość przekraczał, ale nie byłaby ona uznana za aż tak dużą, że nie dałoby się go zauważyć, w związku z tym odpowiadałby za przekroczenie prędkości, a druga osoba mogłaby odpowiadać za wymuszenie pierwszeństwa i ewentualne spowodowanie kolizji. Choć to też różnie bywa, bo jakby się dało udowodnić, że fakt przekroczenia prędkości o te 10 km/h sprawił, że druga osoba nie zdążyła opuścić skrzyżowania, a przy dozwolonej prędkości jak najbardziej by to uczyniła, to nie byłoby wymuszenia.
Co do samochodu, to Volvo V50, przedliftowe, czyli z okresu 2004 - 2007, więc nie ma kilkudziesięciu lat.