Ezekiel 'Zeke' Banks (Chris Rock) to doświadczony policjant, pracujący w wydziale zabójstw. Zeke jest synem zasłużonego byłego szefa policji- Marcusa Banksa (Samuel L. Jackson), i od lat pozostaje w jego cieniu. Gdy tajemniczy morderca, wyraźnie inspirujący się dziedzictwem Johna Kramera, zwanego Jigsawem, zasadza się na policjantów z wydziału Zeke'a, on i jego nowy partner, żółtodziób William Schenk (Max Minghella) będą starali się odkryć tożsamość mordercy i powstrzymać kolejne zbrodnie.
Spirala to pierwszy spin-off serii Piła, dosyć popularnej i lubianej przez fanów horroru w Polsce. Obraz Darrena Lynna Bousmana dzieje się w tym samym świecie, co wszystkie filmy z serii Piła, ale posiada on swój własny styl i pomysł na siebie, gdzie jest to zupełnie odrębna historia, która sprawdza się także bez znajomości wszystkich poprzednich filmów, a jest ich sporo. Z jednej strony ta historia opowiedziana z perspektywy policjanta próbującego znaleźć mordercę wydaje się być ciekawa (motyw ten pojawiał się chyba w każdym epizodzie Piły), jednak z drugiej strony fani serii mogą się czuć zawiedzeni, bo to staje się on wątkiem pierwszoplanowym. Reżyser, który odpowiadał za drugą, trzecią i czwartą część serii, próbuje nawiązywać stylistycznie (charakterystyczny montaż, wymyślne pułapki, twisty fabularne) do oryginału, podobnie jak morderca w Spirali nawiązuje do "dzieła" Jigsawa, to ostatecznie obraz wygląda jak imitacja, a może nawet podróba tego co sprzedawało się 15, 10 a nawet jeszcze 4 lata temu. Czuć tu ducha i spuściznę Piły, jednak z brakiem zintensyfikowania wszystkich jej elementów. Także fabularnie obraz wygląda jak spóźniony o 20 lat.
Otwierająca film, bardzo klimatyczna scena w metrze, ze wspomnianym charakterystycznym dla serii montażem powoduje, że naprawdę czuję się ten "piłowy" vibe. Fani mogą się w tym momencie czuć jak w domu. Dostajemy zupełnie nową pułapkę, ale przy zachowaniu tej samej moralności znanej z poprzednich filmów, pojawia się soczyste gore i... przechodzimy do klasycznego filmu o "policjancie i mordercy". I fabularnie w samym szkielecie nie dzieje się tu nic więcej, nie pojawia się żaden meta-gatunkowy zaskakujący element, poza tymi twistami, które kojarzone są z Piłą. Mamy kolejne mniej lub bardziej brutalne morderstwa, działania mające na celu odkrycie tożsamości mordercy i tyle. Cała reszta jest wypełniona scenami nazwijmy to obyczajowymi z życia głównego bohatera, które także łączą się ze śledztwem, i które to mają za zadanie utrudnić widzowi odkrycie lub przypuszczenie "kto za tym wszystkim stoi". Scenarzyści mylą tropy, podają fałszywe informacje, bądź zatajają je przed widzami, a także mieszają w chronologii, ale nie ma w tym nic odkrywczego, zaskakującego, a z czasem robi się to coraz mniej wciągające, angażujące i emocjonujące. W utrudnieniu rozwiązania zagadki tożsamości mordercy przez widza, miała też pomóc mnogość wątków i motywów związanych z życiem Zeke'a Banksa, który jest kluczem do rozwiązania tej tajemnicy.
Pełna recenzja na moim fejsbukowym blogu Wieczorny Seans Filmowy. Link do fanpage'a na moim profilu. Zapraszam!