Jeśli ten kociokwik trwający już od prawie dwóch lat ma jakieś dobre strony to będą nim specjalne odcinki south parku. W poprzednich latach było widać spadek formy i próbę opowiedzenia historii gdzie właściwie jest mało ciekawych tematów, a przynajmniej tak nam się wydawało. Spokojny i liberalny świat gdzie problemem były elektryczne hulajnogi implodował i znaleźliśmy się w ponurym sci fi z lat 70.Matt Stone i Trey Parker jako jedni z nielicznych potrafili podjąć temat pandemii, a ten film jest ich szczytowym osiągnięciem w tej dziedzinie.
Tylko o czym to jest? Dobre pytanie, dawniej w popkulturze dominowało jasne postrzeganie świata, wyraźny podział na dobro i zło, opinie nie wzbudzające wątpliwości. Tutaj mamy bardziej zawiły i pesymistyczny obraz Ameryki, udającej przyszłość.
Kraj uległ kalifornizacji, gdzie szaleją bezdomni, przestępcy, a władza to karykatura ulegająca panice. Nasi bohaterowie muszą odkryć źródło pandemii i poradzić sobie z przeszłością i teraźniejszością.
Jest tu mało starej dobrej beki przyprawionej morałem, całość jest szarobura, przygnębiająca i właściwie nie ma prostych rozwiązań i odpowiedzi co dalej i jak powinien wyglądać świat. Na pewno przyszłość zależy od nas i życie nie musi stać się kolejną kiepska dystopią, ale z drugiej strony może w takiej przyszłości niektórzy są też szczerze i po ludzku szczęśliwi jak Cartman z rodziną?
Mam wrażenie, że ostatnie dwa lata oduczyły wielu ludzi postrzegania świata w banalny sposób. Jak Biden został prezydentem nie nastąpił żaden cud, doświadczyliśmy radykalizmu z prawa i lewa, a problem systemowego rasizmu oraz kwestia pandemii na pewno nie da się rozwiązać w jeden dzień i wymykają się prostym politycznym hasełkom. Mam wrażenie, że twórcy naszej ulubionej kreskówki też to zauważyli i przenieśli do swojego serialu. Co będzie dalej? Tego nie wie nikt, ale mam nadzieję, że jeszcze powrócą czasy gdzie twórcy kreskówek zajmują się popkulturowymi fenomenami i nowymi gadżetami.