PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=30808}
7,9 35 tys. ocen
7,9 10 1 34570
8,9 49 krytyków
Stalker
powrót do forum filmu Stalker

Wiele osób uznaje zwrot 'film holywoodzki' za określenie negatywne. Ja jestem skłonny uznać, że przez wiele lat ciągłego produkowania filmów, Hollywood wykształciło wiele sposobów na przyciągnięcie uwagi widza. "Stalker" jednak kinem hollywoodzkim nie jest, co można uznać tak za zaletę, jak i za wadę tej produkcji.

Jednym z problemów "Stalkera" jest jego ograniczona dystrybucja. Ciężko ten film obejrzeć przez przypadek i po prostu zachwycić się nim, albo go zwyczajnie zignorować. O tym filmie trzeba najpierw usłyszeć, a potem go w jakiś sposób odnaleźć, a przez to zanim go obejrzymy będziemy już mieli w głowie jakiś jego obraz zbudowany na naszych oczekiwaniach. Jeżeli połączymy to ze statusem arcydzieła jakim film się cieszy, nietrudno o rozczarowanie.

Nie nastawiajcie się na SF! To raczej obraz surrealistyczny, metaforyczny, oniryczny. Sam element fantastyczny przedstawiony jest w taki sposób, że film można równie dobrze uznać za fantasy, jak za SF.

Fabuła, przebieg wydarzeń, w tym filmie nie stanowi meritum. Hollywoodzkie chwyty moim zdaniem znacznie ułatwiają obcowanie z filmem, ale "Stalker" z nich nie korzysta. Film jest trudny w odbiorze, przez co nie polecałbym go na wieczorny seans na odprężenie, nawet jeżeli wybieralibyście na nie takie pozycje jak "Moon", "Cube", "Memento", czy "Watchmen". "Stalker" jest pozycją niezwykle spokojną, teatralną i poniekąd brzydką (sepia, zielenie, industrialne wnętrza, obecność wody, niechlujni bohaterowie). Jedni uznają, że ta pozycja się przyjemnie sączy, mi zaś bliższe jest stwierdzenie, że "Stalker" zwyczajnie się snuje.

Istotą filmu są rozmowy głównych bohaterów, którzy w drodze do celu filozofują na temat szczęścia, konieczności, swych motywacji, samej strefy, jak i siebie nawzajem. Szczerze powiedziawszy te wszystkie dialogi niesamowicie mnie męczyły. Większość dialogów i monologów uważam za bełkot. Dopiero w finałowych 30 minutach padają ciekawsze kwestie - o faktycznej motywacji 'Jeżozwierza', o motywacji stalkera oraz monolog żony. Inna sprawa, że na filozofię wrażliwy nie jestem i niezrozumiałych rozmów sensu nie drążyłem. Czy zatem jest to filozofia, banał, czy pseudofilozofia rozsądzić nie jestem kompetentny.

Ocena? Ciężka sprawa. Do filmu nie powrócę - nie mój typ. Najwyższej noty nie przyznam, bo mi ten film nie podszedł, jednak każdą inną notę byłbym w stanie jakoś umotywować:
1/5 Pretensjonalne filozofowanie trzech podpijaczonych Rosjan - tania i nudna imitacja kina ambitnego.
2/5 Niesamowity wizualnie, przytłaczający industrialnymi scenografiami i świetnym ustawieniem kamer banał.
3/5 Nietypowa, przytłaczająca próbka kina filozoficznego zobrazowana świetnymi zdjęciami.
4/5 Spokojna opowieść o życiu nie tak atrakcyjnym i górnolotnym jak niektórzy chcieliby je widzieć.
Gorąco tego filmu polecać nie będę - zdecydowanie za mało amerykański jest na to.

PS.
Rozbawiło mnie stwierdzenie z recenzji: "Nie ma tu ani jednego (!) ujęcia, które nie było by potrzebne, czemuś by nie służyło." Jak można coś takiego wykazać i co by to właściwie oznaczało - że ten film jest niczym esencja, bryk, a nie pełne dzieło? Czemu służyło finałowe spojrzenie dziecka?

ocenił(a) film na 10
Khaosth

Dobry tekst, popieram, bo rzadko coś równie solidnego o tym filmie mogę na filmwebie przeczytać.

Martwi mnie jedno: "Czemu służyło finałowe spojrzenie dziecka?". To dla mnie akurat jest ewidentnie proste. Widzisz, "finałowe spojrzenia" są niezapomniane. Jedno z takich weszło do skarbca kultury europejskiej na wieki wieków amen. Podpowiadam - wystąpiło w bardzo cenionym dziele literackim, o którym Tarkowski często się wypowiadał, a z którego kryptocytat znajdziesz nawet w "Stalkerze".

Pozdrawiam!

marscorpio

Dzięki za uznanie, ale mój tekst jest niczym przy Twojej obszernej interpretacji http://www.filmweb.pl/topic/1254104/STALKER+ARCYDZIEŁO%2C+KTÓRE+JEST+ARCYDZIEŁEM .html
Przyznaję, że całej dyskusji nie przeczytałem - niepotrzebnie zeszła na temat samego tytułu tematu (... tematycznie z głównym tematem niezwiązanym - piękne zdanie do książki ;)) - ale z Twoją analizą ogólnie się zgadzam (szczegóły takie jak konkretne obrazy są mi obce).


...:::[SPOILER]:::...
Szczerze powiedziawszy niestety nie wiem do jakiego dzieła się odnosisz. Z kanonem literackim, filmowym i każdym innym zresztą także wciąż pozostaję na bakier. Pewnie gdyby nie temat przy "Gattace" nadal zwlekałbym z obejrzeniem "Stalkera".

Finałowe spojrzenie, a właściwie nie tyle ono samo, co zdolność telekinezy w tej scenie ujawniona, moim zdaniem kłóci się nieco z wymową filmu. Film odebrałem jako krytykę niekonstruktywnego filozofowania, które z szarą codziennością nie ma wiele wspólnego, jako rozprawę ze światem wielkich idei i marzeń, które nie są ważniejsze od zwykłej egzystencji, lecz powinny pozostawać jedynie jej elementem, a nie istotą. W tym kontekście wykazywanie przez dziecko zdolności telekinetycznych sprawia, że przeciętność rodzinnego domu stalkera nieco umyka, a kontrast między tym wątkiem, a metafizyczną wyprawą do strefy staje się nieco mniejszy.

Z drugiej strony zdolności kinetyczne oraz radość jaką sprawiają one dziecku można też zinterpretować jako małe podsumowanie tego wątku - zawsze pragniemy czegoś nam niedostępnego, bo kiedy to już mamy staje się zwykłym elementem codzienności.
...:::[SPOILER OFF]:::...

Również serdecznie pozdrawiam! :)

ocenił(a) film na 10
Khaosth

Cieszę się, że zapoznałeś się z moją interpretacją. I oczywiście - cieszy mnie, że zgadzasz się z zaproponowanym tam przez mnie odczytaniem "Stalkera". Ostatnio przygotowywałem artykuł o tym dziele, a jego podstawą będzie ta właśnie interpretacja (acz wiele się zmieniło czy raczej - pogłębiło).

Co do tamtejszej dyskusji, rzeczywiście jest "obok tematu tematu". Ale mimo to jeszcze doń wrócę, bo z braku czasu nie miałem okazji odpowiedzieć na wszystkie kwestie.

Co do tej aluzji - nie gniewaj się, ale nie napiszę tego tutaj. Po prostu - artykuł chciałbym wpierw wydrukować, zatem na razie przestałem "wprost" dzielić się moimi spostrzeżeniami na filmwebie.

Wydaje mi się, że obaj, przy wszystkich różnicach w podejściu do tego filmu, zrozumieliśmy go podobnie. Zgadzam się bowiem z tym, co piszesz:

<<Film odebrałem jako krytykę niekonstruktywnego filozofowania, które z szarą codziennością nie ma wiele wspólnego, jako rozprawę ze światem wielkich idei i marzeń, które nie są ważniejsze od zwykłej egzystencji, lecz powinny pozostawać jedynie jej elementem, a nie istotą>>.

Z tym, że ja chyba bardziej niż Ty akcentuję aspekt fantastycznonaukowy. Utrzymywałbym i dowodziłbym, że to mimo wszystko SF.

Pozdrawiam serdecznie, bo muszę kończyć!

ocenił(a) film na 7
marscorpio

Khaosth: w twoim pierwszym wpisie jest dużo racji. Reżyser kompletnie nie miał wiedzy i być może możliwości na przykucie uwagi widza. Treść filmu momentami b. ciekawa (o muzyce, o steku;), o miłości, o goryczce szczęścia itp.) jednak te przesadnie długie ujęcia nic nie wnoszące robią z niego niepotrzebnie długi.