"Stalker", butelka wina i rozmowy na temat filmu po seansie. A jest o czym rozmawiać. Jeden z lepszych, bezdyskusyjnie. Dołączam do ulubionych i polecam :). I to nie tylko do oglądania przy alkoholu :D.
no to zabiłeś mi klina.
Jeśli między Tobą, "Stalkerem" i alkoholem istnieją jakieś bliżej mi nieznane powiązania, to ok, sprawa jest jasna. W przeciwnym jednak wypadku chyba powinnam się zastanowić, czy to przypadkiem nie jest aluzja do mnie samej - takie "aluzje" są podobno szkodliwe dla wątroby. ;D
Wszyscy tu już wiedzą, że ja:
1) jestem obrońcą "Stalkera",
2) a także pijakiem.
:P
o, nie wiedziałam, ja tu nova jestem. ;D
Słusznej sprawy bronisz, Obrońco :)
jednakowoż to dobrze, że nie muszę się jeszcze martwić o swoje zwyczaje filmowe. ciężar z serca [wątroby]. ;)
Pozdrawiam. :))