Fani MJW niech trzymają się z daleka od tego czegoś.
Film jest tak pok****ony, że obejrzeć go chyba można tylko po opakowaniu mentosów z dopalaczy, skręcie z marihuany lub szklance czystego spirytusu.
A i sam Michael Jai White może do dziś żałować tej roli. Nie ma ani jednej sceny walki z jego udziałem w tym filmie, a aktualna ocena (5.7) to jakaś kpina, biorąc pod uwagę że "Universal Soldier: The Return", w którym MJW więcej pokazał, ma 5.2