FIlm osadzony w realiach smutnej końcówki ery wielkich samurajów. Na myśl przychodzi mi od razu jedna z gier mojego dzieciństwa - Shogun Total War gdzie obraz Japonii całkowicie zmienia się wraz z przybyciem europejskich kupców, ich broni i chrześcijaństwa.
Bardzo dobrze zagrany, szczególnie tytułowy Sobowtór. Kagemusha nie ustrzegł się jednak drobnych błędów. Jest także niepotrzebnie przeciągnięty o jakieś 45min.
Generalnie jest to świetne dzieło kostiumowo-historyczne. Jednak przez specyfikę kina samurajskiego i jego długość nie polecałbym go każdemu. Raczej koneserom.
Na marginesie - zastanawia mnie co zrobiono koniom w ostatniej scenie, że "zagrały" tak dobrze. Na myśl przychodzi mi nafaszerowanie ich ketaminą i pozostawienie do swobodnego wybudzenia się na polu bitwy. Ktoś wie?