Film jest genialny, a jego ewentualne braki nadrabia fakt, że opowiada on historię prawdziwego żołnierza. Fabuła nie stanowi wytworu naćpanego mózgu naćpanego reżysera. Tylko historię żołnierza, dla którego ojczyzna i rodzina (a może rodzina i ojczyzna?) były najważniejsze.
Bardzo podoba mi się to, że Amerykanie potrafią docenić ich żołnierzy. Polityka-polityką, a sens wojny-sensem wojny. Wielokrotnie sami uważają, że interwencje w Iraku, czy Afganistanie są zbędne. Ale wracających żołnierzy, niezależnie od własnych przekonań politycznych, witają z należnym im szacunkiem.
Czapki z głów.