Naprawdę duże rozczarowanie. Bardzo się zdziwiłam już na samym początku, gdy wyskoczyło... logo Twentieth Century Fox. Może powiem po prostu co mi się w filmie nie podobało - otóż miejscami był naprawdę bardzo nudny. Z Kurosawy widziałam jeszcze "Siedmiu samurajów" oraz "Ran" i tamte filmy niemal w każdej minucie mnie zachwycały. "Sobowtór" tylko w paru scenach ocierał się o takie mistrzostwo jakie było w tamtych filmach. Oprócz tego nie za bardzo interesowała mnie cała fabuła. Miejscami sytuacje i zachowanie Kagemushy były przewidywalne. I jeszcze oprócz tego uważam, że nieciekawie zostały sfilmowane sceny batalistyczne, a zwłaszcza końcowa scena. Coś, czego nie było w innych filmach tego reżysera, czyli przesadzenie w pokazaniu dramatu - te wierzgające konie na polu bitwy, przewracający się zakrwawieni żołnierze.. Niee no. Ten film mógłby być bardzo dobry, miał na to świetny materiał. Dziwi mnie też nazwisko Coppoli i George'a Lucasa w produkcji, na szczęście Lucas był tylko producentem wykonawczym.
Reasumując: za nudny, niektóre rzeczy za długo się ciągnęły.
Gdyby nie Twentieth Century Fox i pomoc Coppoli i Lucasa, film nie zostałby nigdy zrealizowany. Kurosawa nie miał środków finansowych na zrobienie "Sobowtora", więc ci panowie (zresztą fani Kurosawy) postanowili wyprodukować film i go wypromować zakładając, że ich nazwiska mogą przyciągnąć widzów do dzieła Kurosawy. I udało im się.
I to był wielki błąd, Twentieth Century Fox .... film obejrzałem z pewnym niedosytem. Odczułem jakby nie był robiony przez Kurosawę, odniosłem swe porównania tylko do Tronu we Krwi i Siedmiu Samurajów resztę pominełem żeby sie nie rozwlekać. Film moim zdaniem stracił japonskiego ducha , odczułem pięć groszy hollywoodzkiego trendu . Postacie w Sobowtórze za bardzo amerykańskie , uśmiechnięte lightowe , chociaż w paru scenach samuraje byli srodzy z typowym dla nich butnym spojrzeniem, uroku pozbawił równieź kolor taśmy, ja osobiscie uwielbiam czarno-białe filmy a te Kurosawy zbudowały u mnie pewien klimat średniowiecznej Japoni. W zasadzie film podobał mi się ale był inny stylem od poprzednich dzieł Kurosawy a starych drzew sie nie przesadza. Jak dla mnie mało dramatyzmu.