Clint konsekwentnie obniża loty: tym razem raczy nas banalnie oczywistą bajką o amerykańskim 'hero'. "American Sniper" nawet nie stara się wyjść poza schemat biograficznej agitki. Będzie więc patos, honor, Bóg, ojczyzna i reszta tego kramu .
Będzie o bezsensie wojny, traumie i niezrozumieniu ze strony żony, która nie pojmuje przecie doniosłe misji jaką do wykonania ma nasz bohater. Do tego nijaki,pomrukujacy Cooper i bezbarwna reżyseria. W trakcie seansu uczucie deja vu miesza się z napadami senności. Ile razy jeszcze Amerykanie będą wciskać nam ten sam patriotyczny bełkot? Wstyd, panie Eastwood.
Temat amerykanów na podbojach zostawię na boku, bo to zbyt duże księgi do dyskusji i temat bez dna. Ale jeśli ograniczamy się tylko do filmu to:
1: jak na film o wojnie i Amerykanach to widziałem wyjątkowo mało patosu, a tym bardziej muzyki Hansa Zimmera. Były przykłady jak z opowiadania Jacka Braciaka o różnicach w polskim i amerykańskim kinie, a ojczyźnie mówili tyle na ile każdy żołnierz w jakimkolwiek kraju mówi i powinien mówić.
2: Rola Coopera to subiektywna opinia, bo według mnie pomrukujący Cooper miał być pomrukujący i według mnie jego gra trafnie opisywała stan wewnętrzny odciętego człowieka. Miał krzyczeć i się śmiać z cygarem w zębach? To by dopiero było "amerykańskie".
3: jak według Ciebie można nakręcić film o wojnie i walce bez patriotyzmu? Tak jak w każdym westernie musi paść kilka strzałów, tak jak w komedii musi paść kilka żartów, a w filmie o miłości musi ktoś się pocałować tak i film wojennego nie da się zrobić bez pewnych nieodłącznych elementów.
Film może Ci się nie podobać, ale najpierw powinieneś chociaż zmienić nastawienie na odpowiednie i mniej internetowo-hejterskie. Eastwoodowi raczej daleko do wstydu i chyba nie posłucha Twojej rady.
"jak według Ciebie można nakręcić film o wojnie i walce bez patriotyzmu" - toś chyba mało dobrego kina wojennego widział.
jeśli aż tak dosłownie wszystko czytasz... to słowo nawet nie musi paść ani razu z niczyich ust.
Dzięki za zachętę do obejrzenia filmu. I za ostrzeżenie przed kontaktami z Tobą.
Tak to jest jak się amator bierze za krytykę filmową co nie zmienia faktu że pisze dość dobre recenzje.