Sam pomysł o osobie cierpiącej na zaburzenia dysocjacyjne świadomości miał ogromny potencjał ale... nie jestem w stanie zrozumieć wątku z bestią. Jak dla mnie osobowością stojącą za pomysłem porwania dziewczyn, powinien być tradycyjny psychopata, bo robi się z tego nietrafione sf. Wspomnę jeszcze chwyt na roznegliżowane nastolatki ganiające tu i tam...litości. McAvoy ratuje cały film, genialna kreacja :)
Dla mnie Bestia łączy w sobie dwa aspekty:
1. jest czymś w rodzaju jednej, spinającej wszystko osobowości, takiej superwypadkowej pozostałych,
2. Jako potwór jest uosobieniem wszystkich strachów. Musi być przerażający, zwierzęco sprawny oraz robić to, co robią potwory w dziecięcym umyśle - zjadać dziewice.
Dodatkowo jest jeszcze mowa o tym "co ma się dokonać" i o rytuale. Wszystko to jest całkiem pierwotny, tak jak Bestia, która ma wreszcie wszystkich ochronić.
nie miałam tutaj problemu z interpretacją sensu istnienia bestii, po prostu jak dla mnie przedobrzyli łącząc thriller psychologiczny z fantasy, lepiej gdyby trzymali się jednego gatunku
Nie jestem pewien na ile to jest fantastyka, niestety. O ile wierzyć Peterowi Wattsowi (a można mu wierzyć o tyle, że zwykle skrupulatnie sprawdza swoje źródła), wszystkie opisane przez Dr Fletcher przypadki osobowości wielorakich, to autentyczne przypadki. Autor scenariusza jedynie poszedł o krok dalej. Może faktycznie nieco przesadził, ale w tym filmie jest mniej fantastyki niż mogłoby się zdawać. Nie wiem tylko czy jedna osoba faktycznie może pomieścić aż tyle osobowości.
Mniej fantastyki serio? Zdajesz sobie sprawę, że Bestia dosłownie miała nadludzkie moce? I, ze wprost zrobiono z tego fragment superhero uniwersum i stworzą sequel w którym Horda najpewniej będzie tłukła się z niezniszczalnym Brucem Willisem?;>
Która sprowadza cały wątek DID do wątku fantasy ergo sprowadzając do tego calutki film.