stwarzanie napięcia kadrami, ruchem kamery, dobrą grę aktorską. Bo moim zdaniem Hitchcock to rewolucyjny jak na tamte czasy sposób narracji filmowej, do dziś znakomity, np.z wykorzystaniem "grozy zwykłości" (ale właśnie w "Tajnym agencie" lepiej to grało, tzn. np. tamta scena, gdy chłopak z bombą zatrzymany jest przez akwizytora ulicznego, gdy zwykłe wydarzenie potęguje grozę i napięcie; w tym filmie z dawką grozy było otoczenie w pociągu, postacie, charakteryzacja pasażerów w pociągu, ich niby normalność, ale i lekka osobliwość). Hitchcock zapowiedział już przed wojną wszystko, co ważne w filmie sensacyjnym czy thrillerze - te pozorne szaleństwa ludzi zwykłych i intrygę zamaskowaną w codzienności, jak w omawianym filmie, tę grozę tworzoną metodami czysto filmowymi, choć i dialogi mają swoją wagę.