ale dał radę. Miło popatrzeć, że rozwija się aktorsko. Sam film na podstawie książki opowiada historię życia Chris'a Kyle i niestety robi to powierzchownie, ale nie może być inaczej skoro trwa tylko 2 godziny. Dla mnie spoko film.
Nieco komicznie wygląda jego wysuwanie dolnej szczęki na początku filmu (co miało go upodobnić do Kowboja), o czym jednak chyba zapomniano podczas jego scen ze strzelnicy :) Ale zgadzam się że Cooper uniknął na szczęście zaszufladkowania jako "ładny chłopiec Hollywood" od komedii. Nieźle nabrał masy do filmu. Ale wciąż mistrzostwem świata jest dla mnie przygotowanie się przez Bale'a do roli w "Mechaniku" :)
No to skoro już przy de Niro jesteśmy, to osobiście mistrzostwem uznałbym jego charakteryzację we "Frankenstainie" (których proces trwał po kilka godzin dziennie) ;)