6,7 194 tys. ocen
6,7 10 1 193508
5,8 62 krytyków
Spectre
powrót do forum filmu Spectre

Po bdb Cassino Royale, średnim QoS (za duży hate na ten film!) i przereklamowanym Skyfall miałem umiarkowane oczekiwania odnośnie nowego Bonda i niestety film nie powala.

Zaczyna się obiecująco, długie ujęcie, trochę humoru potem głupota przeciwnika Bonda i fajna bitka w helikopterze. Po otwarciu byłem zaciekawiony i miałem nadzieję, że film utrzyma dobra tempo, niestety szczególnie 2 połowa filmu zawodzi.

Mamy na początek odgrzewany kotlet, czyli zawieszony Bond (tym razem nawet darowali sobie odbieranie mu broni) i wizyta u Q (który jest już ekspertem od wszystkiego, od mechaniki, przez elektronikę i IT po nanotechnologię i medycynę lol). Reklama Astona potem reklama Omegi. Jakoś to łykłem po dobrym otwarciu. Potem szybka wizyta u Moniki B (taki hype w mediach o dojrzałem kobiecie Bonda a tu cała 1 scena i to bez polotu :P) i już wpadamy na obiadek u wujka Waltza. Później chyba najnudniejszy pościg supersamochodami ever (nuda, puste miasto, brak inwencji jakiejkolwiek) ale ok, dalej byłem wciągnięty.

Film trzymał się jeszcze jako tako kupy, ale wraz z odnalezieniem Madeline zacząłem tracić zainteresowanie. Za dużo głupot zaczęło płynąć z ekranu. Porwanie damulki, ściąganie wszystkich możliwych danych z pierścienia, który Bond nosił na paluchu i na 100% nie zostało tam nic do badania, no i przegięty pościg z samolotem którym Bond sterował nawet jak nie było to możliwe :P Potem oczywiście trzeba zostawić głównego przeciwnika przy życiu :/

Dalej kolejne nowe fajne krajobrazy. Film w jest super fajny pod względem zdjęć i reżyserii (tu też pochwałą dla Witta który sceny akcji tu popełnił), a także muzyki (w każdym punkcie fajna i bombastyczna nawet jak nic się nie dzieje na ekranie :P). Później znów wizyta u wuja Waltza (wow kolejny aktor z całymi 3 scenami w filmie!!) i cudowny plan Bonda aby dać się złapać i liczyć na to że pasja lekarska przeciwnika (ten fotel to już miał czy robił na zamówienie dla Bonda?) pozwoli mu zbiegiem okoliczności aktywował wybuchowy zegarek i uciec strzelając do 5 kolesi (pozostała setka była zajęta jedzeniem pizzy, z takim nastawieniem nigdy nie nauczą się strzelać do otwartych celów na wolnej przestrzeni lol). Dobrze też że ustaliliśmy na początku filmu że helikoptery Jamesowi nie straszne.

Później znów naciągane sceny - laska nie zna Bonda, później go kocha, później nie jest dla niej, później jest cudaśmy w 2 dni lol. Porwanie Bonda przez kolejnych nieudolnych agentów (wow mają świetne kadry, nie wiem jak tyle lat działali haha) i wizyta w starej siedzibie, która mimo iż do rozbiórki oczywiście z łodzią ucieczkową tak zupełnie przypadkiem w piwnicy. Pokonanie dużego złego (do pistolecik Bonda dużego kalibru idealny na helikoptery!) i jego przydupasa (telegrafowane od początku!) i już mamy Jamesa i jego wielką miłość (która była marnie napisaną postacią nie dorastającą Vesper do pięt, swoją drogą Cassino wspominali co 5 min , tak jakby miało to poprawić ten film! Ba nawet Kurylenko z QoS była lepiej napisaną postacią z większą głębią!) udającego się ku zachodowi słońca w kolejnym Astonie :)

Wow i taki wspaniały scenariusz popełniły 4 osoby ? Jeszcze 4 i może wrócimy do poziomu Skyfall, bo do kasyna raczej już nie wrócą.

6/10 za nostalgię, aktorów, reżyserię i muzykę. Jak to ostatni Bond z Danielem to nie odchodzi w chwale. Zawód!

PS. Cały czas miałem wrażenie że ogranicza ich wyjątkowo kategoria PG-13 :/

ocenił(a) film na 5
LukC

zgodzę się ze wszystkim, poza muzyką. i nie mam na myśli piosenki otwierającej która mi się nie podoba tylko te wszystkie szybkie plumkania i elektrocznie prztykania w tle które są kompletnie nijakie bo używane w większości współczesnych akcyjniaków szpiegowskich bourno-podobnych... Bond wyróżniał się zawsze jakoś swoją muzyką (chociażby w casiono), ale tutaj nawiązań do bonda w zasadzie nie słyszałem.

ocenił(a) film na 6
pa6l1

Muzyka może wybitna nie byłą, ale dla mnie na +, ponieważ dodawała 'życia' scenom w których twórcą ewidentnie zabrakło pomysłów. Tak czy siak film średni i znów nie rozumiem zachwytów tak jak w przypadku Skyfall. Jak dla mnie niestety od 'kasyna' nic porywającego z 007 w tytule nie nakręcili :(

ocenił(a) film na 5
LukC

No niestety film przeciętny do bólu. O ile jeszcze na początku można zmrużyć oko na fakt że wysoko postawiony agent SPECTRE nie może zgubić Bonda w 20M mieście! to później poziom filmu leci w dół po równi pochyłej. Scenariusz jest słaby, sceny akcji nie powalają! Potencjał aktorów zmarnowany! Sprawnie nakręcony film, ale nic ponadto :(

ocenił(a) film na 6
LukC

Jakbym czytał własną opinię. Zgadzam się w pełni, nawet co do muzyki, chociaż muszę przyznać, że pa6I1 słusznie zauważył, że ostatnim Bondem, w którym motyw przewodni jest należycie podkreślany jest "Casino Royale".
Klasy "CR" póki co żaden kolejny Bond z Craigiem nie przebił. "Qos" złym filmem nie był, choć znacznie obniżył loty po pierwszej odsłonie. Może też dlatego, że jednym z grzechów głównych była osoba Olgi Kurylenko. "Skyfall" było już zdecydowanie innym spojrzeniem niż wcześniejsze dwa filmy. Na pewno fabuła i postacie przewyższyły "QoS", ale zbyt mocno nadmuchano balonik, gdzie w ostateczności otrzymaliśmy "jedynie" dobry (z plusem) film z jedną z najlepszych piosenek (czyt. Adele) w historii przygód 007. "Spectre" to już zdecydowane przeciążenie balonika, który nie wytrzymał ciśnienia. Abstrahując od tego, czy to pożegnanie Craiga z serią, czy nie, od czwartej części nie tylko ja oczekiwałem kina przynajmniej tak solidnego jak "Skyfall", choć widząc i słysząc głośną promocję "Spectre" oraz początkową scenę w Meksyku (te maski i stroje!) nieśmiało liczyłem, że wyjdę z kina zachwycony podobnie jak przy "CR". Niestety słabości wymienione przez LukC niweczą próby godnego zamknięcia tetralogii o agencie 007 w wykonaniu Craiga.

CR - 9/10
Qos - 6/10
Skyfall - 7,5/10
Spectre - 6,5/10