Film niesamowicie autentyczny, kojący duszę, niestosujący tanich chwytów wymuszających
na widzach emocje. Szczera jest tu każda scena, każda pojedyncza linia dialogowa.
Prawdziwą sztuką jest z prostej historii uczynić dobry, skłaniający do refleksji nad życiem
film. I sztuki tej dokonał właśnie Alexander Payne. Brawa dla reżysera, aktorów (Clooney,
ale nie tylko - bardzo sprawnie zagrali także pozostali) i reszty ekipy odpowiedzialnej za
realizację. Do "Spadkobierców" podchodziłem z ostrożnością z racji sporej liczby niezbyt
przychylnych opinii, mało brakowało i bym kompletnie odpuścił sobie ten seans, a byłaby to
niepowetowana strata. Polecam.
9/10
Dodam jeszcze, że to mój oscarowy faworyt (w kategorii najlepszy film) - ma chyba najbardziej uniwersalne przesłanie spośród wszystkich nominowanych, porusza dobitną szczerością, jest taki "ludzki" w swym wymiarze.