Film ogólnie bardzo ciekawy ( choćby ze względu na użycie wspomnień więźniów spisywanych przez nich na bieżąco). Jednak rzecz charakterystyczna, ani razu nie pada określenie "Niemcy", Są tylko naziści, esesmanie...tym samym wpisuje się w obecny trend zamydlania faktów.
Rzecz w tym, że nie każdy Niemiec był esesmanem... Zawsze mówi się tylko o tych, którzy byli oprawcami, ale było wielu Niemców, w szczególności kobiet, które w tamtych czasach nie wiedziały, co robią ich mężowie... Niesprawiedliwością byłoby osądzać cały naród...
Oczywiście! Sam uważam że nie każdy Niemiec to był faszysta jak i nie każdy Polak to antysemita. Nigdy nie mierzę jedną miarą dane nacje (czy to na plus czy minus) bo każdy człowiek jest indywidualnością pod każdym względem. Jednak nie popadajmy w skrajności w skrajność! SS to byli NIEMCY!!! Nazizm to niemieckie słowo! Faszyzm powstał we Włoszech ale tak naprawdę to rozkwitł w Niemczech! Niemiecki naród wybrał przewódce (Hitlera) tak jak dziś wybiera kanclerza czyli większością! Bez poparcia tej większości Hitlerowi nie udałoby się zbudować III Rzeszy! Obozy zagłady powstawały w całej europie, ale na terenach zajętych przez Niemców! Nie prawdą jest że większość Niemców nie wiedziała o ich istnieniu! Być może przeciętny Niemiec w tamtych czasach nie zdawał sobie w pełni sprawy na jak masową skalę odbywa się eksterminacja żydów, ale był świadomy ( wszak Hitler głosił to publicznie od początku) iż naród żydowski z czasem ma przestać istnieć a Słowianie pozostaną tylko w liczbie niezbędnej do najcięższych prac. Jeśli dziś zarzuca że POLACY nie reagowali gdy na ich terenach odbywały się mordy żydów to konsekwentnie trzeba dodać że tych mordów dokonywali NIEMCY, lub przynajmniej Niemieccy naziści! Tego się dziś unika! To jest właśnie ten trend rozmydlania faktów w imię moim zdaniem źle pojętej poprawności.
Nie żyjemy w tamtych czasach i nikt z nas nie wie, jak to dokładnie było, nie można wrzucić Niemców do jednego worka. Myślisz, że wśród więźniów obozów, w tym Polaków nie znalazło się takich, którzy stali się dla innych więźniów oprawcami równie okrutnymi jak samo SS? Nawet jeśli Niemcy zapoczątkowali to wszystko i ponoszą największą winę za ten okrutny zbiorowy mord to nie można ich osądzać... Nie byliśmy tam, nie mamy pojęcia o niczym. Możemy odtwarzać fakty, to co się tam działo, ale nie rozumiemy i nie zrozumiemy już nigdy... Sprawa nie jest tak prosta, jak nam się wydaje... Niemiec ten zły, a Żyd i Polak - ofiara, tak się przyjęło... Ale postrach jaki siał Hitler nie dotknął tylko ofiar obozów i zagłady żydowskiej... Nie zastanawiamy się nigdy, ilu uwięzionych w obozach Polaków mordowało więźniów żydowskich, nie zastanawiamy się nad tym, ilu niemieckich oficerów starało się choć trochę pomóc... Zrobić cokolwiek, choćby najdrobniejszą rzecz dla ofiar. A ilu Niemców pracowało w obozach tylko dlatego, że gdyby się sprzeciwili, zostaliby zabici? Trzeba spojrzeć pod każdym aspektem... Nazistów nie można jedynie osądzać, trzeba próbować ich zrozumieć. Czasami to oni ponosili większą ofiarę niż uwięzieni w obozie. Wrzucaj dalej takich jak choćby Amon Goeth do jednego worka z Oskarem Schindlerem, w końcu oboje byli nazistami.
Nie ma wytłumaczenia dla zbrodni. Nie ma żadnego wyjaśnienia dla takich, jak Amon Goeth, było ich wielu, on jest tylko przykładem, znanym większości, głównie ze względu na film. Zadaj sobie jednak pytanie... Kto jest większym oprawcą? Oficer SS, przerażony tym co się dzieje, ale ze strachu o własne życie wykonuje swoje obowiązki? Czy komando pracujące przy rozładunku transportu, szarpiące przyjezdnych, zdzierające z nich ubrania, bijące kobiety... Może kobieta wypierająca się swojego dziecka, bo wie, że kiedy zostanie uznana za kobietę z dzieckiem pójdzie do gazu? Nie można mierzyć wszystkich tą samą miarą... Nie można i choć w większości było zapewne tak jak twierdzisz, że Niemiec był tym złym, Żyd ofiarą... Może ich być nawet 99%, ale przez wzgląd na ten 1% Niemców, którzy pomogli, choćby jednemu Żydowi... Nie ośmielaj się uogólniać. Nie jesteśmy od oceniania, wszyscy staniemy ostatecznie przed Sądem Bożym, zostaniemy osądzeni według własnych win, tak jak oni zostali osądzeni...
Widzę że po prostu się nie rozumiemy! Więc wyłuszczę to w sposób klasyczny.
Po 1- Nie osądzam Niemców jako narodu ani każdego z osobna! Chodzi mi tylko o proste, oczywiste fakty, które dziś są nie tyle marginalizowane co wręcz tuszowane.
2- Rozumiemy i wiemy ( no może nie wszyscy) co się działo , jaka była filozofia faszyzmu i program III Rzeszy! ( Nie wszystko Niemcom udało się zatuszować, choć bardzo się starali pod koniec wojny i zaraz po niej).
3- Nie twierdzę że Niemiec to oprawca a Żyd i Polak ofiary. Chyba że przyjmiemy skalę globalną II wojny światowej i genezę jej wybuchu. Abstrahując od jednostkowych przypadków można to nawet przyjąć bo kto jest bardziej poszkodowany napastnik czy ten który się broni nawet jeśli ta obrona przyniosła większe szkody napastnikowi niż odwrotnie?
4- Hitler siał postrach ale dopiero kiedy większość Niemców namaściła go na wodza! Bez tego był tylko sfrustrowanym kapralem z pobitej armii. Czy można zakładać że ta większość nie wiedziała co szykuje im ich Führer? Nie! Bo on nigdy tego nie krył!
5- Nikt nikogo nie zmuszał do wstąpienia do SS! To dla Niemców był zaszczyt! (znam nawet takich którzy do dziś się tym szczycą!!!). Aby wstąpić do SS trzeba było spełniać wiele warunków. Także tych z zakresu czystości rasy i pochodzenia! SS-mani nie wykonywali rozkazów ze strachu lecz wierząc że to jest słuszne i robią to dla dobra i chwałę Wielkich Niemiec i Führer które są jednością. (Tak brzmi przysięga jaką składali żołnierze SS).
6- Uważasz że komando pracujące przy rozładunku więźniów to więksi oprawcy od SS-manów? Nie żartuj! Ci ludzie walczyli o własne życie! Wiedzieli że dzięki temu odraczają własną śmierć! Im bardziej będą się starać i udawać zaangażowanie w tym co robią kupią sobie być może jeszcze jeden dzień życia! I Ty śmiesz porównywać ich z oprawcami dla których karą za niechęć do zabijania więźniów była nagana lub w najgorszym wypadku skierowanie na front???
7- Nazwanie oprawcy oprawcą a ofiary ofiarą to nie uogólnianie ale trzymanie się zdrowych faktów! Nie mam zamiaru karać wszystkich Niemców za wojnę i zagładę nie tylko zresztą Żydów. Ale nie chcę ich też wybielać ( Niemcy zresztą zapłacili dużą cenę za zbrodnie swojego narodu i płacą do dziś). Ale moda na poprawność przynosi szkody w zamydlaniu historii i z tym trzeba się nie zgadzać. Trzeba nie zgadzać się na wypowiedzi w stylu "Polskie obozy śmierci" czy "eksterminację innych narodowości przez nazistów" Bo naziści to wyznawca pewnej ideologi i można tak nazwać Polaka Rosjanina, Amerykana itd.
Na koniec się z Tobą zgadzam! Wszyscy staniemy przed Sądem Bożym bo wszyscy jesteśmy jego dziećmi, Niemcy Polacy Żydzi bo wszyscy jesteśmy równi choć nie wszyscy tak myśleli i myślą!
Tak, śmiem porównać komando pracujące przy rozładunku więźniów do SS, bo wola życia nie jest żadnym wytłumaczeniem. Nie ma nic, co usprawiedliwi zbrodnię, nic! I nie ma znaczenia czy to SS-man zabija więźnia, czy więzień więźnia. To jest coś, czego nigdy nie zrozumiem. Wolałabym zginąć w męczarniach niż przeżyć kosztem innego człowieka, a takie sytuacje się zdarzały... I nie ma teraz co porównywać skali tych mordów... Wiadomo, że SS robiło to w większości przypadków dla przyjemności bądź z "narodowego" obowiązku, a więźniowie chcieli po prostu żyć, jednak mord jest mordem i nie ma nic, co może to wyjaśnić.
Możesz sobie nazywać Niemców oprawcami Żydów, w obozach koncentracyjnych to oni byli oprawcami, ale po wyzwoleniu, Żydzi nie zaczęli w magiczny sposób żyć od nowa, dalej byli mordowani, dalej cierpieli tortury i katusze, Bóg jeden wie, ilu zostało zamordowanych przez Polskie ręce już po wojnie, ale nasza naród ma niestety wschodnie tendencje do robienia z siebie ofiar i tuszowania własnych błędów... Każdy Polak jest oburzony, kiedy mówi się o nas w mediach, że jesteśmy antysemitami... Bo nie każdy jest, ale jednak media nas uogólniają... Jednak sami jako naród jesteśmy pierwszymi, którzy uogólniają Niemców i określają ich wszystkich nazistami... Toczymy błędne koło z narodem niemieckim i to prędzej czy później doprowadzi do punktu, kiedy ten tragiczny masowy mord powróci wraz z kolejną wojną.... Stąpamy po cienkim lodzie od wielu lat, kiedyś to pęknie i padną kolejne ofiary, niekoniecznie sprawiedliwie...
Nasz problem tkwi w tym, że każdemu wydaje się, że zna "zdrowe fakty" tym czasem każdy wierzy w te "fakty", które najbardziej mu odpowiadają, które najbardziej chwyciły nas za serce. Nawet więźniowie obozów, z którymi miałam okazję się zetknąć przedstawiają swoje fakty, w nieco odmienny sposób, jedni pałają nienawiścią do Niemców, inni zachowują równowagę między negatywnym, a neutralnym osądem, jeszcze inni negują więźniów, własnej rodzimej narodowości... Te wszystkie "zdrowe fakty" o których mówisz, nie zawsze są tak oczywiste, a my nigdy nie dojdziemy do porozumienia... Ty pragniesz, by Twoja racja przetrwała i aby następne pokolenia wiedziały, że wszystkiemu winni byli Niemcy (chwała Ci za to!) - masz rację, byli winni, przyznaję Ci to, ale to, co zapoczątkował Hitler zaowocowało nie tylko w Niemcach... Nie tylko oni dokonywali zbrodni, choć oni na największą skalę.
Nie wiem, z iloma osobami dotkniętymi tym dramatem miałeś okazję rozmawiać, by poznać te wszystkie "fakty". Powiem Ci jedno, ile osób, tyle wersji i choć są fakty, które się powtarzają, zdarzają się i takie wykluczające się wzajemnie... Wierzymy w to, w co wierzą Ci, którzy nam opowiadali, którzy przeżyli do wszystko sami... Wierzymy w to, bo któż może wiedzieć lepiej... Ale warto mieć na uwadze, że były różne obozy, w różnych miejscach, a doświadczeń od siebie odmiennych jest tyle, ile przetrwało więźniów. Trzeba znaleźć pewien środek ciężkości.... Bo ludzie, którzy złem reagują na zło, zawsze kończą źle.
Jestem osobą, która zawsze szuka dobra, nawet tam, gdzie zdaje się go nie być... I te wszystkie historie SS-manów, komendantów obozów, choć przedstawiają ich tak bestialsko i okrutnie, że czasami sama mam myśli, że gdybym tam była, mogłabym zdobyć się na zabicie go... To gdzieś w głębi tak bardzo pragnę wierzyć, że tliły się w tych ludziach jeszcze jakieś niezauważalne płomienie człowieczeństwa i współczucia, że po prostu nie mogę zgodzić się z przypinaniem łatek ofiar i oprawców...
Ręce opadają... Doszukuj się dobra, ale wśród ludzi, których znasz. Takie samo (chociaż w rzeczywistości o wiele mniejsze) masz prawo szukania dobra w SS-manach czy może dobrych wujkach wsypujących cyklon B do komór cz zamykających wrota łaźni kiedy ludzie próbowali uciekać, jak każdy inny do widzenia w nich rażącego, nieludzkiego okrucieństwa. SS-manem uznawanym za dobrego był ten, który sam zaprowadził swoje dzieci z bloku dziecięcego prosto do komory, bo nie chciał się z nimi rozstawać (ewentualnie oddać w okrutniejsze ręce) - złoty człowiek. Nie chcieć uogólniać można przy wypadku samochodowym czy nawet przy stanie wojennym w Polsce, ale przy taśmowym mordowaniu ludzi, z wszystkimi efektami ubocznymi śmierci wypełniającej całą atmosferę miejsca w, którym pracowali. Nie znoszę takiej naiwności. To nie złość tylko realne patrzenie na sprawę. Te czasy minęły, a niesława ciągnie się za nowym pokoleniem Niemców, mimo, że są niewinni. Tylko czy obozowicze byli bardziej albo mniej winni od nowego pokolenia Niemców?
Każdy ma prawo do własnej opinii, Ty możesz nie znosić "takiej naiwności", mnie denerwuje to, że każdy Niemiec nawet dziś kojarzy się tylko z jednym z SS i dlatego nienawidzę uogólniania. Nigdy nie kwestionowałam tego historycznego faktu, że to NIEMCY są wszystkiemu winni... Ale kwestionuję fakt, że cały NARÓD NIEMIECKI.... Takie ogólniki doprowadzają mnie do szału. Zagłębiam się w psychologiczne aspekty sprawy i mam prawo szukać dobra w Niemcach... Bo nie wierzę w to, że nie było wśród Niemców ani jednego, który się nie postawił i nie zginął ratując jakieś żydowskie życie, o czym się nie mówi... Tak samo mam prawo doszukiwać się zła w więźniach pracujących przy komorach gazowych, więźniach, którzy wysyłali "swoich" na śmierć bez słowa protestu, bo dla mnie to jest zło, nie będę się tutaj rozwodzić na tym, co jest większym, a co mniejszym złem.... Zło jest złem, bez podziałów i skali. Wolałabym zginąć niż zamknąć komorę z ludźmi w środku na rozkaz SS. Więc mam prawo traktować ludzi jak ludzi bez rasowych podziałów... Nie bronię SS, bronie poszczególne jednostki niemieckie o dobrym sercu, o których istnieniu możemy nawet nie wiedzieć i potępiam poszczególne jednostki żydowskie, polskie, obojętnie jakie by to nie były... Które nie zaprotestowały... Które nie protestowały, bo bały się zginąć.
Rzecz w tym, że nie piszę o całym narodzie niemieckim. Odnoszę wrażenie, że w tej dyskusji nie ma ani grama głębszej psychologii, a głównie myślenie życzeniowe. Nie można mówić, że czegoś bym w takiej sytuacji nie zrobił / zrobiła, nigdy nie czując tego co czuli tamci ludzie. Jeżeli jesteś pewna postawy, którą byś reprezentowała w opisywanej przez Ciebie sytuacji, znaczy, że nie wiesz o czym mówisz (bez obrazy). Myślę, że realnie patrzący człowiek przyznałby, że zupełnie nie ma pojęcia jakby się w takiej sytuacji zachował. Dla mnie to wręcz brak szacunku i policzek dla tych ludzi. Jak łatwo można ocenić ich ból, walkę z samym sobą, odrazę do siebie, poczucie niesprawiedliwości i ogromnej krzywdy. Oni widzieli co stanie się z nimi i w jaki sposób się to odbędzie. Być może mieli też złote zęby o których tępo, bezwładnie myśleli w związku ze swoją śmiercią. Analizując Twoje słowa, wychodzi na to, że decyzję śmierć czy życie podejmujesz jakby pstrykajjąc palcami. Tamci ludzie nie siedzieli przed komputerem analizując i krytykując czyjeś decyzje, oni nawet nie chcieli, po prostu miesieli przez to przejść, nie dano im wyboru. A prawda jest straszna, ale taka właśnie jest - jak nie ja to będą inni, tam nie było bohaterów, wygranych i przegranych, tam przegrywali wszyscy.