Zdecydowałem się na, jak sam twierdziłem "przypomnienie" sobie wcześniejszych filmów o Spider-Manie, zwłaszcza tych, w których nie wystąpił Tom Holland. Dlaczego zastosowałem cudzysłów? Tylko i wyłącznie dlatego, ponieważ gdy rozpocząłem oglądanie pierwszej części, to nie dość, że poczułem olbrzymią nostalgię oraz sentyment, to uświadomiłem sobie wiele rzeczy, o których kilka lat temu nie miałem pojęcia. Cieszę się, że zdecydowałem się na ponowne obejrzenie wcześniejszych filmów, naprawdę pomaga znacznie lepiej zrozumieć fabułkę w No Way Home.
Myślę, że nie tylko ja, ale zapewne większość widzów, przyszła na nową odsłonę filmu Marvela oraz Sony z wielkimi oczekiwaniami oraz z wielkim podekscytowaniem. Gdy usiadłem w kinie, w dzień premiery, moje emocje były nie do opisania. Spider-Man: No Way Home nie był filmem, który należy do gatunku - obejrzeć i zapomnieć. Ekranizacja nie dość, że po całym seansie zostawia odbiorcę z wątkami do przemyślenia, to również zaspokoiła głód nostalgii, spełniła marzenia milionów fanów Marvela.
Jakie emocje towarzyszyły Wam przed seansem, a jakie po? Zapraszam do dyskusji.