Krążenie podtrzymywała mi hawajska muzyka. Przyjemny film, fajnie pokazane zbliżenie
między ojcem a dziećmi - tyle udało mi się wymyślić w ramach poszukiwania zalet. Jeszcze
jeden taki obejrzę - po "Służących" i i tp - to mózg zacznie mi krwawić.
No taki trochę był jak przez szybę. Dramat na lekko w hawajskich koszulach, trochę jak z innej planety.
Scena na schodach domku letniskowego gdzie Matt i córka biorą gacha w obroty - genialna.
U mnie naciągane 7.
U mnie słaba 7, film nie przekonał mnie taki dramat ale jakby nie dramat i to tego wszędobylska muzyka hawajska ;) - tak trochę jakby ukazująca historię przez różowe okulary.
przez różowe okulary? historia jak najbardziej tragiczna. muzyka podkreśla ten absurd. z resztą Clooney zwraca na to uwagę na początku filmu mówiąc o ludziach, którzy mogą się dziwić jego uczuciom, bo przecież mieszka w "raju na ziemi".
Też dałem dałem 7-kę. Film w specyficznym klimacie. Choć Matt (Clooney) stwierdza, że życie na Hawajach nie różni się znacznie od życia gdzie indziej, jego sytuacja i podejście - jakieś mimo wszystko lekkie - nie do końca mi z tym współgrały.
Historia jest tragiczna, ale jej koniec bądź co bądź raczej hmm - pozytywny...
Przemyślałem sobie kilka dni i już wiem jak najlepiej nazwać ten film - jest to bowiem FILM ZBLAZOWANY. To dobre określenie. Nie w pejoratywnym sensie - tylko po prostu. "Moja plaża, nasza dolina...."
Zbliżenie ojca z dziećmi było jak spotkanie z kosmitami-oni się kompletnie nie rozumieli przecież. Cały film smętny i mało wiarygodny, dałem 5/10 i nie chciałbym do niego wracać. Też chciałbym mieć tylko takie kłopoty i setki hektarów na własność w tym hawajskim raju.
Wytrzymałem do końca tylko z uwagi na palmy i ocean.