Bardzo osobliwa i smutna opowieść o miłości, która nie ma szans na realizację. Dlaczego? Bo dotyczy dwóch chłopaków. To jeszcze żadna kontrowersja, problem jednak w tym, że są braćmi. Żadnej wulgarności, niesmaku a jedynie postawienie problemu zakazanej miłości, która nie może mieć happy endu.
Mimo trudnego tematu film ma wiele uroku, nie bez wpływu hipnotyzującego niemal motywu muzycznego, wsączającego w człowieka wiele nut melancholii.
Film rzeczywiście dość niezły - głównie dzięki zakończeniu.
Swoją drogą: przychodzą Wam do głowy jakieś inne filmy (krótko- lub pełnometrażowe) o kazirodczej miłości dwóch braci? Bo mi w tej chwili tylko jeden: bardzo słaby brazylijski "Od początku do końca".
Moim zdaniem film bardzo dużo by zyskał, gdyby był dłuższy. Wówczas i zakończenie nabrałoby sensu, bo byłaby szansa na ukazanie trudu tej miłości w pełni... Według mnie to wszystko było nieco za szybkie, nawet nie zdążyłam się zorientować ile ta ich miłość trwała, miałam wrażenie, że nie spróbowali zawalczyć o chociaż odrobinę akceptacji, po prostu się poddali... Gdyby film był pełnometrażowy, ten dramatyczny koniec na pewno uderzyłby we mnie jeszcze mocniej.