Spadkobiercy

The Descendants
2011
6,7 86 tys. ocen
6,7 10 1 86423
7,2 44 krytyków
Spadkobiercy
powrót do forum filmu Spadkobiercy

Świetny film. Nie ma w nim ani jednej dynamicznej sceny, żadnego pościgu, walki, nawet szarpaniny. Cała akcja, pełna dosyć statycznych dialogów, gdzie przez ekran przechodzą niespieszne słowa, toczy się w tempie sennego żółwia na środkach uspokajających. Nawet gdy Clooney biegnie ulicą, robi to w najbardziej nieruchomy sposób z możliwych. Zdjęcia ( P.Papamichael – Wybuchowa Para, 3:10 do Yumy) znakomicie grają z klimatem filmu. Muzyka, zdaje się rodem z Hawajów, też, eufemistycznie określając, nie należy do dynamicznej. A w filmie nie ma ani jednej dłużyzny! Ma medal spisali się i scenarzyści i reżyser. No i oczywiście aktorzy. Na wiele medali.
Film opowiada historię faceta, który dotąd zatopiony w pracy i nieco oderwany od rodziny, nagle staje wobec faktu zmiany jakościowej w swoim życiu. Musi zając się dwiema córkami, obiema w trudnym wieku, bo dzieci są zawsze w trudnym wieku, wiem coś o tym. Musi przygotować i siebie i dzieci na śmierć żony, która, po wypadku, zapada w śpiączkę i powoli umiera. W dodatku staje twarzą w twarz z problemem zdrady współmałżonki i z obarczaniem go winą za wypadek przez teścia. Wisi też nad nim biznesowa decyzja, od której zależy bardzo dużo, nie tylko dla niego ale i dla jego licznej gromady kuzynów.
Daje sobie z tym radę. Po kolei, nie bez trudności, a właściwie poprzez same trudności, daje sobie radę. Tak jak każdy z nas, postawiony wobec problemów życiowych, w końcu daje sobie z nimi radę. Bo następny dzień nadchodzi zawsze, jaki by nie był.
Film jest właśnie o zwyciężaniu, o porażkach, o wątpliwościach, o słabości i sile ludzkiej natury. Słowem o życiu. Z morałem, ale bez moralizatorstwa. Delikatnie wzruszający, nienachlany, bez ckliwości i patosu.
Reżyser A. Payne, autor lawinowo nagradzanych „Bezdroży” i niezapomnianego „Shmidta” z Nicholsonem, zrobił świetną robotę. Ale film trzyma się bezsprzecznie na Clooneyu i reszcie aktorów. Wszyscy zagrali bardzo dobrze a Złoty Glob dla George’a jest jak najbardziej zasłużony. Przyjemnie patrzeć, jak aktor dojrzewa i z każdym filmem potrafi zagrać lepiej i prawdziwiej. Tak jak Eastwood czy Costner. Zupełnie inaczej niż w polskiej kinematografii. Tu z filmu na film jest gorzej i tandetniej. Chyba los przydzielił naszej rodzimej produkcji rolę przeciwwagi. Dla całej kinematografii na świecie. Spełniamy te zadanie aż za dobrze.
Jeżeli chcecie popatrzeć na raj, gdzie zawsze słychać szum morskich fal i świeci słońce, idźcie na ten film. Zobaczycie, że mieszkańcy też mają tam swoje problemy. Bo to nie anioły. To tylko ludzie.

ocenił(a) film na 10
bulec

Świetna recenzja, podpisuję się w całej rozciągłości :)

smokull

dzieki, pzdr

ocenił(a) film na 8
bulec

Miałam dokładnie identyczne odczucia po obejrzeniu, wczoraj, tego filmu. Ubrałeś to jednak w tak znakomite słowa, że mnie pozostaje tylko zgodzić się z tą recenzją i pochwalić autora za świetne pióro. Pozdrawiam:))

ocenił(a) film na 5
malgomi

Również uważam, że recenzja b.dobra. Tak samo - zdawałam sobie sprawę podczas filmu, że celowo akcja toczy się powoli, i też odczułam ten brak nachalności, ckliwości i patosu. A mimo wszystko, film ogląda się miło i spokojnie, ale średnio mi się podobał i nie rozumiem nominacji do Oscara.... całokształt to dla mnie 5/10:/ A i Clooney nie do końca mi do tego wszystkiego pasował, ale to już kwestia gustu :)

malgomi

dzieki, pzdr