Trup sieje się gęsto, samoloty lądują bez skrzydeł, helikoptery oszukują prawa fizyki , samochody ślizgają się po rzymskich kocich łbach a Bond po trepanacji czaszki bez przeszkód oddaje celne strzały z 50 metrów. Nie wszystkie gadżety działają tak jak należy, ale koniec końców udaje się Craigowi odpalić katapultę, zanim wszystko pójdzie z dymem.
Wspaniałe zdjęcia, niesamowite udźwiękowienie, ujęcia i kadrowanie. Fajne miejsca, samochody, gadżety i piękne kobiety. Bond wrócił do normy, po ostatnich kilku widocznie zbyt ambitnych dla publiki filmach.