Film niezły, parę fajnych dialogów, ale... ta piosenka tytułowa, to co to ma być do cholery? Co to za piejący goguś? Gdy usłyszałem tę piosenkę po raz pierwszy, to nie wiedziałem, czy się śmiać czy płakać... Męski film o Bondzie otwiera tak pedalska piosenka.
Nie, nie mam nic do gejów. Po prostu ta piosenka jest pedalska.