Ameryka zalewa nas kiczem. OK, ładnie opakowanym, świetnie wypromowanym, ale kiczem do potęgi. Atakują głupie filmy, debilne serialiki o zaginionych na wyspach, dokotrach Hause'ach czy gliniarzach rozwiązujących megaskomplikowane zagadki kryminalne. U mnie ten cały szajs powoduje słuszne odruchy wymiotne. Uważam, że np. kino indyjskie jest lepsze, ale nie Hindusi nie mają tyle kasy na reklamę i mobbing co Hollywood. Mają za to najlepszego aktora na świecie, nazywa się Shahrukh Khan.
Ale ja nie o Szaruku, jak go nazywają polscy fani. Ja chciałem zwrócić uwagę, że "Spotkanie" to jak na warunki amerykańskie świetny film. Przede wszystkim pokazuje całą prawdę o Ameryce. Czy ci glinarze z metra zatrzymaliby w podobny sposób białego Szwajcara, Norwega czy choćby Japończyka w bajecznie drogim gajerku? Nie, nigdy w życiu. Ale Tarek wyglądał na Araba, nie był biały, więc pewnie Latynos albo Arabus - trzeba sprawdzić.
Poza tym świetna gra Haaza Sleimana (super też gra na djembe) i pani Guriry w roli Zainab.
No i na koniec chyba warto zapytać: kto z oglądających wiedział o Feli Kutim? Pewnie 1 osoba na 10 :)
Zapuśćcie sobie w domu którąś z jego płytek - odjedziecie, gwarantuję to!
A ocena filmu 7/10