Najbardziej podobał mi sie morał z ostatniego snu iż WARTO ŻYĆ oraz krajobrazy z filmu,ale ogólnie film niezbyt ciekawy(jeden z ostatnich jakie Kurosawa nakręcił więc nie ma się co dziwić) więc dlatego tak niska moja ocena.
Ja mam pytanie - czy to, że film danego reżysera jest jego "jednym z ostatnich" oznacza, że jest gorszy? Z czego to wynika? Czy człowiek w raz z upływem czasu nie pogłębia swoich postrzegań odnośnie życia, czy samej wiedzy na jego temat? Nie chodzi mi o ten film, czy tego reżysera, tylko ogólnie - czy istnieje w ogóle taka zależnośc, o której piszesz?
To nie teoria tylko smutna rzeczywistość: 80latki zwykle nie przeżywają drugiej młodości i nie kręcą arcydzieł, raczej (o ile czują się na siłach) chcą udowodnić, że jeszcze mogą. Starość nie radość i nie przeżywa się szczytu formy. Ilu z reżyserów w ogóle decyduje się kręcić w tym wieku, a z tych którzy to robią stworzy dzieło na miarę swoich największych osiągnięć obsypane nagrodami i zaliczane do pereł kinematografii?