hmm... no i co powiedziec?
czytajac kilkukrotnie ksiazke [ktora wg mnie jest wspaniala :)], przez przypadek w internecie ujrzalem jakze dzwieczna nazwe 'Smętarz dla zwierzaków'. bez chwili namyslu poszedlem do najblizszej wypozyczalni filmow, aby wypozyczyc oczekiwany przez e mnie z wielkim podnieceniem film.
rozsiadlem sie wygodnie na moim ulubionym fotelu, pilot w dlon i hyc, zaczynamy zabawe.
usmiech z twarzy nie zniknal. wiedzac doskonale, jak jest ksiazka, chcialem jak najszybciej 'zaliczyc' owe 'arcydzielo'.
po obejrzeniu filmu, zdenerwowany rzucilem pilotem w sciane i polozylem sie spac.
zupelny brak odniesienia do ksiazki, to mnie najbardziej zabolalo. bo przeciez, jak sie robi film na podstawie ksiazki...
przerazilem sie, ale po chwili uspokoilem. dobrze, ze mam ksiazke.
jesli chodzi o sam film [nie odnoszac sie do pierwowzoru] - po czesci straszny, trzymajacy w napieciu, ale widywalem lepsze, ciekawsze horrory.
moze, gdybym nie znal ksiazki, dalbym lepsza ocene?
Rozumiem Twój ból...
Ja również, zafascynowana książką Kinga w podnieceniu oczekiwałam na projekcję tegoż filmu i boleśnie się rozczarowałam.
Do filmu mam bardzo wiele zastrzeżeń, o których pewnie napiszę gdzieś w innym wątku. Tutaj, jako że trafiłam na osobę, która tak samo jak ja zachwyca się książką, chcę zadać pytanie: jak S. King mógł napisać tak BEZNADZIEJNY scenariusz.?! [Bo jeśli Tobie umknęło, to zwracam uwagę: to ON go napisał].
Jeśli chodzi o film bez odniesienia do książki, to można obejrzeć go jako klasykę, tak po prostu, żeby znać, ale nie radzę nastawiać się na przejmującą grozę, bo te stare filmy są po prostu [przynajmniej dla mnie] zbyt łagodne.