z całym szacunkiem, ale - nie uważam się za osobę pozbawioną "uczuciowości wyższej" - a jednak film nie bardzo przypadł mi do gustu. owszem, temat "ciekawy" (trochę nietaktownie byłoby go nazwać "fajnym"), gra aktorska bez zastrzeżeń (choć nie uważam, że to "rola życia" GC) ale... mnie osobiście nie rzuca na kolana. nasuwa mi się skojarzenie z takim choćby "Moim życiem beze mnie" - niby podobny klimat, podobna tematyka, podobne nawet prowadzenie akcji - a jednak tym drugim filmem się zachwycam, dotyka mnie i zostawia coś po sobie, a "Spadkobiercy" - cóż, nie jest to kino złe, ale wybitnym też go nie nazwę. nominacja do Oscara jak dla mnie jest przesadzona, ale prawdopodobnie wynika to z faktu, że ogólnie połowa filmów nominowanych jest spoza dawnej, dobrej "oscarowej ligi".
chodzi chyba bardziej o to, że jest to symbol - a przynajmniej kiedyś był - dobrego kina. ważny dla Polaków? no, sądzę, że nie tylko dla nas. choć zgodzę się z tym, że od wielu lat stracił na prestiżu.
Szczerze mówiąc, mam Oscary u wylotu jelita prostego, ale co ma do rzeczy, że jest to rzekomo statuetka "żydowska"? A niech sobie nawet będzie ortodoksyjno-mistyczna. I cóż? Czyżby film nabierał większej wartości od tego, że dostanie Lwy Gdańskie albo Polskiego Orła (o których zresztą nikt nie słyszał)? Choćbyś się nadymał z całych sił i klasyfikował Oscara nawet jako nagrodę towarzysko-masońską, i tak dla wielu będzie ona wyznacznikiem pewnej filmowej jakości, bez względu na to, czy tak jest rzeczywiście, czy nie. Jako osoba o tak rozbudzonej uczuciowości wyższej, swym rozwiniętym instynktem emocjonalnym powinieneś to jakoś ogarnąć.
wlasnie o to chodzilo mi ze zawsze bedzie NIESLUSZNYM wyznacznikiem jakosci i nikt sie wcale nie napina, easy
Chodzi też o to, żeby nie mlaskać pustosłowiem. Bo skoro Oscar "zawsze będzie niesłusznym wyznacznikiem", oznacza to, że obrazami niewystarczającej jakości (dla Twej uczuciowości wyższej - oczywiście, nie zapominam) są takie oto przykładowe filmy: "Wszystko o Ewie" 1950, "Garsoniera" 1960, "Patton" 1970, "Zwyczajni ludzie" 1980, "Tańczący z wilkami" 1990, "Gladiator" 2000, "Jak zostać królem" 2010. Celowo wybrałem zupełnie losowy rok startu i przeskok o dekadę - żeby było bardziej przypadkowo i podaję tylko zwycięzców (nie nominowanych) w jednej kategorii. Podałem tytuły, w dyskusję o gustach nie wejdę.
wiesz dobrze ze nie chodzi mi o to ze wszystkie nagrody oscara sa zle przyznawane...
w kazdej dyskusji widze wypowiedzi typu "kiedy on w koncu dostanie oscara" "ten film dostal 7 oscarow to MUSI byc zayebisty" etc
na naszym rodzimym fw takie zenujace komentarze nie maja konca i moja wypowiedz byla skierowana w to zjawisko
Trochę przesadziłeś z tym uogólnieniem, zapewne w celu wywołania dyskusji, no i Ci się to udało. Dla mnie jest to rewelacyjny, dramat niepozbawiony humoru i pięknych scenerii. Zabawne kwestie i sytuacje mnie ujęły i wątek dramatyczny został tym samym zmyślnie odsunięty na dalszy plan.