Sam Smith pokazał jak jeszcze wiele musi się nauczyć, aby zbliżyć się poziomem do takich wokalistów jak Garbage, Adele, Chris Cornell, Tina Turner czy Shirley Bassey. Chcąc nie chcąc, odsłuchałem tę piosenkę, bo byłem jej ciekawe przed premierą filmu. Jęki Smitha, które równie dobrze mogłaby "odśpiewać" Adele czy Ellie Goulding (bo to one były, obok Sama, faworytkami) - i byłoby to naturalne, bo to kobiety - są nie do zdzierżenia, nie dla mnie. Wielu wieściło taki stan rzeczy, bo Smith nie ma charyzmy, jest "bezjajeczny" i niemęski (przy serii o Bondzie, to wręcz nie do pomyślenia!), i się sprawdziło. Napiszę kolejne ohydne, dla fanów Sama, zdanie - wolałbym usłyszeć drugi raz pod rząd Adele, która przynajmniej ma talent i świetny głos, który bardzo, bardzo pasuje do Bonda, bo jest unikatowy, enigmatyczny i mocny. Tak czy siak, Smith nie zdał egzaminu, przynajmniej z mojego punktu widzenia.
PS. Miejmy nadzieję, iż w przypadku Spectre, film będzie dobry, w przeciwieństwie do piosenki. W Skyfall mieliśmy bardzo dobry utwór Adele, ale nudny film. Módlmy się o dobre kino, bo tyle tylko nam zostało z tej - niejednej zresztą w tym roku - "premiery roku" :D