Kolejna czesc idiotycznego filmu,lubie filmy z gatunku Science fiction ale ten tytul i gwiezdne wojny to porazka od zawsze,glupie i pozbawione calkowicie pomyslu,poprostu wiadro bzdur do wylania
A może Star Trek bije was na głowę i po prostu przerasta intelektualnie, z czym nie możecie się pogodzić i dlatego Go nie lubicie :D
Popieram. Dla niektórych Gwiezdne Wojny to absolutne intelektualne maksimum. Tacy nie powinni nawet do Star Treka podchodzić, bo w przeciwieństwie do SW ST posiada jeszcze jakąś "głębszą" treść...
najlepszą postacią był Jar Jar Binks, powinni zrobić spin off o jego przygodach, może byłoby to ciekawsze niż poprzednie 3 części SW razem wzięte :)
Dokładnie, jeśli nie chcą to nie.
I troszkę kultury też sie przydaje, zwłaszcza jak ktoś wyrarza się o filmach / serialach których do końca nie widział / nie zrozumiał.
Czego najleprzym przykładem mogą być wypowiedzi niekótych użytkowników tego portlau, co skutkuje:
"Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem " :)
Po pierwsze - naucz sie pisać (najleprzym)
Po drugie - jak mozna nie zrozumiec filmu dla dzieci do lat 10?
Dla mnie cała seria Star trek to chała totalna i tyle
Ad1. A ty się naucz używać znaków interpunkcyjnych. Używaj "ż", a nie "z". I zastanawiam się jeszcze, za co zablokowali jeden z twoich komentarzy. Biorąc twoje błędy pod uwagę widać, że jesteś ostatnią osobą uprawnioną do wysuwania takich takich sugestii.
Ad2. No właśnie - wiesz co? Też się zastanawiam jak można nie rozumieć np. Gwiezdnych Wojen.
Ad3. Prosta recepta - nie oglądaj.
"Cała seria to chała totalna i tyle"
To po kiego wała rozpisujesz się o świetnej scenie (prawdopodobnie końcowej), w której efekty wgniatają w fotel?
Odejdź od komputera gówniarzu i nie zaśmiecaj swoją osobą forum.
Pozdr.
Święta racja.
Dobrze, że napisałeś "Troli" w cudzysłowu, bo byś Trole obraził :D
Faktycznie nie ma co już się wypowiadać w tym temacie, jeśli "rozmówca" ma jedyny słuszny argument w postaci "Błędu ortograficznego"
Pozdrawiam wszystkich, którzy wybiorą się na Film
A co za sens jak i tak będzie tylko na taśmociągu puszczany :( Nie mogę znaleźć jednego kina w Polsce gdzie będzie cyfrowo czy przynajmniej w imaxie.
Nie jestem znawcą,ale to jednak SW są jednym z kultowych filmów kinowych.
P.S. Dla wszystkim fanom SW polecam "Fanboys" :D Jadą po ST xP
A ST niby nie? Aaaaa... No tak... Jesteśmy przecież w Polsce. Specyficzny kraj... Co do Fanboys - trailer świetny... A kto im załatwił potrzebne materiały, mapy itp? No... słucham... James T. Kirk :)
A "Trekkies" w filmie pokazani bardzo tendencyjnie... Tylko mundury jakieś dziwne... Co nie znaczy, że nie jest śmiesznie :D
Gdzie zdobyłeś ten film [ Fanboys ] nie mogę go nigdzie namierzyć.
Prześlij mi proszę wiadomość na prv
Eh dzieciaki...że zacytuję klasykę polskiej komedii..."...nie mieszajmy dwóch róznych systemów walutowych". Star Wars to bajka - opowiazdka dla grzecznych dzieci - Star Trek jedno z niewielu prawdziwych SCIENCE fiction...(z naciskiem na science, gdyby ktoś się nie domyślił...polecam moje inne posty). Star Trek to badany przez poważnych socjologów fenomen, który stworzył potężną subkulturę i przyczynił się do rozwoju technologii i nawet pewnej filozofii. O Star Treku i przedstawianych w nim pomysłach napisano trochę fajnej literatury a wśród ówczesnych (w czasach popularności ST) studentów fizyki i ich profesorów bardzo popularne były dyskusje na temat przedstawianego tam świata i koncepcji (nawet jeśli czasem z przymrużeniem oka wytykano błędy i chwyty "pod publiczkę")
Star Wars...to tylko parę rozrywkkowych, filmów przełomowych dla swojego czasu pod względem efektów specjalnych...ciągle słyszę o "Bitwach" między fanami ST i SW...śmieszy mnie to trochę, że niektórzy to biorą na poważnie. Tak jak już gdzieś pisałem - to nawet nie tak jak by porównywać Harry'ego Pottera (Star Wars) z Władcą Pierścieni (Star Trek), bo różnica jest o wiele poważniejsza. Niestety tu jest Polska i tyle poparcia na jakie ten pogląd zasługuje nie ma się co doszukiwać - w USA na pewno taki post zostałby zasypany lawiną popierających :-)
Różnica pomiędzy "Star Trekiem" a "Gwiezdnymi wojnami" jest większa niż pomiędzy "Władcą pierścieni" a "Harrym Potterem"?
Hehe, a to niby czemu?
GW są bajką, ale o to przecież chodzi i nikt tego nie ukrywa. Ale dla grzecznych dzieci? Zwłaszcza Rozkaz 66, ciemna strona mocy, itd...
"Star Trek" to także bajka, która jak widać w poście Freuda aspiruje do bycia czymś lepszym, ale nieudanie. SW opiera swoją siłę na arechetypach, uniwersalności, więc nie zestarzeje się szybko (nawet dzięki genialnemu czarnemu charakterowi - Darth Vaderowi). A ST opiera się na technologicznej otoczce. Kiedyś to się sprawdzało, ale czasy się zmieniają. Science fiction się zmieniło i taka formuła kosmicznych podróży stała się archaiczna. Dla mnie ST i inne podobne seriale, emitowane np. na AXN są infantylne i śmieszne.
Może po prostu jestem uprzedzony, ponieważ dla mnie science fiction powinno być czymś więcej, niż tylko eskapistycznym filmem w udziwnionej scenografii. Nowoczesna technika powinna służyć pokazaniu czegoś, a nie tylko być, dla samego bycia. Tak jak np. "Odyseja kosmiczna".
Sukces nowego filmu Abramsa widzę jedynie w tym, że ST został przerobiony na film akcji.
Bo, hehe, ja tak powidziałem...aha, no i bo to oczywiste dla każdego z ilorazem inteligencji i zdolnością percepcji na przynajmniej poziomie ameby..
W większości bajeczek dla grzecznych dzieci są czarne charaktery i "ciemna strona" mocy. Nie wiem ile masz lat, ale prawdziwi ludzie w prawdziwym życiu nie są czarno-biali :-)
'Darth Vader' genialny charakter...zwykły czarny charakter - co w nim genialnego ? 'SW opiera się na archetypach , uniwersalności...' no i ? Co w tym w ogóle wyjątkowego, oryginalnego, inspirującego...wartościowego ? Bądźmy szczerzy GW to była po prostu efekciarska bajeczka, do której sie miało sentyment (sam go mam - Star Trek zainteresował mnie o wiele później), ale ludzie, nie dorabiajmy do tego ideologii...
Star Trek nie tylko aspirował, ale swoje aspiracje spełnił. Jeśli chcesz możesz sobie poszukać ilu ludzi i ruchów zainspirował i do czego - za pracującego charytatywnie infobrokera raczej robić zamiaru nie mam :-) Pisałem kiedyś w każdym razie z jedną czy dwie prace na ten temat w obrębie studiów kulturowych i socjologii polityki...
Ta 'technologiczna otoczka' to, gdybyś nie wiedział jest sedno prawdziwego SCIENCE fiction... Formuła stała się archaiczna bo co, bo teraz żeby się sprzedało musi być co 5 sek. nafaszerowane eksplozjami i pościgami ? Nie, formuła nie stała się archaiczna tylko nie do wszystkich dociera. Problem w tym, że w tej chwili w kinie, bardziej niż kiedykolwiek uprawiany jest hiper-ekstremalny kult masowości. Poza tym, tak na prawdę, pewnego rodzaju rozrywki, w szczególności na pewnym poziomie dostrzegania głębii, zawsze były i zawsze pozostaną pewnego rodzaju elitarną rozrywką...
A tak w ogóle to co to za specyficzna 'formuła podróży kosmicznych' ? Masz jakąś lepszą ?
Powiedz mi o istoto o nadwyraz wysublimowanym i wyszukanym smaku i guście, jakie nieeskapistyczne koncepcje zaprzątają twój wybredny umysl i co wg. Ciebie pokazywała "Odyseja kosmiczna" (nie to żebym coś miał do A.C. Clarke'a) ? Aha...i nie w technikach rzecz, a technologiach.
Dla Twojej informacji, w ST nowoczesna technika służy pokazaniu tego, jak rasa ludzka może cywilizacyjnie ewoluować i dokąd dotrzeć...nie bardzo po raz 1000-czny chce mi się strzępić paznokcie 'po próżnicy'...
Mam też szczerą na dzieję, wraz z innymi fanami prawdziwego Sci-Fi, że ST przerobiony nie został...to by oznaczało że przyszłość gatunku naprawdę zmierza ku upadkowi...
"Nie wiem ile masz lat, ale prawdziwi ludzie w prawdziwym życiu nie są czarno-biali :-)" - Wiesz, prawdziwi ludzie, w prawdziwym życiu nie latają statkami kosmicznymi i nie penetrują wszechświata, nie spotykają się z obcymi cywilizacjami:) Co do ciemnej strony mocy, nieczęsto spotykam się w bajkach z takim motywem - gniew prowadzący do moralnego upadku, itd.
"'Darth Vader' genialny charakter...zwykły czarny charakter - co w nim genialnego ?" - Co? To, że nie jest zwykły:) Genialny jest tragizm tej postaci - stał się tym, co miał zwalczać. Ale nawet nie o psychologię w postaci Dartha Vadera chodzi, tylko o jego kreację. Nawet ktoś kto nie zna SW, na pewno kojarzy DV. Czarny hełm, świszczący oddech i to wszystko bez popadania w śmieszność. To chyba jeden z najbardziej sugestywnych czarnych charakterów w historii kina.
"Formuła stała się archaiczna bo co, bo teraz żeby się sprzedało musi być co 5 sek. nafaszerowane eksplozjami i pościgami ?" - Chyba mnie nie zrozumiałeś:) Nie archaiczna w stosunku do dzisiejszego kina. Kiedyś ludzie mieli inne oczekiwania, lot w kosmos to było coś nowego, coś interesującego. Loty kosmiczne były ciekawe, same w sobie. Teraz gdy okazało się, że człowiek szybko w kosmosie nie zatriumfuje, science fiction zmieniła kierunek. Dlatego kosmiczne podróże się przejadły.
No niby, istotą science fiction jest technologia, jej rozwój i wszystkie tego implikacje - i to jest to "coś" więcej, na czym mi zależy. Nie lubię jednak, gdy technologia jest jedynie scenografią, tłem.
Co pokazywała "Odyseja kosmiczna"? Człowieczeństwo - to był główny problem dzieła Kubricka.
"Dla Twojej informacji, w ST nowoczesna technika służy pokazaniu tego, jak rasa ludzka może cywilizacyjnie ewoluować i dokąd dotrzeć...nie bardzo po raz 1000-czny chce mi się strzępić paznokcie 'po próżnicy'... " - Widocznie zależy to od gustu, bo ja takiego wrażenia nie odniosłem. Może inaczej wyobrażam sobie rewolucję technologiczną, bo tak wyobrażali ją sobie ludzie w latach 70.
" Wiesz, prawdziwi ludzie, w prawdziwym życiu nie latają statkami kosmicznymi i nie penetrują wszechświata, nie spotykają się z obcymi cywilizacjami:) Co do ciemnej strony mocy, nieczęsto spotykam się w bajkach z takim motywem - gniew prowadzący do moralnego upadku, itd. (...)Genialny jest tragizm tej postaci - stał się tym, co miał zwalczać. Ale nawet nie o psychologię w postaci Dartha Vadera chodzi, tylko o jego kreację. "
- ale właśnie prawdziwi ludzie, w prawdziwym życiu mogliby to wszystko robić. W tym właśnie tkwi siła Treka i każdego dobrego Science fiction. Pokazuje wizję rozwoju, przyszłych wydarzeń i niejednokrotnie też i inspiruje (i często ostrzega przed niebezpieczeństwami).
W psychologii Vadera nie ma oczywiście nic nadzwyczajnego - normalna sprawa, że ludzie stają się źli (chociaż nie czegoś takiego jak czyste zło) ponieważ mają problemy, z którymi nie mogą sobie poradzić :-) Moralny upadek - widzisz właśnie o to chodzi - takie archetypy, zaprezentowane w ten sposób są dobre dla przypowieści biblijnych. Są sztuczne, w ogóle nierealne. Nie zapominajmy, że zło to tak naprawdę tylko metafora id, a dobro - super ego (w uproszczeniu).Patetyczny sposób, w jaki o tym wszystkim piszesz i elementy, na których się koncentrujesz, sugerują mi że być m oże masz ekstremalnie humanistyczne wykształcenie (studiowałeś filologię, literaturę...) troszeczkę za bardzo się nimi podniecasz i nie wydaje mi się, żebyś za bardzo "siedział" w naukach społecznych. Dla mnie np. forma i kreacja postaci ma drugorzędne znaczenie w stosunku do poruszanych zagadnień i wątków filozoficzno-naukowych...choć nie przeczę, że lubię motyw podróży i przygody :-)).
"awet ktoś kto nie zna SW, na pewno kojarzy DV. Czarny hełm, świszczący oddech i to wszystko bez popadania w śmieszność. To chyba jeden z najbardziej sugestywnych czarnych charakterów w historii kina."
Gwiezdne wojny są znane, bo, tak jak pisałem, były przełomowe pod względem efektów specjalnych i, w przeciwieństwie do Star Treka, były formą rozrywki w świecie pozaziemskich cywilizacji i nowego fantastycznego "świata", przeznaczoną dla bardzo szerokiej publiczności. Często jest tak, że coś nie jest też tak, że coś nie jest "genialne" ze względu na swoją wyjątkowość, tylko na to, że po prostu wystąpiło jako pierwsze...
"Bez popadania w śmieszność" - no masz racje, wtedy śmieszny nie był...w dzisiejszych czasach myślę że już owszem :-)
"Chyba mnie nie zrozumiałeś:) Nie archaiczna w stosunku do dzisiejszego kina. Kiedyś ludzie mieli inne oczekiwania, lot w kosmos to było coś nowego, coś interesującego. Loty kosmiczne były ciekawe, same w sobie. Teraz gdy okazało się, że człowiek szybko w kosmosie nie zatriumfuje, science fiction zmieniła kierunek. Dlatego kosmiczne podróże się przejadły."
Może faktycznie "lot w kosmos" to nie jest już nic nowego...chociaż nie powiedziałbym że nie interesującego :-)Nie wydaje mi się, żeby kiedykolwiek myślano, że człowiek zatriufuje w kosmosie "szybko", chociaż Star Trek może i trochę z datą przesadził.
Rzecz w tym, że Star Trek pokazuje przede wszystkim idee i ogólne koncepcje w dość realistyczny, inspirujący sposób, a szczegóły technologiczne w dobrym Science Fiction zmieniają się wraz ze stanem wiedzy. (chociaż bez przesady - gdyby konsultanci naukowi mogli podawać naprawdę dokładne szczegóły, to już nie było by "fiction" :-) )
"No niby, istotą science fiction jest technologia, jej rozwój i wszystkie tego implikacje - i to jest to "coś" więcej, na czym mi zależy. Nie lubię jednak, gdy technologia jest jedynie scenografią, tłem."
- Na prawdę Cię nie rozumiem. Gdzie indziej, jak nie w Star Treku, technologia stanowi tak istotną część fabuły i sedna całej opowieści ??? Przecież Star Trek właśnie na tym jest zbudowany. Technologia stanowi tak istotną część, że gdyby było jej więcej, musieliby zrobić z tego dokument ;-). Widziałeś może film "dokumentalny" science-fiction "Race to Mars" ? Jeśli nie, to zobacz. Star Trek musiałby tak wyglądać, tylko że oczywiście wyglądać by tak nie mógł, bo tam jest mowa o wydarzeniach, które mogą mieć miejsce lada "dzień".
"Co pokazywała "Odyseja kosmiczna"? Człowieczeństwo - to był główny problem dzieła Kubricka."
"Człowieczeństwo" - i znowu rzucasz trochę pompatycznymi, patetycznymi i pretensjonalnymi hasłami.
Odkładając na chwilę Star Wars na bok, zdaję sobie sprawę z wszystkich niedokonałości Star Treka. Zdaje sobie sprawę, że niektóre elementy fabuły (szczególnie technologicznej) są naciągane i kolorowane, a jak w prawie każdym serialu, przeplata się sporo wątków "telenowelowych". Niestety jednak, choć nie powinna się z tego zrobić totalna komercyjna papka dla mas, rzecz jakoś musi na siebie jednak zarobić i zaistnieć (chociaż wydaj mi się, że te telenowelowe wątki i interakcje pomiędzy postaciami są Tobie o wiele bliższe niż mnie ;-D).
"idocznie zależy to od gustu, bo ja takiego wrażenia nie odniosłem. Może inaczej wyobrażam sobie rewolucję technologiczną, bo tak wyobrażali ją sobie ludzie w latach 70."
Star Trek inspiruje i basta :-) - tak jak już chyba pisałem, nie tylko kolegów z sąsiedztwa do organizowania scenografii mostka Enterprise'a w nieużywanym garażu dziadka, ale (też tych samych chłopców) to tego, żeby w dorosłym życiu zająć się astrofizyką, kosmologią, czy konstrukcją promów kosmicznych. Apropos, zgadnij dlaczego jeden z nich nazywał się Enterprise ;-).
W latach 70-tych po prostu ustalili trochę niewłaściwe daty :-). Mówisz, że inaczej tą technologiczną ewolucję, prowadzącą do eksploracji kosmosu sobie wyobrażasz...ale żądnego konkretnego np. filmu obrazującego to Twoje wyobrażenie raczej nie przytoczyłeś...krytykować w ten sposób jest dość łatwo.
Ja rozumiem, że w rzeczywistości nic nie jest albo tylko czarne, albo białe. Głupotą jest uważać, że jest inaczej i żeby to wiedzieć nie trzeba wcale siedzieć w naukach społecznych. I nie studiowałem żadnych nauk humanistycznych:P
Może dokładniej wytłumaczę o co mi chodzi. Mój największy zarzut do ST jest taki: jego formuła, czyli space opera się zestarzała. SW jednak się nie zestarzała (jak przypowieści biblijne między innymi), ponieważ opiera się na ponadczasowych archetypach, na tej czerni i bieli.
"Na prawdę Cię nie rozumiem. Gdzie indziej, jak nie w Star Treku, technologia stanowi tak istotną część fabuły i sedna całej opowieści ???" - Klasyczna space opera jest dla mnie czymś przestarzałym, więc może jestem uprzedzony. Wydaje mi się, że ST to po prostu serial z technologiczną dekoracją, której mogłoby nie być. I nie ważne, że ta dekoracja jest rozbudowana, że takie rozwiązanie technologiczne mogą mieć w przyszłości miejsce. Myślę, że ta "scenografia" nie ingeruje mocno w życie w ST. No, ale napisałem "wydaje mi się".
Po prostu jestem zwolennikiem ambitniejszej science fiction, np. Lem czy Philip Dick, jeżeli chodzi o literaturę. Nie zadowala mnie prosta futurologia, coś musi z tego wynikać. Futurologia może czemuś służyć, ale nie być celem samym w sobie. Choć w sumie rozumiem i szanuję, jeżeli ktoś uważa inaczej.
Żeby nie wyszło, że nienawidzę rozrywki i jej nie rozumiem (wręcz przeciwnie i na Star Treka Abramsa zapewne się do kina wybiorę). Uwielbiam komercję i pop kulturę (oczywiście na wysokim poziomie) i od tej strony nic ST nie zarzucam. Ale myślałem, że ST ma większe aspiracje.
"W latach 70-tych po prostu ustalili trochę niewłaściwe daty" - Oczywiście, że nie chodzi mi o daty:) Współczesna science fiction po prostu odeszła już od motywu podróży w kosmos, a skupiła się na technologicznej osobliwości i postludzkości, czyli świadomej ewolucji człowieka za pomocą najnowszych technologii. Nie przytoczę przykładu filmu, bo chyba jeszcze nikt czegoś takiego nie nakręcił:)
"Ja rozumiem, że w rzeczywistości nic nie jest albo tylko czarne, albo białe. Głupotą jest uważać, że jest inaczej i żeby to wiedzieć nie trzeba wcale siedzieć w naukach społecznych. I nie studiowałem żadnych nauk humanistycznych:P"
Nie twierdzę, że trzeba w nich siedzieć...to była tylko taka trochę ogólniejsza dygresja na temat wniosków nasuwających mi się z Twoich wypowiedzi. Jeśli się pomyliłem, cóż...nadajesz się ;-)
Co do tej "przestarzałości"...raz jeszcze powtórzę, że nie widzę jej oznak, tym bardziej, że tak jak mówisz - chyba jeszcze takiego filmu nie nakręcono, który by obwieścił nadejście nowej, niearchaicznej konwencji. Jeśli chodzi zaś chodzi w ogóle o Sci-Fi: PO PROSTU INTERESUJĄ CIĘ INNE ASPEKTY - tylko tyle. Nie ma co dorabiać do tego ideologii. To jest tak, jak kiedy jeden patrzy na rozgwieżdżone niebo i chce je namalować, a drugi zastanawia się dlaczego te gwiazdy tak świecą, dlaczego każda inaczej i dlaczego jest ich tyle...
[Rozumiem, że mówimy o sagach i serialach...bo przeciez ekranizacji Philipa K. Dick'a czy nawet Lema nie zupełnie brak...]
"SW jednak się nie zestarzała (jak przypowieści biblijne między innymi), ponieważ opiera się na ponadczasowych archetypach, na tej czerni i bieli."
Przepraszam, ale co to w ogóle za argument. To znaczy, że chcesz SW porównywać do Biblii ? :-) Jakkolwiek biblię to do pewnego stopnia podstawowe dzieło literackie kreujące ważne archetypy, tak SW nie ma pod tym względem żadnych wartości. Wybacz, ale kolejne przekształcenie i przeniesienie podstawowej mitologii mnie nie rusza. :-)
Co do tej 'prostej futulogii' Star Treka, to przyłączam się do rekomendacji czarkus_maximus powyżej...wydaje mi się, że chyba nie za dobrze znasz np. ST The Next Generation (nie tylko...ale to akurat też jest moja ulubiona :-) ). Może w tym właśnie sęk.
"Współczesna science fiction po prostu odeszła już od motywu podróży w kosmos, a skupiła się na technologicznej osobliwości i postludzkości, czyli świadomej ewolucji człowieka za pomocą najnowszych technologii. "
Świadoma ewolucja człowieka DZIĘKI technologii odbywa się w ST właśnie poprzez podróże i poznawanie nowych zakątków wszechświata, nowych cywilizacji, odkrywanie nowych zjawisk i wyjaśnianie tych już znanych, także rzucających nowe światło na nurtujące człowieka od zarania dziejów pytania np. typu Czy istnieje i czym jest bóg, ' śmiałą podróż (także metaforyczną) w miejsca, gdzie jeszcze żaden człowiek nie dotarł'...czy to nie brzmi jak ewolucja i rozwój cywilizacji ludzkiej, który umożliwia dokładnie opisywana bardzo kreatywnie poczynana nowa tchnologia ? Sam sobie odpowiedz na to pytanie...
"PO PROSTU INTERESUJĄ CIĘ INNE ASPEKTY" - Prawda, choć wszystko można tak podsumować, nawet twoją niechęć do SW:) Dlatego nie oceniam już ST, zajmę się po prostu kwestią archaiczności, bo to jest bardziej obiektywny problem.
"Co do tej "przestarzałości"...raz jeszcze powtórzę, że nie widzę jej oznak, tym bardziej, że tak jak mówisz - chyba jeszcze takiego filmu nie nakręcono, który by obwieścił nadejście nowej, niearchaicznej konwencji."
Np. Matrixy - przecież to także science fiction. Potem pojawiło się np. "Equilibrium". Albo wcześniejsza "Gattaca - Szok przyszłości" Te filmy opierają się na całkowicie innej wizji przyszłości. I ta przyszłość jest w nich ważna, jest głównym problemem tych obrazów. I nie służy jedynie pokazaniu efektownej nawalanki i możliwości speców od grafiki komputerowej (choć żeby być uczciwym, to też gra bardzo dużą rolę).
Star Trek jeszcze się trzyma dzięki fanom i sentymentom. Ale trudno znaleźć młodą osobę, którą mogłoby to zainteresować (choć takie pewnie się znajdą).
"Świadoma ewolucja człowieka DZIĘKI technologii odbywa się w ST właśnie poprzez podróże" - Możliwe, że tak jest. Ale chodziło mi o coś innego. Powinienem chyba użyć słowa "rewolucja". Myślałem o nanotechnologicznych wszczepkach w mózgu, implantach, sztucznych inteligencjach, czy w końcu transferze świadomości do komputera.
"Przepraszam, ale co to w ogóle za argument. To znaczy, że chcesz SW porównywać do Biblii ?" - No w pewnym sensie chcę porównać:D I SW nie kreuje archetypów, tylko z nich korzysta. Nie mówię, że archetypy w SW mają jakąś wielką wartość. Po prostu, dzięki nim SW staje się uniwersalne i ponadczasowe. Widzisz, ja już nie rozumiem, co ty widzisz w ST, a co będzie za 20 lat? Zaś, jeśli chodzi o SW, to nawet za 20 lat będzie traktowane jako archetypiczna bajka o walce dobra ze złem i myślę, że zadowoli to choćby najmłodszych:D
I wcale nie uważam, że archetypy czynią z SW film genialny:) Archetyp to tylko użyty środek, a nie skutek.
Postaram się tym razem streścić:
1. Nie żywię niechęci do SW - mam do niej spory SENTYMENT, tylko to po prostu inna liga (co do tego się najwyraźniej zgadzamy - nie widzę tu międzynami w zasadzie zadnej niezgody)
2. Matrixy etc....tak jak mówiłem - interesuje Cię troszeczke inne podejście do tematu...inna perspektywa, która wcale nie jest mniej głęboka, jak to sugerujesz. NP. Equilibrium to zupełnie inna tematyka - technologia tam ma nie wiele do powiedzenia i cały film prezentuje perspektywę bardzo humanistyczną. Jako fan gatunku Sci-Fi i pokrewnych, oraz absolwent między innymi adekwatnej filologii potrafię to docenić, doceniam i film uważam za jeden ze swoich uluionych :-)
Nie pisz, że 'wszystko w ten sposób można podsumować', bo taki argument, ze względu na swoje semantyczne rozrzedzenie i ogólnikowość trudny do odparcia, jest w Twoich rękach w zasadzie środkiem demagogii.
Pora na cytaty:
"Star Trek jeszcze się trzyma dzięki fanom i sentymentom. Ale trudno znaleźć młodą osobę, którą mogłoby to zainteresować (choć takie pewnie się znajdą)."
Bo 'młodzi' ludzie oczekują odpowiedniego poziomu efekciarstwa, dopasowanego jakościowo do współczesnych przedstawicieli kina - inaczej trąci myszką. Np. jeśli ja oglądam TOS'a, czy nawet TNG, to, mimo bycia fanem, i tak odczuwam pewien dyskomfort i efekt 'odrealnienia' ze względu na przestarzałe technologie ds. efektów specjalnych.
"Myślałem o nanotechnologicznych wszczepkach w mózgu, implantach, sztucznych inteligencjach, czy w końcu transferze świadomości do komputera."
Ty na prawdę nie widziałeś chyba za dużo Treka nie ? :-) Eh...implanty, sztuczna inteligecja, androidy, nanity, transfer świadomości...pełno tego rodzaju wątków - chleb powszedni bym powiedział :-)
Co do "rewolucji", to rozwój nauki nigdy się nie opiera na rewolucji. Zawsze to jest EWOLUCJA. Nawet uznawane za rewolucyjne Ogólna i Szczególna Teoria Względności nie były rewolucją, bo tak czy inaczej inkorporują fizykę Newtonowską, tyle że pełniej opisują wszechświat.
"Bo 'młodzi' ludzie oczekują odpowiedniego poziomu efekciarstwa, dopasowanego jakościowo do współczesnych przedstawicieli kina - inaczej trąci myszką."
I ja mam połowicznie rację i ty. Może nawet mówimy o tym samym, ale od różnych stron. Ja mówię o tym, co ludzi już nie interesuje, a ty o tym co im się podoba:) To się wzajemnie nie wyklucza:) Niech każdy sam sobie odpowie, gdzie znajduje się ST, według tych kryteriów.
"NP. Equilibrium to zupełnie inna tematyka - technologia tam ma nie wiele do powiedzenia i cały film prezentuje perspektywę bardzo humanistyczną." - Może tej technologi tak nie widać, ale cała oś fabuły opiera się właśnie na technologicznej nowości.
Ale skończmy już o tym, bo nikt nikogo nie przekona - ty jesteś fanem, a ja jestem uparty i lubię przekonywać innych do swojego zdania:)
Ale mam inne pytania, nie związane z krytyką. Pytam z ciekawości:P
"Ty na prawdę nie widziałeś chyba za dużo Treka nie ? :-) Eh...implanty, sztuczna inteligecja, androidy, nanity, transfer świadomości...pełno tego rodzaju wątków - chleb powszedni bym powiedział :-)" - Przyznaję, że za dużo nie widziałem.
Nie rozumiem, skoro w świecie ST także występują powyższe odkrycia technologiczne, dlaczego ludzkość zachowała się dalej w takiej współczesnej formie. Bohaterowie ST wydają się niezmienieni pod wpływem przyszłości.
Mam wrażenie, że w poszczególnych odcinkach może pojawiają się pojedynczo powyższe kwestie, ale nie mają wpływu na całe uniwersum ST. Może zależy to od tego, że ja rozwój technologiczny w sci-fi postrzegam jako szybką rewolucję, a ty jako ewolucję.
I jeszcze nie pasuje mi kwestia obcych cywilizacji: są one w ST zbyt ludzkie. Wychodzę z założenia, że pewnie istnieje we wszechświecie jakieś życie, ale nie ma możliwości na wzajemne porozumienie, zrozumienie i na żaden kontakt. Co ty o tym myślisz?
A co to za technologia w Equilibrium ? Jedyny "kawalek" technologii, wokol ktorej film oscyluje to środek pozbawiający uczuć. Taka odrobina technologii medycznej - poza tym jesteszcz GunKata...ale tego technologią bym nie nazwał. Co jeszcze ? Kompletnie nic...reszta, ledwo widoczna, stanowi tylko niewiele znaczące, futurologiczne tło :-)))
Co do pytań:
1. Rzeczywiście, technologia tego typu, którą spotykają to elementy, które raczej nie zdominowały ich wszechświata i najwyraźniej ewolucja (bo tak to tam zachodzi) skoncentrowała się na innych rzeczach - przede wszystkim zdolności do jak najszybszego pokonywania jak największych przestrzeni w czasoprzestrzeni. Sztuczna inteligencja, nanity etc. są zepchnięte trochę na boczny tor, bo niezupełnie to zgrane jest z głównym motywem podróży. Niemniej jednak, problem człowieczeństwa i sztucznej inteligencji jest jednym z absolutnie głównych elementów fabuły np. w Star Trek TNG - purucznik, a później komandor Data, jako jeden z głównych bohaterów (i mój ulubiony, zaraz po Picardzie) jest właśnie takim jednym wielkim elementem i wokół niego duuużo z tej tematyki się dzieje. Ze strony obcych cywilizacji natomiast, centrum takich zagadnień jak cyber-bio-technologie jest kolektyw Borga. Jego geneza, w miarę postępu sagi i serialów robiła się coraz ciekawsza :-).
Myślę, że na zrozumienie i kontak między żyjącymi we wszechświecie cywilizacjami jest szansa całkiem spora a, zakładając że do nich możemy dotrzeć, raczej w końcu pewna. Są języki uniwersalne.
Niemniej jednak, wiem o czym mówisz, mówiąc o zbyt ludzki rasach. Przyznam, że jest to wielce naciągane i raczej mało prawdopodobne, ale na potrzeby przedstawialnego publiczności dzieła, musieli jakoś zadbać o to, żeby obcy mogli stać się pełnoprawnymi bohaterami opowieści. Jest to jednak rzeczywiście nierealne.
Tak czy inaczej, twórcy (twórca) przedstawili spójne wyjaśnienie:
Otóż kiedyś inteligentne życie we wszechświecie nie było wcale aż tak popularne. (a przynajmniej w tej galaktyce, bo niezapominajmy, że akcja dzieje się tylko w jednej galaktyce i nawet nie we wszystkich kwadrantach). Istniała jednak miliony, czy nawet miliardy lat wcześniej pradawna Rasa, która ewoluowawszy do bardzo wysokiego biologicznego i technologicznego stopnia, opuściła galaktykę, zostawiając w różnych sektorach i na różnych planetach swoje Dna, mieszając je z tamtejszą fauną. Od tamtego momentu, nastąpił prawdziwy boom inteligentnego, do pewnego stopnia zróżnicowanego życia i ras, które nazywane są dzisiaj "Humanoidalnymi".
(Są jednak w świecie Star Trek również rasy niehumanoidalne, które ewoluowały niezależnie...)
A co do życia we wszechświecie jest za dużo niewiadomych, żeby stwierdzić oczywiście ile go jest...natomiast wiadomo, że prawdopodobieństwo żeby nie było go bardzo dużo przy tak licznych możliwościach, na nieskończenie dużym obszarze...jest baaardzo nikłe. Ogólne zasady logiki u zdrowego, dość inteligentnego, pozbawionego geo-humano-centrycznych skłonności i arogancji w nadmiernej dawce osobnika nakazują myśleć, że jest go w cholere :-)
"Tak czy inaczej, twórcy (twórca) przedstawili spójne wyjaśnienie:"
No to wyjaśnienie jest całkiem satysfakcjonujące i w jakimś stopniu tłumaczy stosunkową jednorodność ras zamieszkujących wszechświat. Dalej naciągane, ale logiczne:)
Muszę przyznać, że kolektyw Borga jest jednym z ciekawszych zagadnień w ST.
"Wiesz, prawdziwi ludzie, w prawdziwym życiu nie latają statkami kosmicznymi i nie penetrują wszechświata, nie spotykają się z obcymi cywilizacjami:)"
Magellan, Cook, Vasco da Gam, Kolumb, Marco Polo - masz rację to nie byli prawdziwi ludzie. Zamień sobie statki kosmiczne i przyszłość na przeszłość. Gdybyś zadał sobie odrobinę trudu pooglądał uważnie wiedziałbyś że bohaterowie ST kontują tradycje wielkich odkrywców. Natrafiają na zjawiska i cywilizacje które są im równie obce jak rdzenni mieszkańcy Ameryki czy wysp Pacyfiku dla XVI-XVIII-wiecznego europejczyka.
Nawet ich pokojowe nastawienie ma kontekst historyczny. (Przykładowo Cook opisywał w swych pracach mieszkańców odwiedzanych wysp by nie dać handlarzom niewolników pretekstu do klasyfikacji jako negrów - gorszy gatunek człowieka.)
"Dlatego kosmiczne podróże się przejadły." - nie wydaje mi się, tylko zamiast pokojowego badania i treści, w kosmosie czy na ziemi musi być rozpierducha. Nowe SW jakoś na brak sukcesu kasowy nie narzekają a w każdej kolejnej części bitwy coraz bardziej wypasione i coraz ich więcej. W TV wciąż kolejne serie i spioffy Stargate gdzie ludzie walczą dzielnie z obcymi najeźdźcami.
"Nie lubię jednak, gdy technologia jest jedynie scenografią, tłem" - w ST nie jest, wiele kwestii, problemów poruszanych w ST ma charakter człowiek kontra technologia (Jak w zachwalanej u ciebie "Odyseii") lub człowiek kontra nieznane zjawisko. Nie będę rzucał przykładami - jeśli obejrzysz kilka odcinków "Następnych Pokoleń" na pewno na jakiś trafisz.
"Wiesz, prawdziwi ludzie, w prawdziwym życiu nie latają statkami kosmicznymi i nie penetrują wszechświata, nie spotykają się z obcymi cywilizacjami:)" - To nie była żadna metafora, więc tak tego nie odbieraj. Czytaj to dosłownie:) Nie neguję w tym zdaniu istoty science fiction, tylko chciałem udowodnić, że filmy nie są po to aby odzwierciedlać dokładnie rzeczywistość. Mogą pokazywać latające spodki i jednowymiarowych (czarnych lub białych) bohaterów:)
"Gdybyś zadał sobie odrobinę trudu pooglądał uważnie wiedziałbyś że bohaterowie ST kontują tradycje wielkich odkrywców." - Wiem:)
"Dlatego kosmiczne podróże się przejadły." - nie wydaje mi się, tylko zamiast pokojowego badania i treści, w kosmosie czy na ziemi musi być rozpierducha." - SW odniosło sukces kasowy (spowodowany sentymentem do poprzednich części), ale czy artystyczny? Piszesz, że teraz jest rozpierducha i się zgadzam. Podróże kosmiczne się przejadły i teraz trzeba doprawiać je masą akcji, efektów specjalnych, w czym zatraca się istota science fiction.
Podróże kosmiczne się przejadły, bo nikt już nie wierzy, że w najbliższym czasie ludzkość sięgnie gwiazd. A science fiction musi pokazywać jak najrealniejszą przyszłość.
"Nie lubię jednak, gdy technologia jest jedynie scenografią, tłem" - w ST nie jest, wiele kwestii, problemów poruszanych w ST ma charakter człowiek kontra technologia (Jak w zachwalanej u ciebie "Odyseii") lub człowiek kontra nieznane zjawisko. Nie będę rzucał przykładami - jeśli obejrzysz kilka odcinków "Następnych Pokoleń" na pewno na jakiś trafisz." - Spoko:) Mnie taka problematyka nie satysfakcjonuje, ale to już sprawa gustu, a o tych się nie dyskutuje.
Mnie osobiście się wydawało, ze ST ma o wiele więcej fanów na całym świecie. A ST też było tendencyjnie pokazane w Gwiezdnych jajach :P NO i to co je różni to ST to przeniesienie serialu, a ST to długotrwała w czasie produkcja sagi, na podstawie której teraz tworzą serial tak więc odbicie lustrzane ;) Brakuje nam tu jeszcze fanów SG-1 :D
Mnie osobiście się wydawało, ze SW ma o wiele więcej fanów na całym świecie.* - My Bad
A mi wygląda na to,że w tej chwili fani Star Wars mogą tylko pomarzyć o takim filmie jak Star Treek Abramsa.To jest odrodzenie Star Treka.Fani Star Wars sa raczej pośmiewskiem.Fani Star Treka chyba juz raczej nie będą.
tak naprawdę, w wielkim świecie (czyli tam, gdzie sf traktuje się jak źródło dochodów, a nie coś, czego nikt nie ogląda) ST i SW są traktowane na równi. przez kina, przez producentów, przez fanów. choć prawdą jest, że zazwyczaj albo ktoś lubi ST, albo SW.
W PL, no cóż, dystrybutorzy oraz tv chyba myślą, że SW jeszcze przejdzie, bo to przecież taka baśń, ale sf z technobełkotem nikt nie ogląda. To dlaczego płacę za axn sci fi i sci fi channel?
Jeśli chodzi o ST, jest to prawdziwe wskrzeszenie, biorąc pod uwagę, jak niewielu twórców TOS i pierwszych filmów dożyło do powstania tego filmu.
Notka o mnie: fanka sf, wychowana na ST, Tekwar i każdym sf dostępnym w polskiej tv w latach 90. Obecnie dodać można: fanka SG, BSG, Firefly, Sanctuary i wielu innych.
Czekam z niecierpliwością na premierę nowego ST.
No obyś... bo jeśli do Treka zagoszczą jakieś metafizyczne czy mistyczne elementy typu 'niech moc będzie z Tobą'...chyba sobie palnę w łeb z fazera - przynajmniej skończę z sobą w dobrym stylu, a nikt mi łba nie odetnie mieczem świetlnym ;-))
Wątpię.Za dużo ostatnio chyba szmir wyszło i pewnie stąd te obawy u Ciebie.Zobaczysz. Będzie super.
ST ma jedną ważną przewagę nad SW - akcja dotyczyć może każdego, gdziekolwiek i w jakichkolwiek czasach, a SW jest linearne - 6 filmów o rodzince Skywalkera i gdzieś tam w tle była jakaś wojna i droidy
nawet jakby Lucas coś chciał jeszcze z tym zrobić, to nie wydoi już tyle mleka z tej krowy, a ST daje pole do popisu dla scenarzystów
A mam jeden argument, który nie przebije żaden fan SW.
ST to Sci-Fi, w pełni znaczenia tego słowa. Jest przedstawiona wizja przyszłości, w której technologia jest dokładnie opisana, wszystkie sprzęty, urządzenia, mają swoje miejsce i zastosowanie.
ST. Stoi na bardzo mocnym fundamencie technicznym, naukowym i psychologicznym.
I jest coś co go wyróżnia na tle wszystkich SF, otóż został specjalnie na jego potrzeby stworzony Język Klingoński, z wszystkimi niuansami występującym w każdym języku na Ziemi. Są dostępne słowniki tego Języka.
Jest to pierwszy sztuczny język stworzony przez człowieka, i po raz pierwszy w naszej Historii Liczba ogólna języków wzrosła, a nie zmalała.
Już nie będę wspominał, iż na jednym Uniwersytecie w USA, są zajęcia z Klingońskiego.
Czy SW może się pochwalić podobnym wyczynem?
Odpowiem NIE.
Niestety na brak religii nie ma co narzekać...
Do Mavis. Jakkolwiek bardzo się zgadzam z całą resztą i ogólnym duchem Twojej wypowiedzi, to jeden błąd faktyczny muszę wyktnąć...nie po raz piwerwszy wymyślono sztuczny język...
Z tego co wiem, to przypisać tego rodzaju osiągnięcie do jakiegoś stopnia można Tolkienowi i...przede wszystkim...pewnemu znanemu Polakowi o nazwisku Zamenhoff, który stworzył Esperanto :-)
ale nie mają googla po klingońsku ;)
poza tym - mnogość odniesień do ST w popkulturze (filmy!) jest przeogromna i SW może się z tym schować
Jakie dokładnie odniesienia?
Ja znam więcej odniesień do SW.
Kłócicie się który film jest lepszy, czy który ma więcej fanów? Czy jest to dla was jednoznaczne?
Fanów czy "fanów"?
Ile z nich przeczytało choć jedną książkę z EU? Ile z nich coś napisało o SW? Zrobiło stronę? Pojechało na konwent? ... Nie uznaję za fana kogoś, kto obejrzał 6 filmów i tylko mu się podobają. Fan jest aktywny, coś robi. Ja jestem fanem japońskiego uniwersum Macross (space opera z realistycznymi mechami, śpiewem i romansem - geniusz :D ) i plany na małą historię ;)
Jak ktoś to wyżej napisał SW i ST są na równi traktowane, mają też wiele parodii (SW nawet więcej, bo jest popularniejszy). ST jest bardziej ludzki, bliższy naszym czasom, mamy ziemie, mamy określony wiek i rok wobec naszego, ludzkość ma podobne rozrywki, co aktualni ziemianie. A jak SW odnosi do tego? Mamy wymieszanie: nie wiadomo gdzie i kiedy? Wymieszanie rasy/inny wszechświat, czyli fantasy tyle, że zamiast orgów i elfów, mamy inne gatunki człekokształtne (lub nie).
Do czego zmierzam. Obydwie produkcje nie można porównywać. SW to Science FICTION, a ST to SCIENCE fiction. Jednemu odpowiada jedno, drugiemu drugie. I nie warto tych światów porównywać, bo mają inne cechy.