Film jest jakoś dziwnie podobny do serialu Californication... Samotny koles- artysta, zagubiony w zyciu, jezdzi czarnym sportowym wozem, jedyna osoba w stosunku do której żywi jasne dla siebie uczucia to młoda, aczkolwiek nad wyraz dojrzała córka... Oczywiście w filmie nie ma całej tej błyskotliwości Hanka Moodiego... Ale analogia jest. Tym niemniej, Copolę bardzo lubie, wycisza mnie. Ma talent do robienia spokojnych, ale nie nudnych filmow.