Chciałbym, aby następcą Daniela Craiga został Richard Armitage. Pod każdym względem pasuje do tej roli. Co ważne jest Brytyjczykiem. Drugi typ to Gerard Butler. On także pasowałby wizualnie. Mam nadzieje, że plotki związane z Idrisem Elbą nie okażą się prawdziwe (co nie znaczy, że uważam go za słabego aktora).
Elba byłby spoko Bondem, ale z racji wieku to aktor na góra max. 2 filmy a wydaje mi się że lepiej dać kogoś młodszego kto zagra przez wiele lat. Uważam jednak, że i tak dostaniemy kogoś kogo się nie spodziewamy a idealnych kandydatów jest pewnie ze stu o ile nie więcej.
No właśnie trudno sobie kogoś w chwili obecnej wyobrazić,kto by mógł zastąpić Daniela Craiga owszem może być setki kandydatów i plotek,ale mimo wszystko ciężko kogoś wybrać tak otwarcie hehe dlatego pewnie właśnie dostaniemy kogoś kogo się nie spodziewamy
A moim kandydatem jest Alex Pettyfer dlaczego ? trzy powody : 1. nikt nie powiedział że Bond musi być 40-latkiem. 2. Pan Petteyfer ma za sobą jeden film w stylu 007 3.na pewno wzbudzi zainteresowanie wszystkich a szczególnie tej piękniejszej płci . :D a ponad to myślę że dał by radę zagrać Bonda w stylu Daniela Craiga :D
Armitage jakoś mi nie pasuje, ale ma głos dobry. Gerard jak najbardziej, ale zakładając, że Craig zagra jeszcze 1 - 2 Bondy, to odpada Butler, Elba, McGregor. Producenci Bonda zawsze myślą perspektywicznie, więc zatrudnią kogoś po trzydziestce, lub około czterdziestki. Moi dwaj kandydaci to Cillian Murphy i Henry Cavill, z naciskiem na pierwszego bo wątpię żeby rolę Bonda powierzono Supermanowi, który pewno ma kontrakt na tę postać na wiele lat. Cillian byłby genialny.
Cavill będzie miał okazję biegać po USA w trzyczęściowych garniturach w nowym filmie Ritchiego, więc tak czy inaczej będzie okazja zobaczyć go w dandysowo-badassowej roli.
Co do Butlera - byłby o tyle fajnym rozwiązaniem, że jest Szkotem. Tak jak Bond. Ostatnim Szkotem w tej roli był Sean Connery. Jeśli chodzi o posturę i wygląd, również przypomina Connery'ego.
Szczerze mówiąc, mam nadzieję na to, że po (bardzo dobrym) Craigu przyjdzie czas na bardziej dowcipnego, uroczego kobieciarza w genialnych garniturach.
Cavill mi pasował tak w wyobraźni, ale po trailerze "The Man From The UNCLE" ta wizja się umocniła, przez ten akcent, klasę, wygląd w garniaku właśnie. Mógłby być dobry. Butler to super wybór, ale będzie za stary po Craigu, Bond koło pięćdziesiątki robiący dwudziestolatki to średni pomysł, już Roger Moore przez to przechodził przy ostatnich Bondach. A co do Moore'a, to mi też się marzy, po Craigu taki bardziej luzacki Bond w stylu właśnie serii z Rogerem. Kiedyś mi do takiej roli idealnie pasował w głowie Jude Law, ale też już za stary i wyłysiał ;) Cillian Murphy z kolei mnie przekonał do bycia Bondem rolą w "Peaky Blinders". Ma wszystko, klasę, powagę, wygląd, wzrost, głos i jest dobrym aktorem.
Jude Law faktycznie mógłby być sympatycznym wyborem. Co do braku włosów - taki Connery to nosił peruki niekiedy ;)
Skoro sobie rzucamy niezobowiązująco nazwiska i jesteśmy przy Peaky Blinders - Tom Hardy. Niski kapkę, ale miał już do czynienia z rolą uroczego dupka w Incepcji i wypadł strasznie fajnie. No, jego również chętnie bym zobaczył w tej roli. Murphy'ego też byłbym ciekaw.
No, w każdym razie twórcy będą mieli naprawdę szeroki wybór, bo pokolenie 30-40-latków z Wielkiej Brytanii jest obecnie naprawdę bogate.
O Hardym także myślałem pod kątem Bonda, pasowałby pod warunkiem, że nieco by zjechał z masy mięśniowej, bo jest zbyt masywny na Bonda jak dla mnie. Fakt, będą mieli z czego wybierać, mam tylko nadzieję, że wybór będzie genialny, bo np teraz oglądając sobie klasyczne Bondy z Seanem na bluray i sprawdzając dodatki, bodajże w "Diamenty są wieczne" była mowa, że po klapie z panem Lazenbym producenci chcieli zmienić kierunek i styl Bonda i zatrudnić... amerykańskiego aktora :( Oby nigdy więcej taki pomysł im do głowy nie wpadł.
Jakkolwiek rozumiem wszelkie wątpliwości wobec Elby (nie popierając ich jednocześnie - Bondy są serią rozrywkową i tak często przeskakiwały z jednej stylistyki w drugą, że formalnie, prócz kilku kwestii twardszych niż ze spiżu, pozostaje niezobowiązujący. Nawet wobec Fleminga, bo dawno od niego odjechał i żyje własnym życiem. Byłoby jednak miło, gdyby angaż Elby był uzasadniony czymś więcej niż "a czemu by nie?", "żeby szokować", "bo środowiska hollywoodzkie nas pochwalą", tzn. odpowiednią zmianą klimatu serii.), tak pozwolę sobie się nie zgodzić. Jedną z fundamentalnych kwestii bondostwa jest to, że gość jest zanużony w etosie brytyjskiego dżentelmena-dandysa, ubiera się rasowo po angielsku, zna etykietę, mówi w odpowiedni sposób. Skłonny jestem uważać, że czarnoskóry Brytyjczyk jest do tego bardziej predysponowany niż Amerykanin (chyba, że brytola będzie udawał, wtedy wiadomo).
Amerykanin-Bond byłby kolejną wariacją na temat naśladowczych wobec siebie interpretacji hollywoodzkich, nie jestem pewien czy chciałbym coś takiego. Byłoby to zbyt duże odjechanie od statku-matki.
Mi Murphy kompletnie nie pasuje. Zbyt młody wygląd jak dla mnie i jakiś taki...niepokojący :D jak dla mnie idealnie by się nadawał na przeciwnika Bonda, ale na samego 007 kompletnie nie.
Murphy to ciekawa propozycja, nie wpadłabym na to :) ale zgadzam się z Pawel_G, że byłby lepszym przeciwnikiem Bonda
jeśli H. Cavil byłby Bondem to nie obejrzałabym ani jednego z nim filmu
Gerard Butler...już dawno powinien zostać Bondem
McGregor...zbyt znany i nie pasuje wizualnie
Co do Elby - nie mam absolutnie nic to czarnoskórych aktorów, a wręcz uwielbiam Denzela Washingtona, czy Morgana Freemana, lecz myślę, że obsadzenie w roli Agenta 007 Afroamerykanina byłoby..dziwne. :) Chyba byłoby to w pewnym sensie wyłamanie się z jakiegoś - bądź co bądź - dobrego schematu. :)
Czarny Bond? Nie, dzięki. Wystarczy czarna Moneypenny. Rzygam już tą poprawnością polityczną. Wszędzie muszą pakować czarnych albo żółtych, a najlepiej wszystkich po trochu.
A co masz to czarnoskórej Moneypenny? Akcja Bondów rozgrywa się się we współczesnej Wielkiej Brytanii która, uwierz lub nie, jest krajem multikulturowym i, dalej wierz lub nie, także w służbach specjalnych pracują ludzie o różnym pochodzeniu. O ile wiem, Moneypenny nie była nigdy tak "doprecyzowana" jak Bond - jak dla mnie może być nawet Maoryską, byle dobrze zagrała. Zatrudnienie Naomie Harris do tej roli, zrobiło fajny twist na zakończenie filmu, kiedy już wszystko wydawało się wyjaśnione. Dodatkowo aktorka ma klasę i urodę i wszystko z nią ok. Czarnoskóry Bond to, co innego - 007 jest "rdzennym" Brytyjczykiem, ikoną wizerunku białego brytyjskiego dżentelmena-słodkego drania i taki powinien pozostać. Wszystkie inne postaci mogą jak dla mnie dowolnie zmieniać narodowość, kolor skóry i płeć ;)
Napisałem ''wystarczy czarna Moneypenny'', a ty się zachowujesz jakbym krzywdził twoją matkę. Spokojnie Panie Światowcu.
Jeśli już, to Pani. Jeśli już, to Ty się właśnie zachowujesz jakbym krzywdziła Twoją matkę. Może źle zrozumiałam Twoją wypowiedź, ale nie ma w niej żadnej agresji, którą zdaje się Pan mi imputować, Panie Marszałku ;)
W takim razie niech Pani posłucha... Po prostu lekko drażniący jest twój mentorski ton. Traktujesz człowieka, którego nie znasz jak wioskowego głupka. Jeśli źle odczytałem twoje intencje to zwracam honor. Może sprecyzuje co miałem na myśli - jestem konserwatystą i do pewnych rzeczy się przyzwyczajam, nie lubię radykalnych zmian. Seria Bonda zawsze wydawała mi się nieco bardziej 'staroświecka' niż te wszystkie amerykańskie sensacyjniaki. Uważam, że poprawność polityczna i całe to multi-kulti przynosi więcej złego niż dobrego. Nie robię z Naomi Harris buszmenki, ale trend angażowania na siłę czarnych aktorów to nie nowość. Weźmy takiego Max Payne'a - filmową adaptację głośnej gry. W grze policjant Jim Bravura był biały, natomiast twórcy filmu oczywiście musieli zaangażować do tej roli czarnego aktora (dodatkowo rapera żeby było zabawniej). Podkreślam raz jeszcze - moja uwaga nie ma podłoża rasistowskiego, a jest kwestią przyzwyczajenia :). Niemniej jak już mówiłem, od biedy taką zmianę da się przetrawić gdyż - jak byłaś łaskawa wspomnieć - aktorka pewien urok osobisty posiada, a sama postać uroczej sekretarki/asystenki mimo iż symboliczna to jednak epizodyczna. Wyjaśnione?
henry cavill dla mnie idealny wybór :) i też brytyjczyk ale pewnie będzie miał zawalony grafik rolą supermana ;p
Dla mnie jest nr1 wśród brytyjskich aktorów. Mogli go wybrać, ale wybrali Craiga.
Richard Armitage... Kim on w ogóle jest ?!
Jeśli nowy Bond to zdecydowanie James McAvoy. Nie jest przystojniakiem, ale Craig też nie, a się udało. Ponadto jest Szkotem i dobrym aktorem, którego emploi nie składa się tylko z roli krasnala ogrodowego...
Tyle, że Moore czy Connery sygnowali się charyzmą. Wytworność, elegancja, szarmancki sposób bycia...
Nowy wizerunek Bonda wymaga od aktora trochę więcej zaangażowania, a to raczej nie jest domeną faceta, który grał w "Hobbicie" - filmie opartym na postaciach płytkich jak bród...
Widziałeś go w jakimkolwiek innym filmie? To, że grał w Hobbicie ma go od razu skreślać?
Nie powiesz mi, że Ian McKellen to aktor bez charyzmy, a jednak grał Gandalfa w obu seriach Jacksona.
Mówiłeś o McAvoy'u. Moim zdaniem ma zbyt chłopięcy wygląd choć charyzmy i umiejętności aktorskich odmówić mu nie można. Podobnie Cillian Murphy - dla mnie on ma aparycję młodego ćpuna :D kompletnie mi nie leży w roli 007, a ludzie też go typują.
Ian McKellen zgodził się zagrać we "Władcy Pierścieni" i wcale mu się nie dziwię,, bo trylogia była świetną ekranizacją. Do "Hobbita" już go bardziej przymuszał kontrakt + musieli mu zaoferować chyba całe złoto Smauga, żeby dobrowolnie dał sobie tak nadszarpnąć reputację grając w tej szmirze.
A w roli Bonda widziałbym Cumberbatcha... Nie przepadam za nim, ale jest świetny, a marzy mi się dystyngowany Bond z lordowskimi manierami.
Yaphet Kotto, który grał Kanange w ''Żyj i pozwól umrzeć'' odniósł się do plotek dotyczących Idrisa Elby jako przyszłego Bonda. Między innymi powiedział, że potępia poprawność polityczną i wszystko powinno być zachowane jak w książkach Fleminga. Dodał, że Bond w książkach Fleminga był biały i w filmach był odgrywany przez białych aktorów. Uznał, że to głupota by czarnoskóry aktor grał Bonda. Na koniec dodał, że czarnoskóry aktor może zagrać np. agenta 003 lub 006 ale nie 007. :)
Jakoś obecnie nie mam pomysłu. Żaden z wymienianych aktorów do końca mi nie pasuje, zresztą już od "Quantum of solace" wciąż słyszę jakieś rozmyślania kto następny... Co się wam tak spieszy? ;) Na razie czekam na "Spectre". W kolejnym filmie zapewne również wystąpi Craig, więc nad nowym odtwórcą mamy się czas jeszcze zastanawiać.
Faktycznie Armitage byłby dobry. Ja bym wytypował jeszcze kogoś z obsady Hobbita - Luke Evans. Według mnie też ciekawa kandydatura. Natomiast jeżeli znów szukamy "szorstkiego" i nietuzinkowego Bonda to stawiałbym na Toma Hardy.
Kurcze szkoda myślałem że zagra w je w co najmniej 2 Bondach i zrówna się z Connerym. Czarny mi kompletnie nie pasuje, tak samo rudy. Tom Hardy na pewno nie będzie.
Craig ma kontrakt na jeszcze jeden film po Spectre. Jego kontrakt jest otwarty i nie jest powiedziane, że skończy na 25 Bondzie. Jeżeli będzie dalej chciał grać to producenci na to się zgodzą, bo na obecną chwilę jak zapewniali nie wyobrażają sobie nikogo innego w tej roli. Także plotki typu Bond ma być rudy czy czarny, to należy do nich podchodzić z dystansem. Dopóki nie było oficjalnych oświadczeń, że Craig kończy z Bondem, nie ma czym się przejmować.
Ostatnio było tyle zamieszania, że to niby Damian Lewis czy Idris Elba będzie Bondem, a teraz brytyjskie media donoszą, że Daniel Craig będzie Bondem do 2020 roku. Do tej informacji należy podchodzić z dystansem, bo nie ma oficjalnych informacji, ale osobiście ucieszyłbym się gdyby Craig jeszcze pograł tego Bonda przez te 5 lat. :)
Wczoraj pierwszy raz dotarła do mnie poprzez kumpla plotka, że "ktoś" (w sensie ludzie jacyś) typują Damiana Lewisa na Bonda. Nie sprawdzałem jeszcze siły tych plotek, ale to największy castingowy absurd o jakim słyszałem. Trudno mi wyobrazić sobie kogoś mniej Bondowskiego niż Damian, ale jeśli ktoś z producentów serio wpadł na taki szalony pomysł, to już wolę Idrisa. A póki co popieram, oby Craig jak najdłużej :)
Poza tym oni już będą za starzy by przejąć rolę po Craigu. Ostatnio doszedłem do wniosku, że skoro w Skyfall wytykano wiek Bondowi to po co go teraz wyrzucać? Dlatego wątek WIDMA faktycznie mogliby rozwijać do tego 2020, gdzie Craig miałby szansę zagrać po Spectre w 1-2 filmach i dobrze przedstawić organizację. :)
Jestem jak najbardziej za! Sam Mendes mówił w wywiadach, że chciałby zrobić trylogię Bondowską z Craigiem, więc w jeszcze jednym na pewno zagra. Wątek SPECTRE, Blofelda i innych siepaczy byłby świetny do pociągnięcia na kilka części. Ja bym bardzo chciał żeby po Mendesie kolejnego Bonda zrobił Danny Boyle.