Zespajając ze sobą dwa geniusze: reżyserię Tarkowskiego, którego "Stalker" nie pozwala mi przejść obojętnie, oraz "Solaris" Lema, książkę nie tylko SF, ale dla mnie głęboko filozoficzną i psychologiczną i po prostu wybitną, doznałam rozczarowania. Oczekiwałam artystycznego trzęsienia ziemi, a nie było nawet tupnięcia. Film dłużył się, odstępstwa od źródła nie do przyjęcia. Zabrakło atmosfery niepokoju i poczucia niebytu. Może , gdy wrócę do filmu za jakiś czas, pogląd się zmieni. Na razie jednak trwam przy tym.