Nie miałem jakichś bardzo wygórowanych oczekiwań ale i tak jestem rozczarowany. Owszem grafika jest niezła, muzyka w porządku ale... na tym koniec. Fabuła jest oklepana i przewidywalna od pierwszych minut, bohaterowie płytcy i nieciekawi (ani przez sekunde nie zależało mi na ich losach), wygląd postaci, poza kilkoma wyjątkami, zwyczajnie brzydki. Jakby tego było mało, to jeszcze sam pomysł z tym, żeby celowo zanieczyszczać środowisko w celu pozyskiwanie energii nie pozwala tego filmu traktować poważnie. Zakończenie również "powala" ( SPOILER ==> najlepsze było jak wszyscy strzelali sobie w prawe ramię a w tle układały się jakieś klocki - myślałem, że nie wytrzymam ;) <== /SPOILER ). Oceniam na 5/10, tylko i wyłącznie ze względu na grafikę i niektóre ujęcia (np. jazda na motorze przez post-apokaliptyczny krajobraz).
PS: Zastanawiam się czy "Wonderful Days" ma coś wspólnego z "Vexille" i "Appleseed" Po każdym z tych filmów miałem niemal identyczne odczucia.