z mojej strony, czyli czlowieka dla ktorego taniec hip-hop jest nudny (no chyba ze juz sa ewolucje z gornej polki no to wtedy jestem pelen podziwu bo mnie by musieli znosic po czyms takim :D), film nie prezentuje nic ciekawego. Fabula jest przecietna i banalna. Takie schematy "ona zla on dobry razem polaczy ich wspolna pasja itp." to w co drugiej produkcji amerykanskiej widzimy. Do tego dochodza ograne wielokrotnie sceny (ta przemowa glownej bohaterki podczas the Streets to jak rodem z disney'owskich bajek :P). Poza tym odnosi sie wrazenie ze fabula jest tylko dodatkiem do tanca. Niepowiedzialbym ze aktorzy byli fatalni. Oni poprostu nie mieli szansy sie wykazac przy tak slabym scenariuszu. Wizualnie jest niezle, szczegolnie ostatnia scena z tancem w deszczu wypadla swietnie.
Wiec ogolnie jezeli taniec Cie nie interesuje to nie polecam. Takich filmow bylo juz wiele i to duzo lepszych niz Step up 2. Jezeli jednak taniec to duza czesc Twojego zycia to jest jak najbardziej pozycja obowiazkowa. I tu da sie przymknac oko na fabule, bo np jak siadam obejrzec "Rambo 0813094783917403198" to chce zobaczyc umiesnionego goscia przemykajacego przez miasto/dzungle/pole (zakresl prawidlowa odpowiedz) koszacego absurdalne wrecz ilosci wrogow z CKM w lewej rece i granatnikiem w drugiej a nie meczyc sie skaplikowana fabula. Ale ze naleze do tej pierwszej grupy to daje 4/10, da sie ogladac czasami usmiechajac sie na glupoty fabuly.