Ktoś porównywał tutaj film do "Helikoptera w ogniu". Najpierw się dziwiłem ale w sumie muszę przyznać rację. Tylko, że tutaj bohaterem jest tak naprawdę jeden człowiek. I to przez pryzmat tego człowieka oglądamy okrucieństwo wojny, jej późniejsze piętno jakie odciska na żołnierzach, Ich rodzinach i otoczeniu. Film bardzo dobry - fani gatunku nie będą rozczarowani. PS. A jak komuś nie pasuje i hejtuje, że "amerykański", że "dużo flag", etc., poczytajcie książki Pana Wałkuskiego - korespondenta Polskiego Radia w USA - tam macie wytłumaczony m.in. kult flagi.