Takie wrażenie. 1 Daniel się postarzał. 2 Naciągana na siłę kontynuacja poprzednich części. 3 Cienka ta Bellucci (tak z 5 min na ekranie). 4 Ładne widoki i sceneria. 5 Niezły pościg samochodami. 6 Najgorsza rola Waltza - taki nijaki.
Monica nie ma tam wiele do grania i jest to rola niemal epizodyczna, twórcy nie odważyli się, też pokazać scen seksu, choć z fabuły wynika, że do niego doszło. Waltz nie ma tu czego grać, dwa aktor w którymś już z kolei filmie gra czarny charakter, cudów nie ma jak nie ma scenariusza, postaci to nawet Waltz nie pomoże, z kolei zaskoczenie na plus do Bautista po części dlatego, że jego pojawienie się na ekranie zwiastuje więcej akcji.
Zgadzam się. Skyfall o niebo lepszy. Wyszłam trochę rozczarowana z seansu. Byłam na Minimaratonie i miałam bardzo dobre porównanie do Skyfall. Za dużo jak dla mnie romantycznych scenerii i mimo wszystko nie dociągnięć w filmie (nowa kochanka Bonda, która dostała w twarz w pociągu nie miała nawet mini zadrapania, lub zero ludzi w pociągu podczas gdy ten duży facet chcę ich zabić, chodź przewinęli się przez 3 wagony itp). Postacie dosyć "płytko" pokazane. Po akcji w Rzymie (którą uważam za najlepszą w całym filmie) spodziewałam się walki z Mafią, Bellucci myślałam, że będzie pierwszoplanową postacią, a nie "czwartoplanową". Nowy M jakiś taki nijaki, bez charakteru. Generalnie film miał dobry zamysł, ale gdzieś w tym chyba się pogubili.