tak naprawdę to po Dróżniku, który mi się podobal liczyłem po tym filmie na coś więcej. Trochę antyamerykański, fajne bębenki i mniej fajne chwile przestoju bez muzyki gdzie słychać nawet skrzypiące drzwi.. tylko czy jest jakiś głębszy cel tego zabiegu? Nawet NY wypada blado, no i dodam że można przewidzieć wszystko co się stanie za chwilę - niczym w Modzie na sukces. (pewnie mi się oberwie za to porównanie..)
Jedynie zakończenie powoduje ze film się wybronil w moich oczach. Ale warto obejrzeć i wyrobić sobie wlasne zdanie.I mimo tego co napisałem wyżej czuję że film gdzieś zapadnie w mojej pamięci, a tak naprawdę o to chodzi twórcom.