Treści tam prezentowane są typową paplaniną żołnierza z wypranym propagandą mózgiem. Amerykanie są wspaniali, SEALS są wspaniali a jedynymi którzy umieją strzelać są amerykanie. Autor wręcz przekłamuje historię, twierdząc, że oczywiście przed nim, najwięcej trafień na koncie miał inny amerykaniec w Wietnamie. Simo Häyhä i jemu podobni (z czasów, gdy liczono tylko oficerów!) w ogóle nie istnieją. Opisuje wiele sytuacji, które miały miejsce, ale w ten sposób, by podkreślić swoją wyjątkowość..
Generalnie jeśli film jest oparty na książce, to jedyne czego radzę się po nim spodziewać to DUŻEJ dawki amerykańskiego patetyzmu. Nie polecałbym jednak płacić za to ceny biletu do kina..
To film o amerykańskim bohaterze, z amerykańskich seals. Jasne że będzie patetyczny. Wszystkie wojenne filmy amerykańskie są patetyczne. Ale to nie zmienia faktu, że może być dobrze zrealizowany, dobrze zagrany.
Nie polecasz czegoś, czego nie widziałeś - gdzie tu logika? Ja pójdę za sam fakt tego, że to film Eastwooda - a on ostatnimi czasy nie robi słabych filmów :)
I co jak co, ale szacun dla gościa za sadzenie czapy z takich odległości ;)
Nieprawda. "Hurt Locker" nie był patetyczny (i nie wiem, skąd tyle hejtu wokół tego filmu), podobnie jak wiele filmów o Wietnamie ("Full Metal Jacket", "Czas apokalipsy"). "Most na rzece Kwai", "Ścieżki chwały".
Hurt Locker to bajka jakich mało. Gdyby gość w prawdziwej armi kozaczył tak jak główny bohater z HL to odesłano by go w mgnieniu oka do cywila.
...ale oni (SEALS) są wspaniali, więc nie wiem dlaczego miałby pisać w książce nieprawdę i kłamać, że jest inaczej. :)
Czytałem ją. Bardzo dobrze wypowiadał się o chłopakach z polskiego GROMu, chwalił ich jak nikogo innego.
Ja nie wiem dlaczego niektórzy wszystko widzą tylko w smutnych barwach, nie szkoda wam życia?
Z oceną filmu, wstrzymam się aż do jego premiery.
Przeczytaj raz jeszcze co napisałem, bo widać ciągle myślisz, że czepiam się filmu.
Nic nie przekłamywał. Zawsze pisał wyraźnie, że "wśród sił zbrojnych USA". Ani razu nie odniosłem wrażenia, że mówił o największej liczbie zaliczeń na świecie. Kilka razy pisał nawet, że strzelcem jest przeciętnym, tylko miał dużo szczęścia.
Książka faktycznie kipi aż od amerykańskiego patriotyzmu, no ale tacy są żołnierze Navy SEALs - dumni i przepełnienie miłością do kraju. Nie widzę powodu dla czego książka czy film miały by przedstawiać to inaczej.
Jestem ciekaw jakie wątki wybrał Eastwood do filmu i jaką z tego skleił historię. Wszystkiego pewnie się nie zmieszczą.
Skoro czytałeś książkę, to odpowiedz mi na pytanie: Czemu w obsadzonych rolach nie ma ani jednego Polaka? W książce wryaźnie było napisane, że pili kiedyś z GROMowcami. Ponadto, w ramach promocji książki Chris Kyle przyjechał do Polski spotkać się z kumplami z GROMu.
Jest jedno Polsko brzmiące nazwisko w obsadzie, więc zobaczymy. Książka to zbiór, chronologicznych, ale jednak pourywanych, wspomnień. Nie układają się one w jakąś spójną filmową historię. Twórcy filmu muszą z tych wspomnień coś wybrać. Pewnych rzeczy możemy być pewni, ale filmowcy mają tu pełną dowolność. Współpraca z GROMem nie była specjalnie widowiskowa. Kyle dołączył do oddziału polaków jako nawigator, co pewnie nie jest tak efektowne dla widza jak funkcja snajpera. Podejrzewam, że twórcy filmu zrezygnują z tego epizodu aby móc pokazać inne wydarzenia.
Czytałem książkę i odniosłem wrażenie, że rozdział o GROMowcach został dopisany do polskiego wydania ze względów marketingowych. Aż ocieka wazeliną. Książka, moim zdaniem, jest słaba i szkoda na nią czasu, o kasie nawet nie wspomnę. Jedyna jej wartość to przyznanie Kyle'a, że lubił zabijać, i że pranie mózgu, podkręcanie adrenaliny rozpieprzało mu rodzinę. Chłopcy widzący w wojnie przygodę niekoniecznie chcą to dostrzegać.
z moich informacji jakbys to nie odbieral... to Grom jest BARDZO wysoko ceniony szczegolnie przez amerykanow i seals i nie chodzi mi tu o zrodla w postaci wspomnianej wyzej ksiazki...ciezko czasami nam zeozumiec i uwierzyc ze w marazmie i bylejakosci jaka nas otacza pod plaszczem Polskiej rzeczywistosci, mozna znalezc perelki/jakosc i cos co w porownaniu z "zachodem" wydaje sie co namniej dobre na ich tle.... tak jest wlasnie z GROMEM i jego operatorami...amerykanie mieli pare misji z naszymi zolnierzami i w wielu zrodlach gdybys sie zainteresowal oni jako jednostki z ktorymi chcieliby wspolpracowac w pierwszej kolejnosci wymieniali Polakow..tyle...nie wypowiadam sie o przyjemnosci w zabijaniu i praniu mozgu, sa to tak zlozone elementy ze okreslenie ich w tak papierowy sposob obraza i tych ludzi i to co robia i to z czym sie spotykaja
Nie neguję wartości bojowej GROMu - wręcz jestem przekonany, że to fizyczna i intelektualna elita WP. Mówię tylko o moim odbiorze książki. Co do "prania mózgu" - w wojsku jest to konieczne. Podkręcenie agresji, życia na wysokich obrotach, brak zahamowań ma swój cel. Niestety, poza wojskiem jest odwrotnie.
Czytałem oryginał i zapewniam, że żadne zdania o GROMowcach nie zostały dopisane na potrzeby polskiego wydania. W amerykańskim wydaniu zadbali nawet o użycie polskich znaków. Jeżeli wypowiedzi Kayla były wazeliniarskie, to wynikały z szacunku i przyjaźni jaką dażył operatorów GROM.
"Radzę przeczytać książkę, niż oglądać ten film." to zdanie świadczy o tym, że jesteś jeb,anym analfabetą. Reszty nie ma sensu czytać, skoro już na wstępie robisz takie błędy składniowe.
Masz coś do powiedzenia na temat filmu? Oczywiście, że nie, gdyż go nie widziałeś. Twój wątek powinien być skasowany, śmierdzi trollem.
liton litości z takimi tekstami, jesteśmy na forum filmowym a nie literackim ...
Przez ostatnie 3-4 lata wychodziły bite od sztancy książki o snajperach, którzy albo uczestniczyli w akcji pojmania Bin Ladena, albo czynnie służyli podczas misji w Afganie,Iraku,Pakistanie. Wszystko to w telegraficznym skrócie: biografia chłopaczka z prowincji, morderczy trening w Fokach, misje, trauma itd.
Czytałem, że film przypomina trochę "Hurt Lockera" i skupia się bardziej na problemach Kyle'a, niż na samej wojnie i strzelaniu. Zresztą mam nadzieję, że tak jest. Fakt oparcia filmu na biografii Kyle'a o niczym nie świadczy. Eastwood mógł się nią tylko podpierać. Jest Republikaninem, ale nie jest głupi i raczej nie marnowałby czasu na robienie kolejnych "Zielonych beretów" jak swego czasu John Wayne.