Pierwsza część 'St Trinian's' wbrew negatywnym opiniom wielu podobała mi się - fakt ten zadziwił mnie naprawdę mocno. Skuszona obecnością Davida Tennanta obejrzałam sequel i spotkało mnie rozczarowanie. Druga część nie trzyma poziomu, wieje w niej nudą; poza kilkoma zabawnymi scenami mocno odczuwa się brak angielskiego humoru, tak wypełniającego poprzedni film. Fabuła to największa wada, a szkoda. Tak więc daję cztery gwiazdki - za obsadę, za nawiązania (Duma i uprzedzenie, Wichrowe wzgórza, Władcę Pierścieni; kilka nazwisk celebrytów - w tym ze świata polityki; kobiety, które były przedmiotem akcji Stowarzyszenia - księżniczka Małgorzata czy Marilyn Monroe!), za kilka scen (w tym Colin Firth w teatrze - mnie osobiście ubawił, jak również scena z grobem i paznokciami - jak dla mnie w 100% prawdziwa :D) oraz za samego Davida Tennanta ;)
Wczoraj widziałam film i również muszę stwierdzić, że jedynka była znacznie lepsza. Sporo aktorek z pierwszej części odeszło, zagrały jakieś inne... to nie była dobra zmiana. Film jednak był ciekawy, wprawdzie spodziewałam się czegoś lepszego, ale zazwyczaj jest tak, że kolejne części trochę rozczarowują. Mnie najbardziej bolał fakt, że Gemma Arterton pojawiła się w filmie tylko na 10 minut.
Cóż, jej brak faktycznie mocno się odczuwa brak Gemmy (choć mnie sama obecność ucieszyła - nie wgłębiałam się wcześniej w obsadę i wydawało mi się, że ją pominięto), tak samo, jak i innych dziewczyn. W poprzedniej części to właśnie bohaterki, ich zgodność przeplatająca się z różnorodnością mnie urzekły... Zmarnowana szansa.