oparty na relacjach międzyludzkich a nie z bogiem, tu się mocno zawiodłem, nie lubię umoralniaczy a przynajmniej "bożych", ale film da sie obejrzeć, szczerze to nawet mnie nie znudził, ale "bóg" przedstawiony w tym filmie nie odpowiada moim wyobrażeniom.
Jeśli już miałbym sobie wyobrażać to w takim sensie że traktuje ludzi po równo, a nie wybiera jakąś grupkę i robi sobie gierki, powinien znać człowieka na wskroś i wiedzieć jak do niego dotrzeć a nie go irytować i nastawiać negatywnie. Niektórzy potrzebują dłuższego czasu aby się do czegoś przekonać, a nie tak hop siup.
Traktuje po równo, ci w knajpie są przedstawicielami większych grup;
Nick - przedstawia ateistów
Melissa - przedstawia nawróconych
Hank - głęboko wierzących
Catherine - ''wierzących'' z tego względu, że praktykują obrzędy związane z wiarą
Kayla - wierzących, ale wątpiących przez pretensje o swój los
Już nie da się tu nic więcej dodać.
Z twoją tezą się zgadzam odnośnie przedstawicieli większych grup.
Ale mi chodzi o co innego , to tak jakby Bóg postanowił osobiście zbawić człowieka który przedstawia grupę ludzi takich jak ty,
ale już nie ciebie osobiście, to byłaby wielka niesprawiedliwość.
Że co? Dlaczego tak wnioskujesz? Bóg chce zbawić Melissę - czyli wszystkich nawróconych, a nie tylko ją jako ''przedstawicielkę'', tą przedstawicielką tj. ją nazwałam, jest tylko w filmie, Bóg zbawi wszystkich nawróconych ''osobiście''.
''..Jest to bowiem rzecz dobra i miła w oczach Zbawiciela naszego, Boga, który pragnie, by WSZYSCY ludzie zostali zbawieni i doszli do poznania prawdy'' - 1Tm 2, 3-4
''Wy bowiem jesteście przez wiarę strzeżeni mocą Bożą dla zbawienia, gotowego objawić się w czasie ostatecznym. Dlatego radujcie się, choć teraz musicie doznać trochę smutku z powodu różnorodnych doświadczeń.'' 1 P 1, 5-7
''Zaiste, bliskie jest Jego zbawienie dla tych, którzy się Go boją,
tak iż chwała zamieszka w naszej ziemi.'' Ps 85, 10-11
Film pod tym kątem odebrałem podobnie jak Biblię , Jezus Chrystus zstąpił na ziemię w określonym czasie i zbawił określoną liczbę ludzi osobiście. Dlaczego współczesny człowiek nie może się przekonać na własne oczy że istnieje Bóg?, dlaczego zostaje mu tylko "wiara"? , to jest bardzo niesprawiedliwe , i czy w takim razie można powiedzieć że Bóg istnieje? skoro ludzie mają nierówne szanse?.
Wtedy też byli ludzie którzy w niego nie wierzyli pomimo, że go widzieli. Od wiary nie są oczy.
Oczywiście, że można się dzisiaj przekonać, że Bóg istnieje, w Internecie jest mnóstwo wypowiedzi ludzi, ich historii na ten temat.
A nie uważasz że gdyby Bóg ukazywał się wszystkim i dokonywał cudów to więcej ludzi poszłoby do nieba niż do piekła czy czyścca ?. To że są ludzie którzy głoszą swoją bliskość z Bogiem , mnie nie przekonuje, bo to oni "widzą", ja nie.
Wierzyć to mogę że że ktoś spełni swoją obietnicę a nie w to że jest życie po życiu, tu wiara to za słaby element.
Ale Bóg istnieje dla wszystkich, nie tylko dla tych którzy go ''widzieli''. Ich doświadczenia powinny być dla Ciebie dowodem na jego istnienie. Po tych wszystkich historiach jakie opowiadają ludzie nadal nie wierzysz?
Poza tym sam możesz doświadczyć chociażby odpuszczenia grzechów, poczytaj o tym np. na gotquestion.org
Cały czas wymieniamy się tymi samymi argumentami , powiem tak , jakby Bóg mi się objawił fizycznie , to zdecydowanie zmieniłbym sposób myślenia o świecie. Jest dużo ludzi wierzących w Boga lub twierdzących że im się objawia, ale nie ma tu nic fizycznego. Chciałbym aby Bóg istniał , jednakże według mnie tak nie jest.
Cały czas wymieniamy się tymi samymi argumentami , powiem tak , jakby Bóg mi się objawił fizycznie , to zdecydowanie zmieniłbym sposób myślenia o świecie. Jest dużo ludzi wierzących w Boga lub twierdzących że im się objawia, ale nie ma tu nic fizycznego. Chciałbym aby Bóg istniał , jednakże według mnie tak nie jest.
M1aro,
nie oglądałeś zbyt uważnie filmu. Przecież oni do końca nie uwierzyli że to był Jezus, jeszcze na końcu wrócili do baru. A przecież im powiedział że nim jest. Myślisz że gdyby teraz Bóg pokazał sie Tobie to byś uwierzył ? jak miałby się pokazać - na płonącym krzaku ? Powiedziałbyś że niezłe efekty specjalne teraz robią..... miałby podejść na ulicy i powiedzieć: część jestem Bogiem ? Co byś mu powiedział ? Co by nie zrobił, jeśli nie chcesz wierzyć to nie uwierzysz.
Łk 16:29-31 Przypowieść Jezusa aby słuchać Proroków
29. Lecz Abraham odparł: Mają Mojżesza i Proroków, niechże ich słuchają.
30. Nie, ojcze Abrahamie - odrzekł tamten - lecz gdyby kto z umarłych poszedł do nich, to się nawrócą.
31. Odpowiedział mu: Jeśli Mojżesza i Proroków nie słuchają, to choćby kto z umarłych powstał, nie uwierzą.
No właśnie nie chcę wierzyć , ja chcę widzieć i wiedzieć.
Nie dziwię się że nie uwierzyli, w jaki niby sposób okazał swoją boskość?
To że wiedział dużo o nich nie świadczy że był Bogiem, inwigilacja obecnie jest wszędzie.
Można naprawdę dużo o konkretnych ludziach się dowiedzieć , chociażby z facebooka gdzie sporo ludzi
umieszcza swoje przeżycia także te bardzo prywatne.
Bóg podobno jest wszechwiedzący , więc wiedziałby jak do mnie trafić i do innych , więc nie wiem jak to możliwe aby ludzie z czasów Jezusa Chrystusa nie uwierzyli.
Jakbym zobaczył na własne oczy dokonywanie cudów ... cóż nie miałbym więcej pytań i wątpliwości.
Dziś też dokonują się cudy, ale ty ich nie widzisz.
Nie musisz dotknąć, aby uwierzyć. Wierzysz, że masz mózg, chociaż nigdy go nie widziałeś ani nie dotykałeś, tak samo oczywiste jest istnienie Boga.
Wiara jest w sercu nie umyśle, jeszcze raz to zaznaczę.
No właśnie jeśli cuda się zdarzają to nie przy mnie bezpośrednio , słyszę o nich ale nie doświadczam osobiście , więc nie są dla mnie argumentem.
Nie wierzę że mam mózg , ja to wiem !!! , i nie żartując, widziałem na żywo ludzki mózg tzw. Dawcy.
Serce chce wierzyć , ale rozum mówi: to niemożliwe gdyż współczesny świat daje argumenty (technologiczne) że Bóg nie może istnieć.
Przemyśl to:
„ Powiedział mu Jezus: Uwierzyłeś dlatego, ponieważ Mnie ujrzałeś? Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli” (Ewangelia wg św. Jana 20:29).
Raczej w czasach Jezusa było całkiem sporo ludzi którzy "WIDZIELI" i "WIEDZIELI" a nie "WIERZYLI", czyli co wszyscy oni nie są błogosławieni? , mieli pecha że nie mogli "WIERZYĆ" ?
Wiara polega na wierze. Ten film był symboliką. Wiedział o nich wszystko, trafili na to miejsce. Sam to zaplanował i do tego doprowadził. "Błogosławieni, którzy nie widzieli a uwierzyli".
To jest wiara, a nie wiedza. Jeśli byś wiedział, że Bóg istnieje wtedy byś nie wierzył, a wiedział.
No właśnie zbliżamy się do porozumienie:) , ja chcę wiedzieć a nie wierzyć ,a poza tym dwunastu apostołów widziało i wiedziało o Jezusie czyli nie są błogosławieni? , dlaczego niektórzy ludzie mogli zobaczyć Boga, a większość musi "WIERZYĆ".
Ja Boga doświadczyłem w sobie, tylko przez około 2 dni tak naprawdę go poczułem. Wiem, że to był on, bo to był mój czas nawracania się. Potem nie wiem, czy się przestraszyłem, czy co. Wierzę, że istnieje. Na pytanie czy nie są błogosławieni nie umiem Ci odpowiedzieć. Tego się nie da wytłumaczyć, co jest białe a co czarne. Niektórzy ludzie mogli zobaczyć Boga, a większość może wierzyć, ale nawet wtedy ludzie nie uwierzyli mu. Bóg dał nam wolną wolę, albo będziemy żyć według jego przykazań, albo nie. Albo zaufasz mu i pozwolisz mu być jego dzieckiem, albo nie. Wybór należy do Ciebie.
A czytałeś? :) Czy choćby spróbowałeś? Nie mam zamiaru się z Tobą sprzeczać i wytaczać kontrargumentów, chcę tylko wiedzieć, czy czytałeś. I spokojnie, nie chcę Cię nawracać na siłę. Jeśli nie czytałeś, to sięgnij po Słowo, żeby chociaż spróbować zrozumieć osoby wierzące. Wnioskuję po Twoich wypowiedziach, że nie miałeś nawet Pisma w dłoni. Twoje argumenty nie są wcale takie mocne jak Ci się wydaje. Na każde Twoje pytanie i wątpliwość można tam znaleźć odpowiedź. Spójrz, jeśli czegoś nie wiesz - czy nie szukasz odpowiedzi u ekspertów? A popełniasz błędy? Z pewnością, bo jesteś człowiekiem. Wszyscy naukowcy, eksperci, są tylko ludźmi, nawet jacy by nie byli mądrzy posługują się tylko umysłem, który po prostu ich zwodzi. Dlaczego nie skierować się do Kogoś kto jest ponad tym światem? Jeżeli jesteś ciekaw, zachęcam do lektury, jeśli nie, to proszę, żebyś się nie wypowiadał na temat Pisma, jeśli nawet nie wiesz co jest w nim zawarte. Pozdrawiam ;)
Czytałem Biblię , ale kawał czasu temu, jak byłem jeszcze "wierzący" , mało już pamiętam z treści pisma, dlatego głównie odnoszę się do słów cytowanych przez innych. Doskonale rozumiem osoby które wierzą i bardzo je szanuję,
kościół jest bardzo silnym spoiwem Polski i nie może być rozbity. Nie chcę mieć mocnych argumentów na to że Bóg nie istnieje , odwrotnie, chcę mocnych "DOWODÓW" że istnieje. "WIARA" to zawsze ostateczny argument na to że Bóg istnieje, irytuje mnie to słowo gdy jest kierowane do mnie, bo szukam odpowiedzi na pytania a "Wiara" kończy wszelką dyskusję, a mi nie wystarcza ,więc Pismo mi też nie pomoże uzyskać odpowiedzi.
A takie dowody, jak eucharystia, która podczas mszy upadła na ziemię, zgodnie z prawem Kościoła powinna zostać umieszczona w wodzie i się rozpuścić, jednak nie rozpuszcza się a pojawia się na niej czerwona plamka, która po przebadaniu i analizach stwierdza się , że to tkanka mięśniowa serca. Czy to do Ciebie nie przemawia?
Nie trzeba mieć dowodów. Coś co Ci odpowiem, co już się jak mówisz nasłuchałeś. Uwierz, zaufaj, a wtedy będziesz miał dowód, wtedy doświadczysz Boga w swoim życiu.
Słyszałem o tej historii z eucharystią , ale to dla mnie za mało , i nie doświadczyłem tego osobiście, wiara to już dla mnie za mało , kiedyś starczyła, teraz już nie. Okrutne aspekty życia pokazują niejako że Bóg nie może istnieć.
No to jeśli cudy, które dzieją się teraz, w dzisiejszych czasach, w naszym kraju do Ciebie nie przemawiają, to nie wiem jak twardych dowodów Ty chcesz.
Wiara właśnie polega na wierze. Przytoczę Ci przykład. Masz żonę/męża (można to przyrównać do innych relacji międzyludzkich, nie koniecznie musi to być współmałżonek), istnieje pomiędzy wami zaufanie, wiara, że nikt tego zaufania nie zniszczy. Jeśli zapytasz małżonka, czy, np zrobił coś (czynność, rzecz), to będziesz wierzył mu na słowo, czy będziesz na własną rękę szukał dowodów na to, że on zrobił to o co pytałeś? Jeśli tak to wasze relacje się będą psuły. Jeśli nie, to wtedy właśnie wiesz, że możecie na sobie wzajemnie polegać. Wtedy jest między wami zaufanie, wiara w drugiego człowieka.
Sam mówisz, że w Boga wierzyłeś. Może to jakoś na swój sposób zrozumiesz, może nie. Skoro jednak oglądasz filmy takie jak ten, to jednak Bóg nie jest Ci obojętny, mam taką nadzieję i mam nadzieję, że w końcu go w swoim życiu odnajdziesz i będziesz miał "dowód" na jego istnienie.
Cuda obecne do mnie nie przemawiają za bardzo dlatego że nie dzieją się w mojej obecności, tylko gdzieś tam i znowu opiera się to na wierze. Twardym dowodem byłoby objawienie się Boga na ziemi, tak jak kiedyś
Jezus według Biblii i czynienie cudów także przy mnie. Bliską ci osobę znasz dość dobrze i wiesz czego się po niej spodziewać w większości przypadków, więc tu chodzi o zaufanie a nie wiarę. Patrząc na to co się nieraz dzieje na świecie, czyli klęski żywiołowe to nie mam pojęcia jaki jest Bóg, nie znam jego intencji, ani nie mogę przewidzieć jego ruchów. Bóg czy też wiara katolicka nie jest mi to obojętne, wychowałem się w tej wierze, modliłem się także na różańcu, chodziłem do kościoła, z wiekiem przestało mi to wystarczać i zdałem sobie sprawę że klasyfikuję się obecnie jako ateista.Natomiast bardzo przychylny wierze katolickiej, i chcę aby kościół na całym świecie był silny ponieważ zawiera w sobie wiele wartości które są niezbędnymi wyznacznikami dla ludzi, wkurzają mnie też nagonki na kościół i duchownych, oraz inne ruchy antykościelne i "nowoczesne".
Kataklizmy są teraz, były i kiedyś, tylko mało kto o tym mówił, bo nie było tak dużo informacji o tym jak teraz. Dużo się np teraz mówi o Ukrainie, a o Wenezueli, Turcji mało kto wspomina, nie mówiąc już o innych krajach, w których w ogóle nie wiemy co się dzieje. Wiem co masz na myśli - czemu mówi się o Bogu, że jest dobry a dopuszcza głód, katastrofy, śmierć, cierpienie itd. Ja też długo nad tym myślałem. Biblii całej nie znam, ale te fragmenty, które są czytane podczas mszy zapadają mi w pamięć i tworzą całość. Opisana w Biblii historia Noego, który miał zbudować arkę, po czym nastąpi potop. Pan Bóg do tego dopuścił. Tutaj można by sięgnąć i do filmu. Cała wspólnota jest ciałem, żeby całe ciało było zbawione, trzeba się pozbyć tych, którzy je niszczą. Bóg jest sędzią sprawiedliwym. Sam sobie teraz to uświadomiłem, że skoro dzieją się te kataklizmy i giną ludzie, to jest w tym głębszy sens.
Pamiętajmy też, że życie na ziemi nie jest naszym celem, naszym celem jest życie po śmierci. Do niego mamy dążyć, a o życie na tutaj zbytnio mamy się nie troszczyć, bo to życie jest ulotne, a tam wieczne.
Wątpię aby w kataklizmach ginęli tylko źli ludzie , nieważne czy wcześniej więcej mówiono o katastrofach naturalnych, ważne że były , są i będą i wpływają na ludzkie życie.
Jest czyściec i piekło, tam trafiają wszelcy grzesznicy, to dlaczego ludzie giną od katastrof na ziemi?, przecież pokutę będą mieli i tak, a może ci źli by się nawrócili po dłuższym czasie. Po co była Arka Noego? , potop miał oczyścić ziemię ze złych ludzi, więc dlaczego jest dalej tyle zła na świecie?, czyżby Bóg się pomylił? , miał zły plan?, dlaczego to nie zadziałało?. Po co jest piekło?, jeśli Bóg jest dobry to powinien być też litościwy, więc powinien być sam czyściec, grzesznicy nawet ci ciężcy odpokutowali by swoje winy i zostali zbawieni. Dlaczego szatan nie został zniszczony?, przecież mami ludzi i oszukuje, nie można w tym wypadku powiedzieć że ludzie mają wolna wolę, gdyż są manipulowani przez znacznie silniejszy byt. Gdzie tu sprawiedliwość jeśli są ludzie o słabszej psychice podatni na złe podszepty. Dla mnie to tak jakby niepełnosprawnego umysłowo człowieka chciał oszukać jakiś podlec i wmówił biedakowi że zło jest dobrem , czyli słabszy byt i znacznie mocniejszy umysłowo byt.
Na podstawie tej wypowiedzi można tylko wnioskować, że chcesz być bardziej sprawiedliwy od Boga. To Bóg jest stwórcą i ma nad wszystkim władzę.
Te wszystkie pytania, które tutaj zadajesz - odpowiedź na nie dostaniesz po śmierci. Dochodzimy do momentu, w którym ludzki mózg jest bezradny i to nawet nie chodzi o Boga, bo nasz mózg jest bezradny nawet w takich podstawowych sprawach jak nieskończony wszechświat. Skąd wiemy, że jest nieskończony, przecież nikt tam nie był. Spróbuj sobie wyobrazić, że jest nieskończony. Ciężko.
Twój tok rozumowania do niczego nie prowadzi, możesz pytać, pytać i odpowiedzi nigdy nie znajdziesz.
Nawet jeśli giną i dobrzy ludzie, to oni nie mają się czego obawiać. Pisałem już o tym, że nie mamy się troszczyć o życie na ziemi, ono nie jest naszym sensem.
Jeśli chodzi o czyściec, to z czyśćca idzie się do nieba, trzeba tylko odpokutować grzechy, których się dokonało na ziemi. Podczas spowiedzi są odpuszczone, jednak kara jest w czyśćcu.
Bóg dał nam wybór na samym początku, w raju i nie posłuchaliśmy. Można tu już zaczynać od samego początku, kiedy to Bóg stworzył aniołów. Dalej chciał stworzyć ludzi, ale jeden z tych aniołów się nie zgodził - jak to Ty, taki wielki, potężny i będziesz takie mróweczki tworzył(mniej więcej takie słowa). Ten anioł się więc odwrócił od Boga, a on nie zabił go, nie zniszczył, bo anioły też mają wolną wolę. Mówienie, że Bóg nie jest litościwy jest pomyłką, bo Bóg zawsze wybacza, czego by się nie zrobiło.
Dalej z twojego tekstu wynika, że każdy, zły, dobry zasługuje na niebo. Nawet mordercy, cudzołożnicy, najwięksi złodzieje, zasługuję na niebo. Owszem dla Boga tak, ale jeśli w niego wierzą, jeśli zmienią postępowanie, jeśli będą tego żałować, a nie będą robili co chcieli, marnowali życie i za to pójdą do nieba. Czy to wtedy jest sprawiedliwe?
Oczywiście, że ludzie mają wolną wolę. Możesz zjeść ciastko, możesz też go nie zjeść. To oczywiście banalny przykład, ale tak właśnie to działa. Możesz pójść do kościoła, możesz nie pójść. Możesz zabić człowieka, możesz nie zabijać. A te manipulacje to pokusy. Nawet w relacjach międzyludzkich ktoś próbuje nami manipulować, ale nie zawsze się temu poddajemy, bo jednak jesteśmy ludźmi rozumnymi.
Ludzie o słabszej psychice. Każdy ma swoje zalety i wady, każdy został stworzony do czegoś. Historię Karola Wojtyły znasz, może i oglądałeś film. Był to zwykły człowiek, pragnący założyć rodzinę, mieć żonę. Wojna go niszczyła, jednak się nie poddał. Po kolei umierali członkowie jego rodziny, a on z tym przyszedł do sprawiedliwego Boga. Bóg sprawiedliwy, który zabiera mi rodzinę. Wiesz jak to dalej się potoczyło. Każdy ma pracować nad sobą, wymówka, że ktoś ma słabą psychikę jest żadną wymówką. To tak samo jak popularna teraz dysleksja. To, że ktoś nie zna poprawnej polszczyzny, bo bądźmy szczerzy nie chce mu się tego uczyć nazwano chorobą. Te osoby mają ulgę podczas lekcji, a normalna osoba, która nie poszła do "lekarza" musi uczyć się poprawnej pisowni. Dla mnie to bzdura.
Jeszcze o początku. Nie wiemy jak było za czasów Noego, może panowało większe zło, ale i po potopie Bóg powiedział, że nie zatopi już ziemi. Zło powróciło, może, może znowu się szerzy. Nie wiemy jakie plany ma Bóg. Nawet jeśli w niedalekiej przyszłości nastąpi koniec świata, to można zadać sobie pytanie dlaczego i ja - dobry człowiek mam umrzeć. Nic nie zrobiłem. Zabierz tylko tych złych. Takie pytania do niczego nie prowadzą.
Ja sam ostatnio uświadomiłem sobie, że cudów jest mnóstwo. Mało kto o tym mówi, bo nie są na czasie, nie są trendy, nie są modne. Po za tym nie każdy w nie wierzy. Sam mówisz, że cud w Sokółce jest żadnym cudem. Święci ludzie mijają nas codziennie na ulicy. Te osoby nie potrzebują rozgłosu. Bóg wie, Bóg widzi.
No to chyba tak w skrócie coś odpowiedziałem.
Bóg to temat rzeka. Nie da się tego wytłumaczyć, ani zrozumieć w kilka minut, godzin. No chyba, że ktoś doświadczył cudu.
Dla ułatwienia każdy twój odstęp potraktuje jak kolejną liczbę.
1.) Nie chcę być sprawiedliwszy ale chcę zrozumieć o co chodzi ,czemu słyszę że Bóg
jest miłosierny i zawsze wybacza, a są rzeczy świadczące coś zupełnie innego.
2.) No po śmierci może być za późno na te pytania, nawet jeśli istnieje drugie życie, to nie
mam takiej pewności, odmawiając sobie wielu rzeczy w życiu obecnym mogę tylko
stracić, jeśli nagrodą nie będzie drugie życie tylko niebyt. No i potrafię sobie wyobrazić
że wszechświat jest nieskończony :).
3.) Brak odpowiedzi na te pytania prowadzi do tego że nie mogę uwierzyć w Boga.
4.) Takie twierdzenie to niejako usprawiedliwienie dla morderców, zabijając ludzi pomagają
im opuścić życie doczesne, natura zabija, czemu człowiek nie może?.
5.) Jak pisałem czyściec mogę zrozumieć, ale piekła i zostawienia ludzi na wiecznie
cierpienie już nie.
6.) No to Diabeł w porównaniu z ciężkimi grzesznikami słabo został ukarany.
7.) Jeśli odbębnią znacznie dłuższą karę w czyśćcu od innych to czemu nie?.
8.) Ale poziom manipulacji między ludźmi to pikuś w porównaniu z tym co potrafi szatan.
9.) Wśród ludzi jest spory rozrzut jeśli chodzi o psychikę, są ludzie których trudno złamać, a
są tacy którzy twardnieją pod silnym ostrzałem trudnego życia. Są też ludzie którzy nie
mogą sprostać życiu w obecnej formie. A z dysleksją masz całkowita rację, mocno
naciągana sprawa.
10.) Nie można oceniać negatywnie pytań , pytania zadajemy aby się czegoś dowiedzieć.
Nie można zgłębić planów Boga, ale można zauważyć skutki , źli ludzie dalej są na
świecie, można śmiało powiedzieć z perspektywy kilku tysięcy lat że ten plan nie
wypalił, wątpię aby w czasach Noego było większe zło niż obecnie.
11.) Nie mówię że cudu w Sokółce nie było, nie wiem tego, ale wiem że ja nie
nie doświadczyłem w swojej obecności serii cudów, które byłyby moją odpowiedzią.
No to zacznijmy odpowiedź...
Jakie rzeczy świadczą o tym, że Bóg jest nie sprawiedliwy? Bóg zawsze wybacza, jeśli się przyznasz do złego, będziesz żałował i obiecasz poprawę.
Nawet jeśli wg Ciebie ma być niebyt, to skoro Ciebie nie będzie, nie będziesz nawet wiedział, że zyłeś to jak możesz czegoś żałować? Swoją drogą czego miał byś załować i co takiego robisz?
Nawet jak by ktoś stanął przed tobą, powiedział, że jest Bogiem to to mogło by wiele nie zmienić. Musiał byś mu w końcu UWIERZYĆ.
Usprawiedliwienie dla morderców? Morderca i tak idzie złą drogą bo zabija, jakie więc w tym usprawiedliwienie? Ludziom dobrym skracane jest wtedy tylko życie na ziemii. Jeśli żyli w zgodzie z Bogiem to nie mają się czego bać.
Czyściec jest. Swoje grzechy trzeba odpokutować, a potem się idzie do nieba. Pro po piekła, to w końcu Bóg dał nam dekalog i wolną wolę. Mamy wybór. Albo niebo, albo piekło.
I to już jest kompletnie co mnie rozwala. Coś co przerasta chyba moje wyobrażenia odnośnie ludzi. Twoim tokiem rozumowania każdy kto jest zły ma prawo na niebo. Ja się zgadzam, bo każdy zasługuje, ale jeśli ktoś zabija z premedytacją, chce zabijać i będzie zabijał i nie ma z tym żadnego problemu, żadnych oporów i nie widzi w tym nic złego to ma za to pójść do nieba? Jakiś człowiek przykładowo zrobił Ci krzywdę po czym się pokłóciliście. Awantura poważna, bo zdradził twój najważniejszy sekret i straciłeś dla niego szacunek. Następnego dnia przychodzi, nie mówi ani przepraszam, ani przykro mi, ani *****, tylko pyta Cię czy mu pomożesz w bardzo ważnej dla niego sprawie. Pomógłbyś mu?
Co do psychiki. Bóg każdemu dał krzyż. Bóg nie dał krzyża, którego nie potrafimy unieść.
Nie żyliśmy w czasach Noego, nie wiemy jak tam było. Pamiętajmy, że mamy wolną wolę. Bóg nie ingeruje w nasze życie, jeśli mu na to nie pozwolimy. Źli ludzie są i będą.
A tak podsumowując to mówisz, że jesteś ateistą, czyli Boga nie ma, a mimo wszystko twierdzisz, że to on jest odpowiedzialny za to złe. Dobra na tym świecie nie ma? Nieee dobro się tak nie sprzedaje jak zło...
Kontynuujemy rozmowę :)
1.) Klęski żywiołowe , nieurodzajne ziemie, nieraz krótkie życie dobrej osoby, a bardzo długie
złej.
2.) Mogę żałować tuż przed śmiercią że się ograniczałem, a co takiego robię!?,
nie zachowuję postu, jem mięso w piątek, nie chodzę do kościoła i nigdy nie
zamierzałem się stosować do zasady sex po ślubie.
3.) Jakby ktoś stanął obok mnie i powiedział że jest Bogiem, to nie uwierzyłbym mu.
Ale jakby to był Bóg i dokonywał przy mnie cudów, to nie musiałbym uwierzyć, miałbym
dowody, więc po prostu bym widział i wiedział i o to mi chodzi.
4.) Jak natura zabija (czyli jakby Bóg) to znaczy że osoby które tak zginęły i były dobre
to zubożają nasz świat, czemu nie giną tylko źli? , gdzie tu sprawiedliwość?.
Może dobrzy ludzie nie mają się czego bać, ale ginąc zmniejszają ilość dobra na ziemi.
Czemu morderca nie zginie zanim zabije dobrego człowieka?, a fajni ludzie giną w
w katastrofach lub poprzez choroby, czyli da się likwidować pojedyncze osoby.
5.) Myślę że jakby przedstawić ludziom czym dokładnie jest piekło a czym czyściec i że oba
miejsca naprawdę istnieją to raczej za wielu by nie wybrało piekła. Gdy ktoś
potrzebuje dowodów a nie wiary , więc tak de facto nie wierzy w piekło i niebo,
to nie ma wyboru. Nie obraź się ale dla niewierzących równie rzeczywistym wyborem
może być Nibylandia z Piotrusiem Panem a Mordor z Sauronem. Mam wolną wolę więc
mogę wierzyć w tą drugą opcję, chociaż jest nieprawdą, ale tego nie wiem, i za to zostanę
ukarany?. To tak jak prawo Polskie , można zostać za coś ukaranym, nawet jak się nie
wiedziało że coś jest niezgodne z prawem i nie zna się przepisów prawnych.
6.) Niby nie powinno się przykładać za dużej wagi do życia na ziemi, więc w drugim życiu
raczej bardzo ciężkie grzechy powinny być odpuszczone po długim pobycie w czyśćcu.
Trochę tak jakby inny dzieciak mocno pobił cię w piaskownicy, a ty mu byś nie wybaczył
do końca życia, pomimo tego że 10 lat przed jego śmiercią miał pokutujący każdy dzień.
Nie zawsze jestem sprawiedliwy czy miłosierny, więc jakby ktoś mnie zdradził naprawdę
mocno, to by ze swoją prośbą wyleciał na kopach, ale ja jestem tylko człowiekiem i nie
zawsze wybaczam.
7.) Jakby każdy człowiek miał odpowiedni "krzyż" to nie istniałyby takie miejsca jak
wariatkowo, i nie byłoby ludzi niepełnosprawnych umysłowo, którym łatwo wmówić
że zło to dobro.
8.) Ale jak pisałem można wyeliminować złych ludzi precyzyjnie choćby poprzez choroby
nieuleczalne, był potop więc co tam stoi na przeszkodzie takim rozwiązaniom. nie chce
mi się czytać teraz Biblii. ale z tego co kojarzę są tam wzmianki o czasach Noego.
Myślę że obecnie miejscami jest wcale nie lepiej jak za czasów Noego. Ja chcę żeby
Bóg zaingerował w moje życie, ale nie widzę żadnych choćby symptomów.
9.) Zaraz, zaraz nie rozpędzajmy się, mówię że jeśli Bóg istnieje to odpowiada za dobre
rzeczy i za złe (które wymieniałem wcześniej) . Mówię głównie o złych sprawach dlatego
że tu mam trudność w uwierzenie w Boga, bo jeśli jest wszechmocny, wszechwidzący,
i niekończenie miłosierny, to czemu dzieją się złe rzeczy nie za sprawą ludzi?. Jeśli
Bóg zrobił człowieka na swoje podobieństwo to może ma też swoją "mroczną cząstkę"
i wtedy mogę zrozumieć niektóre aspekty tego co się nieraz dzieje. W innym wypadku jest
pełno nielogiczności i po prostu nie mogę uwierzyć że Bóg istnieje.
Żeby nie było, nie mówię że uwierzę w Boga jeśli byłby w małej części "mroczny", tylko
jedynie takie wytłumaczenie jako tako tłumaczy mi czemu dzieją się złe rzeczy jeśli Bóg
istnieje. Dobra jest sporo na świecie i naprawdę potrafi chwycić mnie za serce czy uronić
łzy. Dobro może świadczyć o istnieniu Boga ale co ze złem?
Ty widzisz wiele sposobów na wyeliminowanie zła z ziemi. Bóg jak by chciał to by je też wyeliminował, tylko, że dał nam wolną wolę i nie może sobie tak po prostu zabijać ludzi. Daję Ci wolną wolę, ale jak będziesz źle żył, to Cię zabiję. To bez sensu. Pytanie "co robisz?" raczej było retoryczne. Nie musiałeś na nie opowiadać, a nawet jeśli przed śmiercią przyjdzie Ci się zastanowić, że "źle" swoje życie przeżyłeś, to wciąż nie będziesz wiedział, że po śmierci jest nicość, niebyt, skoro nikt Ci tego nie powie.
Poruszyłeś też temat takich co Boga nie poznali i sobie wierzą w jakieś tam swoje Bożki. Nie pamiętam jak to dokładnie jest, ale Ci, którzy Boga nie poznali, nie słyszeli o Jezusie Chrystusie to są potraktowani inaczej. Nie wiem jak, bo Bogiem nie jestem, ale Bóg jest sprawiedliwy i na pewno coś fajnego wymyślił.
~1) Jeśli o ten punkt chodzi, to skąd wiesz co jest bardziej sprawiedliwe? Długie życie osoby złej, no dobra a młoda osoba, która od początku wierzy i w wieku powiedzmy 20 lat kończy swoje życie. Bóg ma jakieś plany, może śmiercią dobrych chce nawrócić innych, może chce, aby ta dobra osoba służyła innym ludziom w niebie. Słyszy się o tym, że ludzie na ziemi za wstawiennictwem świętych dokonali cudu.
~3) Za twardych dowodów chcesz odnośnie istnienia Boga. Mówisz, że jakby stanął przy tobie i robił te wszystkie cuda, to wtedy byś wiedział, że to Bóg. W dzisiejszych światach plastiku uważam, że zesłanie na ziemię Jezusa Chrystusa minęło by się z celem. Teraz bogiem są pieniądze, praca, zajęcia własne, rodzina, wycieczki, samochody, inne. W czasach Jezusa ludzie też mu nie uwierzyli. Pomimo, że stał obok nich, przemieniał wino w wodę, to i tak DUŻA grupa ludzi mu nie wierzyła. Pomimo zmartwychwstania dalej duża grupa ludzi mu nie wierzyła. Po co wtedy były te prześladowania Chrześcijańskie. Znowu można obwiniać, że to Bóg na nie pozwolił. Nie zabił tych co zabijali Chrześcijan. Nie! O wiele większą nagrodą dla ludzi była śmierć dla Boga. Poświęcenie swojego życia Bogu! Nic nie równało się z ofiarą samego siebie.
~5) Dokładnie wiesz, że istniał ktoś taki jak Jezus Chrystus, żył, czynił cuda, umarł, zmartwychwstał. To też i w filmie było poruszone a i ostatnio mi powiedziała pewna osoba. Doznałem szoku, bo mój kolega którego znam od zawsze stwierdził, że zostanie dziewczyną. Nie wiedziałem o co chodzi i stwierdziłem, że jakoś trzeba go ratować, tak nie można żyć. I w poczuciu bezsensowności napisałem do pewnej osoby jak mogę pomóc temu mojemu koledze. A ona powiedziała, że owszem powinniśmy pomagać, ale najpierw zmieńmy swoje życie, a potem głośmy słowo. Jeśli zobaczymy, że ktoś żyje Bogiem, żyje z Bogiem i żyje mu się dobrze. Nie ma problemów, wszystko jest łatwe, a przynajmniej jest z tego życia sam zadowolony, to wtedy jeśli będziemy mówić dlaczego jesteśmy tacy zadowoleni ze swojego życia, to będzie to miało jakieś pokrycie.
Do kościoła jak się domyślam nie chodzisz. Tam chodzi dużo ludzi, ale to nie oznacza, że każdy jest wierzący. Idą do kościoła, a następnego dnia wyżywają się na kimś. Ksiądz często powtarza, że życie chrześcijanina jest trudna. Spotykamy się z odrzuceniem, trudem w relacjach, jeśli ktoś się dowie jakiego jesteśmy wyznania, czy też innymi trudami związanymi z wiarą w Boga. Bycie chrześcijaninem jest trudne, ale takie jest życie na ziemi.
Ja się wyprowadziłem 9 miesięcy temu z domu rodzinnego. Zastanawiałem się w sumie do czego jest życie. Po co, jaki ma ono sens. Dojdę do bogactwa, co mi ono da? Zwiedzę całą kulę ziemską, kogo to obchodzi? Ukończę studia i będę wysoko wykształcony, kto zwróci na to uwagę? Doszedłem do wniosku, że to właśnie Bóg jest celem naszego życia i jak on sam mówił, życie bez niego nie ma sensu.
Powiedz mi jeszcze jedno. Z punktu widzenia moralnego Bóg nie dał nam jakichś strasznie trudnych przykazań i wartości, których mamy przestrzegać. A może jednak trochę trudne, bo jak mamy kochać swojego wroga. Bóg jednak nie zakładał, że ludzie będą mieć wrogów. Stworzył nam raj, w którym mieliśmy żyć, a na początku zabronił nam tylko jeść owoców z jednego drzewa. To był jedyny zakaz jaki nam postawił. Mogliśmy po za tym robić wszystko, cieszyć się życiem.
To skoro te zasady nie są wcale takie złe z punktu moralnego - troszczyć się o rodziców, pamiętać aby dzień święty święcić, nie zabijać, itd, itd to czemu one tak się kłócą z naszym życiem? Czemu tak trudno Ci je zaakceptować, skoro raczej nie tworzą twojego życia udręką?
1.) Po prostu widzę jakąś niekonsekwencję, dajmy na to że był potop mający oczyścić
ziemię ze złych ludzi. A teraz ginie więcej dobrych ludzi niż złych, choćby z powodu
ubóstwa, nie piszę tu że to Bóg za to odpowiada, ale czemu nie ma następnego potopu?.
Jeśli Bóg dał wolną wolę ludziom to czemu był potop?
Wolałem odpowiedzieć na to retoryczne pytanie, żebyś nie pomyślał że nie wiadomo co
wyrabiam:). Wszystko zależy o to czy będę wierzący przed śmiercią czy też nie, przy drugiej
opcji będę żałował że się ograniczałem, przy pierwszej opcji jest okej:).
2.) Nie pisałem o ludziach którzy nigdy nie słyszeli o Bogu, tylko takich którzy uwierzyli
w coś innego, nie są źli, po prostu prawdopodobniejszy jest dla nich inny świat.
3.) Myślę że na przestrzeni tysięcy lat życia ludzi na ziemi, w niebie zebrało się
wystarczająco dużo dobrych osób, i nie jest za duża potrzeba aby nagle wzywać
następnych. A na każdego ziemskiego człowieka musi przypadać co najmniej kilkunastu
błogosławionych.
4.) To że iluś ludzi nie uwierzyło w Jezusa pomimo tego że robił przy nich cudy, to ich sprawa.
Ja byłbym w grupie która uwierzyła, chcę takiej samej szansy jak mieli ludzie za czasów
Jezusa, jeśli oni tak mogli mieć to czemu w moim przypadku to żądanie twardych
dowodów?. Niesprawiedliwość.
5.) Bardzo chciałbym wiedzieć że Jezus był Bogiem i żył na ziemi, ale tego nie wiem.
Prawdą jest że osoby wierzące w Boga mają spokój ducha, i na ogół chcą nieść pomoc
innym. Chrześcijaństwo jest bardzo ważnym spoiwem świata.Nie musisz się domyślać
że nie chodzę do kościoła, gdyż napisałem to we wcześniejszym poście:) Dlatego
według mnie nie można nie szanować osób wierzących a tym bardziej ich piętnować.
Masz fajne podejście do życia , tak trzymaj i niech ci to niesie stałą radość.
6.) Jak wyżej.
7.) Dla mnie nie chodzi o to aby ktoś docenił że zwiedziłem świat, czy jestem dobrze
wykształcony, może być taki skutek uboczny, ale to ma być dla mnie.Życie ma sens
samo w sobie, jest zróżnicowane.
8.) Kolejna niesprawiedliwość, czemu cierpimy wszyscy za jednego głąba?
Jeśli Bóg jest wszechwiedzący to powinien mieć co najmniej plan B, a tu
proszę jeden "mądry" wypchnął wszystkich ludzi z raju , a oni muszą się teraz
mocno starać aby znów trafić do nieba. Mojżesz wrócił z dekalogiem, nie
można wysłać uaktualnionego?
9.) No trochę się zapędzasz, bardzo szanuję moich rodziców, dodam że są wierzący,
próbuję się troszczyć jak najbardziej o nich, i boli mnie jak nie mogę zapewnić
im tego co chcę. Chodzi po prostu o te wszystkie nakazy i zakazy, pość ,święć ,
nie jedz mięsa w piątek, nie kłam itd.. Już w zabijanie i takie tam się nie zapędzam.
Kłamstwo jest złe ale nie w każdym przypadku. Te restrykcje nie tyle są udręką
co po prostu ograniczają mnie. Mam wielką ochotę na mięso w piątek ale nie mogę.
Ale byłoby to wszystko pikusiem jakbym wiedział że Bóg istnieje.
Dalsza dyskusja chyba nie ma sensu. Mówisz, że uwierzysz dopiero jak zobaczysz na własne oczy. Moje słowa są więc puste.
Mogę Ci tylko powiedzieć, abyś zaufał, uwierzył i to zaakceptował. Tak jest. Bóg jest sędzią sprawiedliwym, który za dobro wynagradza, a za zło każe. Przez tą całą dyskusję zauważyłem, że kładziesz duży nacisk na tępienie zła na świecie i niesprawiedliwość jaka dotyka ludzi dobrych. Z jednej strony chcesz, żeby złych nie było, a z drugiej znowu pozwalasz im wejść do nieba, jeśli tylko "odbębnią" dłuższą karę. Po śmierci praktycznie nie istnieje coś takiego jak czas. To jak by nie ma znaczenia. A wracając do tych ludzi dobrych, którzy giną w kataklizmach, bądź w innych "niesprawiedliwych" okolicznościach, to po śmierci im nie zależy na życiu tutaj, na ziemi. Wiele ludzi, które przeżyło śmierć kliniczną opowiada, że nie zbyt chciało im się tu wracać.
Nie za wszystkie rzeczy odpowiedzialny jest Bóg. Część odpowiedzialności ponoszą też ludzie.
Nie znam odpowiedzi na wszystkie pytania jeśli rozmawiamy o Bogu. Nikt nie zna. Na niektóre sprawy trzeba się zgodzić i zaufać. Jeśli nie zaufamy, nie uwierzymy mu, że jest sędzią sprawiedliwym i wszystko jest po coś, to faktycznie można dociekać jak Ty dociekasz. Nic w tym dziwnego.
Twoje słowa nie są puste , z rozmowy zawsze może coś wyniknąć, dlatego warto dyskutować.
Specjalnie pisałem o kataklizmach bo za to ludzie nie odpowiadają.
Zostaję przy swoim zdaniu że muszę zobaczyć aby uwierzyć, ale za to poznałem częściowo twoje poglądy na temat Boga, więc uważam że nasz dialog miał sens.
Pozdrawiam i dziękuję za wymianę poglądów.
Doskonale rozumiem Twoje podejście, dlatego ani Cię nie potępiam, ani nie próbuję zmienić Twojego światopoglądu. Mogę natomiast zrobić o wiele więcej. Pomodlę się za to, żebyś dostał odpowiedź na swoje pytania. Jak to się mówi: kto nie szuka, nie znajduje, lub "Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a otworzą wam. Albowiem każdy, kto prosi, otrzymuje; kto szuka, znajduje; a kołaczącemu otworzą." (Mt 7,7-11)
Ja bym dodał przedstawiciela osób, które nigdy o żadnym Bogu nie slyszały i nie miały jak słyszeć; o tych, którzy wierzą w jakieś inne bóstw czy ludzi zabitych zanim zyskali jako taką świadomość. Można by jeszcze wymieniać, ilu osób tyle różnych teorii. Także nie generalizowałbym tego tak. Oczywiście na potrzeby filmu jest to bardzo elegancko przedstawione :) Tak sobie tylko 'gdybam'.