Andrzej Kondriatiuk współscenarzysta "Ssaków": Film Ssaki powstał dzięki temu, że obejrzałem obrazek Witolda Wójtkiewicza "Przechadzka w zaprzęgu", gdzie jeden cymbał ciągnie drugiego cymbała na wózku. Zamieniłem wózek na sanki. Przesłanie filmu było krótkie - każdy chce być tym na sankach, a nie tym, który ciągnie. Panował okres filozoficznych przypowiastek i "Ssaki" powstały właśnie na tej fali.
Polański: "Ssaki" mój ostatni film krótkometrażowy kręciliśmy na śniegu: cała akcja rozgrywa się na czystym, idealnie białym tle. Film składa się z ciągu wizualnych gagów. Gdzieś daleko w pustej białej przestrzeni ukazuje się ciemny punkcik. Stopniowo przybiera kształt ludzi i sanek. Jeden siedzi na sankach, drugi go ciągnie. Rozpoczynają nieustającą walkę o władze. Każdy chce być za wszelką cenę ciągniętym. Wszystkie chwyty są dozwolone: od litości i uczuciowego szantażu do przemocy fizycznej. Podobnie jak w filmach rysunkowych, ni stąd ni zowąd, zjawiają się rekwizyty. Może najbardziej efektowny gag następuje, kiedy jeden z facetów udaje , że człowiek staję się całkowicie niewidoczny. W końcu sanki kradnie sprzedawca kiełbasek. Po czym adwersarze wędrują dalej pieszo, usiłując wdrapać się jednemu na plecy.